15 lipca 2013

Rozdział 16 "Ochrona"



      Hermiona Granger siedziała spokojnie, wpatrując się ciemniejące niebo. To były jej ostatnie godziny w Hogwarcie i wiedziała, że gdy słońce jutro wzejdzie, ona będzie prawdopodobnie gdzieś w północnych obszarach Królestwa.
      Stare, dębowe drzwi otworzyły się ze skrzypnięciem, a do środka wkroczył pewnym krokiem Leonard Mitchell, najlepszy przyjaciel dziewczyny. Brązowe włosy pozostawione w chaosie unosiły się z każdym krokiem młodego Krukona. Szedł szybko, przemierzając metry dzielące go z jego przyjaciółką.
      - Hermiona! – zawołał z ulgą, przyciągając ją do swojej piersi i przytulając ją mocno. – Jak dobrze cię widzieć, kochana! – powiedział, przypatrując się zmęczonej i wychudłej twarzy Gryfonki.
      - Witaj, Leo! – Słaby uśmiech zagościł na jej twarzy, kiedy w końcu chłopak zajął ciemnobrązowy, puchowy fotel, niedbale okryty kocem w kolorze starego złota. – Przyniosłeś mi to, o co cię prosiłam? – spytała rzeczowo, chociaż jej głos wciąż był cichy i zupełnie niepodobny do tego, który znał.
      Krukon skinął głową i sięgnął po niedużą, choć starą i zniszczoną książkę.
      - Cieszę się, że cię widzę. Jak się miewasz? – spytała, wkładając przedmiot do torebeczki. – Herbaty? – zaproponowała, nalewając do kubka gorącego płynu.
      Noc była nieprzyjemna – wiał silny wiatr, niebo spowite było w wyjątkowo ciężkie, granatowe chmury, w których migotały pioruny. Wielkie i ciężkie krople deszczu zadudniły o szyby zamkowych okien, przerywając głuchą ciszę.
      - Potter się wścieka. Tkwi zamknięty w Kwaterze Głównej…
      - Zaraz, skąd wiesz o…?
      - O Zakonie? Dumbledore nas zwerbował. Dzięki Neville’owi Longbottomowi, który podszkolił nas w ostatnich tygodniach roku szkolnego, jesteśmy teraz gotowi do obrony. Początkiem sierpnia mają ruszyć szkolenia nastawione na atak…
      - Jest aż tak źle? – spytała Hermiona płaczliwym głosem, załamując ręce. Za mało się starała, była zbyt nieostrożna i straciła zbyt wiele czasu. Teraz młodzi ludzie, jej przyjaciele, będą walczyć przeciwko stadu nieokrzesanych, niewyrafinowanych, żądnych krwi i śmierci ludzi. Owinęła się szczelniej szarym, wyciągniętym swetrem, jakby instynktownie chowając swoje dziecko przed złem świata.
      - Ciebie też karmią tylko okrawkami informacji?! – krzyknął, unosząc się ze swojego miejsca.
      Granger drgnęła na dźwięk krzyku Leonarda. Nigdy nie krzyczał, nigdy nawet nie podniósł głosu. Chłopak westchnął głośno, po czym wytarł ręce w dżinsowe spodnie, poprawił okulary i usiadł z powrotem na poprzednie miejsce.
      - Sytuacja nie jest za ciekawa, Hermiono. Ministerstwo upadło krótko po końcu roku szkolnego, a nowym, ciemnym Ministrem został Pius Thicknesse. Wydano list gończy za Dumbledorem.
      - Widziałam… Żywy czy martwy. Wiedzą, gdzie uderzyć - wtrąciła szybko.
      - Taa. Oskarżają go o zdradę czarodziejów i działanie przeciwko im dobru – prychnął Mitchell. – Potter siedzi w Kwaterze i czeka na jakikolwiek znak do działania. Karmią go kłamstwem, że jesteś u umierającej babci. Nie ma prawa wychodzić. Zaczął ostatnio trochę popijać i niejednokrotnie próbuje wciągnąć w to mnie… Sophie pisze do mnie i spodziewa się, że wiem, gdzie jesteś. Hermiona! Zakończ to szaleństwo! Nie znajdziesz ich sama! – krzyknął Leonard wstając i chwycił dziewczynę za ramiona. Potrząsnął nią z błagalnym wzrokiem.
       - Wiesz, że nie mogę, Leo! – warknęła Hermiona, wstając z miejsca i kulejąc podeszła do okna.
      - Co ci się stało? – zagadnął zmartwiony, a jednocześnie na jego twarzy widoczna była złość.
      - Nic, Leo! – zbyła go, machając lekceważąco ręką. - Każdy ma jakąś misję. Muszę je odnaleźć i ocalić wam wszystkim tyłki! Znam go lepiej, niż wy wszyscy! Wydaje mi się, że znam jego ruchy… Nie mogę z tobą o tym rozmawiać, Leo! – ucięła ostro, chrypiącym głosem. Chłopak dyszał z wściekłości, chodząc po komnacie i wydeptując ścieżkę w zakurzonym, bordowym dywanie.
      - Jestem w ciąży – szepnęła cicho, odwracając się do przyjaciela i oczekując na jego reakcję.
      Chłopak zaśmiał się histerycznie i spojrzał na nią z niedowierzaniem.
      - Żartujesz, prawda? Powiedz, że żartujesz i przestań pieprzyć głupoty! – warknął rozeźlony.
      Dziewczyna westchnęła głośno i znów odwróciła się w stronę okna. Burza rozszalała się na dobre, a huk grzmotów odbijał się od cichych murów zamczyska. Gryfonka wzdrygnęła się, kiedy chłopak położył dłonie na jej ramionach.
      - Nie żartujesz? – powiedział o wiele spokojniej. Zaprzeczyła szybkim ruchem głowy, którą następnie spuściła. Leonard wziął głęboki oddech i przytulił swoją przyjaciółkę. – Musisz to skończyć, Hermiona. Zostań tu dla waszego dobra. Dumbledore sobie poradzi…
      - Nie, Leonard! – zamknęła temat z gestem dłoni. – Robię to dla tego dziecka i muszę je znaleźć i zniszczyć. Harry nie może się o tym dowiedzieć, słyszysz?! Obiecaj, że mu nie powiesz!
      Leo odrzucił głowę w tył i głośno wypuścił powietrze. Założył dłonie za kark i spojrzał na przyjaciółkę. Pokręcił głową z politowaniem, po czym powiedział:
      - Dobrze. Nie powiem mu, ale liczę, że zmądrzejesz i sama to zrobisz. Kłamstwo ma krótkie nogi i dobrze o tym wiesz.
      Usiadł na fotelu i zamknął oczy, dając im odpocząć.
      - Zmężniałeś, Leo. Nie jesteś już tym chłopakiem, którego zostawiałam dwa miesiące temu – dodała spokojniej, przyglądając się chłopakowi.
      - Wojna zmienia ludzi – spuentował krótko i zerknął z uśmiechem na przyjaciółkę. – Ale tak bardzo to widać? Myślałem, że tylko ja to zauważam.
      Hermiona zaśmiała się szczerze. Jak zawsze dbał o swój image.
      - Tak, widać. Wyprzystojniałeś.
      - Można być bardziej przystojnym? – udał, że się dziwi. – Myślałem, że bardziej nie można.
      - Nie przesadzaj, Leo, okej? – zaśmiała się, na co chłopak wzruszył ramionami. – Co u Sophie?
      - Też się zmieniła. Jeśli to jest możliwe, jest jeszcze bardziej twarda, ale też o wiele bardziej pomocna... Warzymy razem eliksiry, a kiedy Snape zwraca jej na coś uwagę, potulnie przeprasza i robi to lepiej. Ostatnio zaczęła się z nim dogadywać. To znaczy – na ile to możliwe. – Oboje zachichotali, przypominając sobie wszystkie scysje i kłótnie Sophie z nauczycielem.
      - Dziwne. A co z Malfoyem?
      - Kiedy ją o to spytałem, jak miała lepszy dzień, to powiedziała mi, że jest dla niej skończony. Nie wiem czy wiesz, ale próbował zabić Dumbledore’a. Sophie z Harrym go uratowali, choć pewnie było to zbyteczne… Dumbledore to w końcu potężny czarodziej.
      - Dumbledore jest już stary, pamiętaj o tym – upomniała go dziewczyna, podchodząc do łóżka. – A co się stało z Malfoyem?
      - Slytherin stracił 500 punktów… - jęknął, krzywiąc się. - Mała kara, jak na próbę zabójstwa!
      - No wiesz, Dumbledore pewnie nie chciał ich wysyłać do Azkabanu. On ma za dobre serce i ciągle myśli, że można wszystkich nawrócić. Jakby zapomniał, co się stało z Czarnym Panem…
      Zamilkła i oboje się zamyślili. Huk burzy przerywał łączącą ich ciszę. Szum drzew w Zakazanym Lesie docierał aż do jej okien, a przeraźliwe jęki wiatru budziły grozę. Słabo oświetlona komnata potęgowała wrażenie.
- Chcę, żeby to wszystko już się skończyło. Chcę już móc się porządnie wyspać i nie bać się, że obudzę się z krzykiem… - odparła słabym głosem, pocierając czoło. Usiadła na swoim poprzednim miejscu i wpatrywała się w przyjaciela. – Tak bardzo za wami tęsknie – szepnęła, rozczulonym głosem. – Nie mogłabym sobie wymarzyć lepszych przyjaciół…
      - A my lepszej przyjaciółki – mruknął Leonard, uśmiechając się do niej pocieszająco. – Ja muszę już iść, mała. Dbaj o was i nie waż się robić głupstw, bo naślę na ciebie Sophie. Trzymaj się – powiedział, całując przyjaciółkę w czoło i pogłaskał ją po głowie w sposób iście braterski. Uśmiechnęła się do niego i pomachała dłonią, kiedy zamykał za sobą drzwi.
      Spuściła głowę i zastygła w bezruchu, próbując rozluźnić swoje mięśnie. Przymknęła oczy, starając się odgonić od siebie obraz martwych ciał jej przyjaciół. Wzięła głęboki oddech i ze świstem wypuściła powietrze, odchylając głowę. Cokolwiek czekało na nią za murami Hogwartu, musiała temu stawić czoła. Chwyciła buteleczkę z eliksirem przeciwbólowym, a po chwili czuła, jak substancja powoli spływa po przełyku, by ukoić ból nogi.
      Błysło i zagrzmiało, kiedy Hermiona z cichym trzaskiem teleportowała się sprzed bramy Hogwartu.
*
      - Potter! Co ty do cholery jasnej robisz?! – wrzasnęła Sophie, zamaszystym ruchem otwierając drzwi do pokoju chłopaka.
      Wewnątrz panował półmrok, pomimo słonecznej pogody, a zapach stęchlizny świadczył o tym, że pokój dawno nie był wietrzony.
      - Nie drzyj się! – warknął chłopak i nakrył rozczochraną głowę poduszką.
      - Co ty ze sobą robisz?! Wiesz, co by zrobiła z tobą Hermiona, gdyby cię zobaczyła w tym stanie?! – krzyczała dziewczyna, odsuwając grube, bordowe zasłony i wpuszczając do środka promienie południowego słońca.
      - Ale jej tu nie ma, więc się ode mnie odczep! – warknął, odrzucając kołdrę. Spadła z łóżka, a w promieniach słońca widać było unoszące się drobinki kurzu.
      - Ogarnij się, Potter! Wyłaź z tego łóżka, umyj się, szczególnie zęby i za godzinę masz być gotowy! Zaczynamy szkolenie, a ty, o ile pamiętasz, masz być naszym kapitanem! Nie zawiedź nas i pamiętaj, że dzięki temu będziesz mógł ochronić Hermionę! – warknęła, rzucając mu mordercze spojrzenie. – Ponoć ją kochasz, tak?!
      Trzaśnięcie drzwi sprowadziło Pottera na ziemię. Ocknął się i przetarł oczy nadgarstkami. Warknął rozeźlony i powoli zwlókł się z łóżka. Drobnymi, chwiejnymi krokami doszedł do łazienki, w której uczynił wszystko, co poleciła mu Sophie.
      Harry spojrzał w lustro i przeraził się swoim odbiciem. Wymęczona twarz, włosy straciły dawny blask, z resztą – tak jak i zielone oczy. Nie potrafił powiedzieć, jakim cudem tak się stoczył. Ostatnie dwa tygodnie upłynęły mu pod znakiem lejącego się alkoholu i umartwiania się nad sobą. Po radości z listu Hermiony dawno nie było śladu, a sam Potter znów zaczynał tracić nadzieję, że kiedyś będą razem.
      Odległość, która ich dzieliła była zbyt wielka. Tworzyła się między nimi przepaść, której żadne z nich pewnie nie przeskoczy. Błagał bogów, żeby zwrócili mu Hermionę lub chociaż dali jakiś znak, że żyje.
      - Potter, list do ciebie! – warknęła Sophie, kiedy usiadł w starej kuchni Blacków na jednym z sosnowych krzeseł, wyłożonych zielonymi poduszkami. Dziewczyna z hukiem postawiła mu przed nosem kubek z świeżo zaparzoną kawą, po czym usiadła i zaczęła czytać swoją pocztę.

      Kochany Harry,
      Ze mną wszystko dobrze. Nie musisz się martwić. Babcia jest w coraz gorszym stanie. Boję się, że może umrzeć lada dzień, dlatego chcę z nią być do jej ostatniego tchnienia.
      Błagam, nie gniewaj się na mnie i nie zapominaj, że kocham Cię całym sercem. Już wkrótce się spotkamy. Obiecuję.

      Sto całusów,
      Hermiona

      Zastanawiał się jak to jest, że dostaje od niej listy zawsze wtedy, kiedy nie ma siły żyć. Westchnął głęboko i z nową energią, wypił kawę.
      - Dzięki, Sophie. Kawa była mi potrzebna, a teraz czas na ćwiczenia! – zawołał ochoczo, podnosząc się z krzesła.
      Dziewczyna uniosła brew i uśmiechnęła się z politowaniem. Prychnęła, po czym z kubkiem w dłoni podążyła za Harrym. Gryfon zszedł kilkoma schodkami w dół i otworzył stare, lekko spróchniałe drzwi.
      - Jak myślisz, dobre miejsce? – zagadnął Sophie, zapalając pochodnie. – Przydałby się jakiś remoncik, prawda?
      Pomieszczenie było wielkie, przestronne, ale zakurzone i zatęchłe.
      - Śmierdzi jak u ciebie w pokoju – mruknęła zjadliwie. Chłopak warknął coś pod nosem, a Sophie zachichotała. – Nie denerwuj się i skup. Słuchaj, żartowałam z tym, że dziś są ćwiczenia. Gdybyś był odrobinę bardziej ogarnięty, wiedziałbyś, że dziś jest piąty sierpnia, a pierwsze spotkanie miało odbyć się…
      - Szóstego…
      - Brawo, Potter! A teraz różdżka w dłoń i jedziemy. Dzięki temu, że nie masz już namiaru, możemy sobie poczarować! – powiedziała uradowana i wyczarowała mały stolik do kawy. Postawiła nań biały kubek, po czym zakasała rękawy i skinęła na Pottera.
      Po dwóch godzinach pomieszczenie było czyste i lepiej oświetlone, niż wcześniej. Harry zduplikował ilość pochodni i tym sposobem w sali zrobiło się jasno. Przyjemny chłód miał chronić ich przed upałem, a na wypadek zimniejszych dni w kącie stał duży piec kaflowy, wyłożony blado pomarańczowymi kafelkami.
      Sophie dodała coś od siebie, umieszczając w kącie drobny odświeżacz powietrza, dzięki czemu zapach nie był tak nieprzyjemny. Stary, zniszczony fotel transmutowała w wielką, wygodną kanapę z brązowego zamszu.
      - No, niezły jesteś w te klocki – pochwaliła Harry’ego Sophie. Uśmiechnął się do niej z wdzięcznością i przysiadł na stoliku.
      - Dziękuję ci, że mnie wyrwałaś z tego amoku. Nie mam pojęcia, dlaczego tak się zachowuję…
      - Harry, słuchaj – przerwała mu szybko. – Jestem kiepska w pocieszaniu i nie potrafię udzielać rad. Od tego zawsze była Hermiona, więc nie zaprzątałam sobie tym głowy – mruknęła, masując kark. – Mogę ci jedynie powiedzieć, że Hermiona nie chciałaby, żebyś się staczał. Ona wróci do nas, mam nadzieję. Moim zdaniem, nie powinieneś pić przynajmniej ze względu na nią.
      - Sophie, ja nie chcę cię prosić o pocieszanie, bo to nic nie da. Bądźmy ze sobą po prostu szczerzy. Jesteś najlepszą przyjaciółką Hermiony, znasz ją dłużej ode mnie… - powiedział, żwawo gestykulując rękoma. – Chciałbym, żebyś była i moją przyjaciółką… Teraz, kiedy jej nie ma – mruknął cicho, wstając ze stolika – powinniśmy trzymać się razem…
      - Harry ma rację – mruknął Leonard, który właśnie wszedł do pomieszczenia. – Teraz my musimy tworzyć całość. W końcu jesteśmy jej najbliższymi osobami. Chciałaby, żebyśmy się lepiej poznali – stwierdził chłopak i włożył ręce do kieszeni spranych dżinsów.
      Potter skinął głową, zgadzając się ze słowami Krukona. Oboje spojrzeli na blondynkę, oczekując na jej reakcję.
      Westchnęła głośno, po czym powiedziała:
      - Ciężko mi jest komuś zaufać, więc nie myślcie, że staniemy się najlepszymi przyjaciółmi pod słońcem tak od zaraz. Wiem, Harry, że jesteś fajnym gościem i że zależy ci na Hermionie, ale… - przerwała, przeczesując włosy palcami. – Daj mi czas, dobrze?
      - Nie ma sprawy – odparł, kiedy wychodziła z pomieszczenia. Harry spojrzał na Leonarda, siadającego na puchowej kanapie.
      - Wybacz mi, że próbowałem cię wciągnąć w to bagno…
      - Nawet nie wiesz, jak głęboko w nim siedzę – mruknął do siebie Krukon, po czym machnął lekceważąco ręką. – Nie musisz przepraszać. Wiem, że ci bez niej ciężko, ale nie możesz się zadręczać…
      - Masz rację, dlatego czas ruszyć z miejsca i zacząć się przygotowywać do wojny. Muszę poczekać na Neville’a. Poprosiłem Lupina, żeby przekazał mu, że chcę z nim rozmawiać. Nie jestem pewien, na jakim etapie jesteście.
      Krukon skinął ze zrozumieniem. Po chwili drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem i obaj chłopcy odwrócili się do nich. Do pomieszczenia wchodził Neville i Luna, oboje lekko spięci i poważni.
      - Harry – zawołała Luna melodyjnym głosem, podchodząc żwawo do przyjaciela. – Jak miło cię widzieć! Tatuś i ja jesteśmy z tobą! Pamiętaj o tym! – powiedziała, kiedy Harry obdarował ją uściskiem.
      - Witaj, stary przyjacielu – mruknął Neville, który na pierwszy rzut oka zmężniał.
      - Neville, świetnie wyglądasz! – stwierdził Leonard, witając się z rówieśnikiem. Chłopak zawstydził się, a małe, różowe plamy wykwitły na jego policzkach.
      - Cieszę się, że tak szybko dotarłeś i zabrałeś ze sobą Lunę – powiedział Harry, klepiąc przyjaciela po ramieniu. – Wszystko w porządku?
      - Tak, o ile tę sytuacje można nazwać porządną.
      - U mnie dobrze. Jak się czujesz, Harry? – spytała Luna wyraźnie zmartwiona.
      - Staram się stanąć na nogi – bąknął. – Leo, oprowadziłbyś Lunę po domu? – zagadnął Gryfon, zerkając na chłopaka. Ten skinął krótko głową i wystawił ramię do Luny. Ujęła je z uśmiechem, a po chwili drzwi znów zaskrzypiały i zamknęły.
      Neville przyglądał się swojemu koledze.
      - Powiedz, jak wyglądały ćwiczenia w zeszłym roku? Co przerobiliście?
      - Przećwiczyliśmy większość zaklęć, których nauczyłeś nas na spotkaniach Gwardii. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu. Za późno się za to wziąłem – powiedział Longbottom, siadając na sofie.
      - Daj spokój. Jestem ci ogromnie wdzięczny, że w ogóle to zrobiłeś. Ja wciąż mało co pamiętam, jednak sporą część zaklęć sobie przypomniałem… Myślę, że to na skutek jej straty…
      - Tak, pewnie tak. Dobrze, że jakoś się trzymasz, Harry.
      - Harry, nie wiesz gdzie… - przerwała im Sophie, wchodząc do sali. – O, cześć Neville! Matko, ale wydoroślałeś!
      Neville uśmiechnął się do dziewczyny, odrobinę zawstydzony.
      - Dziękuję. Ty za to wypiękniałaś – powiedział cicho, patrząc Gryfonce prosto w oczy.
      Wyprostowała się, jednak spuściła czarne oczy. Wyszeptała podziękowanie, po czym otrząsnęła się i zwróciła się do Harry’ego.
      - Nie wiesz, gdzie podział się Leo? Przyszedł do niego list, ale sowa nie chce mi go oddać. Dziobie mnie za każdym razem, kiedy chcę wyciągnąć kopertę – jęknęła, przyglądając się poczerwieniałej ręce.
      Neville przysunął się do dziewczyny i ujął delikatnie jej dłoń. Obejrzał obrażenia, delikatnie przesuwając po nich palcem.
            - Posmaruj olejkiem lawendowym rozcieńczonym z olejem z kałamarnicy. Myślę, że 10 kropli na całą dłoń wystarczy – powiedział rzeczowo, po czym opuścił jej dłoń i zwrócił się do Harry’ego.
            - Harry, nie sprawi ci problemu, jeśli Luna zostanie tu do końca wakacji? Jej ojca prześladują Śmierciożercy. Dumbledore poprosił, żeby wyciągnąć ją z domu…
      Sophie zerknęła na dłoń i na swojego kolegę z klasy. Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że nie tylko wydoroślał i wymężniał  z zewnątrz, ale także i jego charakter się zmienił. Z chłopaka zamkniętego w sobie, nieśmiałego, unikającego widowni, kontaktów fizycznych i przerażających przygód, stał się pewnym siebie i męskim mężczyzną. Jego lekki uśmiech świadczył o niesłabnącym optymizmie i pogodzie ducha, natomiast pewne i poważne oczy stwarzały wokół niego aurę opanowanego przewodnika.
      - No, to do zobaczenia, Harry. Będę jutro i przyniosę Lunie resztę rzeczy. – Chłopak uścisnął dłoń Pottera, po czym odwrócił się do Sophie. – Lepiej się pospiesz, bo spuchnie ci ręka – mruknął z uśmiechem, po czym musnął ustami jej policzek, pozostawiając ją w osłupieniu.
      - Słyszałaś, musisz się pospieszyć – mruknął Potter rozbawiony.
Sophie zerknęła na Gryfona i przywołała swoją groźną minę.
      - Co cię tak bawi, Potter?!- warknęła, a Harry roześmiał się w głos. – Odczep się – mruknęła już o wiele spokojniej, po czym wyszła z pomieszczenia, zostawiając Wybrańca samego.
*
      Hermiona siedziała zawinięta w gruby, wełniany koc i spoglądała w gwiazdy. Zdradziecko puszczały do niej oczko, jakby próbując odciągnąć jej uwagę od otoczenia.
      Ostatnie wydarzenia sprawiły, że stała się nad wyraz ostrożna. Spała tylko tyle, ile potrzeba do przeżycia, a resztę czasu poświęcała na rozmyślanie nad kolejnymi kryjówkami horkrusków.
Jak dotąd wiedziała, że jeden jest w Hogwarcie. Była na siebie wściekła, że pozwoliła sobie na tyle lenistwa. Miała tyle możliwości, by chociaż przejść się po Hogwarcie i poszukać wskazówek. Diadem Roweny – ten, który widziała w swoim śnie. Miałą głęboką nadzieję, że kiedy go znajdzie rozwiąże choć część zagadki związanej z dziwnymi snami, niecodziennym zachowaniem i obecnością drugiego rozumu w jej własnym.
Słońce powoli zachodziło, a ona zerknęła podejrzliwie na znajdujący się za nią las. Zwyczajne głosy dla lasu były dla niej zdradzieckie i podejrzane. Każdy najcichszy podmuch wiatru, który delikatnie łamał gałęzie sprawiał, że chwytała różdżkę w dłoń i była gotowa do rzucenia klątwy.
      W jednej chwili tępy ból ogarnął jej głowę, by po chwili przelać się przez całe ciało i powoli wsączać się w każdy mięsień. Trzęsła się, słaniając się na kolana. Objęła się ramionami i starała się przemóc potworny ból. Po chwili splotła ręce na podbrzuszu, by sekundę później bezwiednie runąć na ziemię.

- Jesteś tak samo niepotrzebny, jak twój ojciec. Nie potrafisz pozbyć się zwykłego starca, a chciałbyś zasilić moje szeregi – ryknęła, siedząc na ciężkim, drewnianym krześle. – Musisz się wykazać – zmieniła ton na bardziej przymilny i kuszący, patrząc na młodego Malfoya, który klęczał przed nią poobijamy i storturowany.
      - Co tylko rozkażesz, panie! – żachnął się Lucjusz, stojący tuż obok syna.
      - Zamilcz! – syknęła, mrużąc groźnie oczy. – Draco, mój chłopcze, będziesz dla mnie szpiegować – mruknęła od niechcenia, leniwie głaszcząc Nagini po łbie. – Wkrótce zaczyna się rok szkolny, a Hogwart, przez ciebie – warknęła – wciąż jest w rękach tego głupiego starucha. Będziesz kręcił się blisko Pottera i poznasz każdy jego najsłabszy punkt.
      - Jeden już znam… - powiedział Draco cichym głosem, bojąc się gniewu swego Pana.      
      Uniosła głowę i zerknęła z góry na klęczącego chłopaka. Westchnęła chrapliwie i zeszła z tronu.
      - Powiedz, Draco…
      - To ta szlama, Granger, Panie! – zarzekł się solennie, spuszczając głowę jeszcze niżej w geście poddaństwa. – Pod koniec roku szkolnego zniknęła, nie mam pojęcia gdzie ona jest.
      Uderzyła go w twarz, a chłopak upadł na podłogę, podpierając się na łokciach.
      - Dowie się, Panie – powiedziała błagalnie matka chłopaka.
      Wróciła na swoje miejsce powoli, ociągając się z jakimikolwiek słowami.
      - Dobrze, Draco. Masz ostatnią szansę…
       
      Granger ocknęła się, leżąc twarzą do runa leśnego. Podniosła się powoli; po bólu nie było już śladu. Była cała mokra i dopiero po chwili zorientowała się, że pada. Pozbierała się szybko i weszła do skromnego namiotu. Mruknęła zaklęcie, a po chwili w malutkim kominku strzelał ogień. Po raz kolejny machnęła różdżką i była sucha. Wycieńczona usiadła na fotelu i oddychała, zachłannie łapiąc powietrze w płuca.
Zaczynała podejrzewać co się z nią dzieje, jednak wciąż nie potrafiła znaleźć wytłumaczenia – dlaczego. Westchnęła przeciągle i nogą przysunęła sobie czerwoną pufę. Ułożyła na niej nogi, które co i rusz dopadał skurcz. Po chwili zasnęła, starając się zapomnieć o otaczającym ją zagrożeniu i o tym, co przed chwilą widziała.

 ***

Oddaję rozdział, choć nie jest sprawdzony przez Apocalypsis. Poczeka, aż wróci. Jeśli pojawią się błędy, proszę o wytknięcie ich. 
Rozdział jest krótki, zwłaszcza przy 1 rozdziale Zusan (8 a 17 stron to jednak różnica, prawda?)
Nie wiem, czy mam coś jeszcze do zakomunikowania. Chyba nie... 
Pozdrawiam i życzę miłych wakacji tym, którzy je mają! 

40 komentarzy:

  1. Witaj Eileen! Jak dobrze być pierwszą :)
    Rozdział bardzo miło się czytało. Najbardziej do gustu przypadło mi spotkanie Hermiony i Leo.
    A końcówka rozdziału czyli to, co widziała Hermiona - Voldemort, Malfoyowie i te sprawy... jeszcze bardziej mnie nakręciło do wyczekiwania na nowy. Błędów jakoś nie znalazłam, nie wiem. Może przeoczyłam? Wybacz, ale tak miło się czytało! :)
    Trochę długo Cię nie było! Czytelnicy się stęsknili, ale dobrze, że wróciłaś! Życzę weny i czekam na następny rozdział ; )
    Pozdrawiam cicho i kłaniam się nisko, Echelon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo lubię tę scenę. Jest taka ciepła...
      Wiem, ale ta odległość jednego postu od drugiego spowodowana jest tym, że najpierw nie szło mi pisanie rozdziału, utknęłam w pewnym miejscu, a potem Apocalypsis wyjechała na wakacje, a ja się trochę obawiałam, że będzie dużo błędów. Stwierdziłam jednak, że dodam go szybciej, a jak A. wróci to wstawię poprawki. :)
      Pozdrawiam,
      Eileen

      Usuń
  2. Głowa mnie zaczyna boleć, ale przybywam, pełna dobrych myśli i... szukająca pomysłu do pewnej historii... ale nie o tym tutaj mowa!
    Rozdział, ach ten rozdział! To miłe, że chociaż w interesach, to Hermionę odwiedzają przyjaciele. Przyznam ci się, że tęskniłam troszkę za Leonardem. I... Dumbledore ich zwerbował? Zwerbował małych, za przeproszeniem, gówniarzy, którzy życia nie znają? Dziwne, bardzo dziwne. Widać kolejne odchyły starego człowieka. Ale w sumie... wojna, o której niewiele wiemy, mogła go zmienić. Zmienić ich wszystkich, a to ważne przy takich wyborach.
    Hermiona wyznała przyjacielowi, że jest w ciąży. Nie przyjął tego zbyt entuzjastycznie, ale co się dziwić:
    a) kto by się po niej tego spodziewał,
    b) wojna szaleje.
    A mimo to zaczyna wierzyć i próbuje wykorzystać ten fakt do przekonania Hermiony, by sobie odpuściła. Głupio dziewczyna robi, że brnie przed siebie w takim stanie.
    Sophie odpuściła sobie Malfoya? Cóż, zobaczymy, co z tego wyniknie w przyszłości. Draco to tchórz, głupi tchórz... ale wojna zmienia ludzi. Kto wie, czy tchórz nagle nie stanie się pewnego rodzaju bohaterem.
    Potter pije, jak idiota, załamuje się, zamyka w pokoju i tylko czeka, aż ktoś go wreszcie obudzi z amoku. Kojarzy mi się ze sceną z "Zakonu Feniksa", gdzie Hermiona przyjeżdża na Grimmauld Place po ataku Nagini na pana Weasleya i zastaje Harry'ego zamkniętego w pokoju, jak on i reszta młodzieży podsłuchali rozmowę, że może jest opętany i dlatego widział ten atak. Tak kanonicznie... podoba mi się. :3 A Sophie jak zwykle morderczo twarda i nie bawi się w półśrodki, tylko jedzie chłopaka jak leci. Brawo!
    Harry, jak widać, otrząsnął się i zaczął ogarniać całą sprawę. Próbuje nawiązać bliższe kontakty z Sophie i Leonardem... spotyka Neville'a, Lunę...
    Czy Neville zaczyna mieć... ochotę... na Sophie? Może się mylę, ale to byłby ciekawy obrót sytuacji! W końcu chłopak wydoroślał, odnalazł prawdziwego siebie, mogliby zacząć się wspierać, a potem, kto wie... :D
    Tak w ogóle. Ta Hermiona ma podobny charakter do kanonicznego Harry'ego. Przynajmniej w kwestii tych podróży. Przecież on też chciał robić wszystko samotnie... mniejsza o to, że Ron i Hermiona go niemal śledzili i na to nie pozwolili. ^^ Coś czuję, że jak Hermiona będzie w trakcie poszukiwań, to albo spotka się z Zakonem Feniksa, albo dopadnie ją Harry... ostatecznie wszyscy radośnie spotkają się przed obliczem Voldemorta. Cudowne rozwiązanie sytuacji! :D
    Końcówka oczywiście najlepsza. Kolejna wizja z Voldemortem w roli głównej. Nasz Naczelny Tchórz wygadał się swojemu... Panu.
    Błędów nie dostrzegłam, więc nie wyszło źle.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem się zastanawiam, czy nie piszesz lekko ironicznie czy po prostu Ci się podoba... Ach, człowiek to ma problemy w życiu.
      No, proszę Cię! Sophie musi być morderczo twarda i jechać po Potterze! Jak nie ona to kto? Snape robi to źle, a ona przynajmniej doprowadza go do stanu używalności.
      Tak, Nev zaczyna mieć ochotę na Sophie! Nie mylisz się. Właśnie to chce z nimi zrobić. A Naczelny Tchórz - no, on się akurat nie zmieni. Zrobię z niego takiego zdecydowanego tchórza, co by był bardziej m(i)ęski.
      Kiedyś tam się spotkają i na pewno staną przed obliczem Voldzia! No, kurde, muszą nie?
      Chwała Merlinowi i jego gatkom, że nie było błędów. :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Zawsze mi się podoba. Jakby mi się nie podobało, pojechałabym prosto z mostu, uwierz mi. Są momenty, nad którymi rozważam, ale wtedy widać to w komentarzu. W końcu je uznaję. ^^
      Zgadzam się, Snape to robi wszystko z czystej złośliwości, a Sophie się nie bawi tylko mówi prosto w mostu co sądzi.
      A, zgadłam! Neville, ty mój mały chłopaku, dajesz radę! :D
      Naczelny Tchórz się nie zmieni... trudno, trudno, w końcu co by to było, jakby on się zmienił. Armagedon, koniec świata, apokalipsa! xD
      Przynajmniej ich nie znalazłam. Tak dobrze mi się czytało. :D
      Pozdrawiam. ;)

      Usuń
    3. To się cieszę. ;D Miło, że je uznajesz :D
      Daje, daje! A co! Dawaj, Nev, dawaj!
      Naczelne Tchórze się nie zmieniają i myślę, że masz rację. Masakra, tragedia, koniec świata! jak się zmieni :D
      Mmm... "Lejesz masło na moje uszy" jakby powiedział Król Julian, którego dzisiaj słyszałam. :D
      Pozdr.!

      Usuń
    4. Neville, ty tu mi jeszcze najwięcej szczęścia zaznasz, zobaczysz! :D
      Tak. Mnie by to przeraziło. Musiałby naprawdę chcieć, a przy okazji wiele przejść, żeby coś w nim ruszyło.
      Heh, polski dubbing to mnie jednak rozwala. Królowi Julianowi takie teksty dają czasem... :D
      Idę sobie ustawić torcik ze świeczkami (a przez torcik mam na myśli włączonego Sony Vegas Pro... a przez świeczki filmiki z YT z Fredem, Hermioną i innymi :D). xdDD

      Usuń
    5. No, chyba nie... Neville, nie obraź się, ale będziesz cierpiał. Ale krótko, kochany!
      No, Malfoy to Malfoy, jak można by kochać innego Malfoya, nie?
      Mnie też, ale teksty Juliana im wychodzą. Przyjemnie się przy nich pośmiać.
      A ja idę spać, a skoro mowa o filmikach... to lubię oglądać te o Harrym i Hermionie :D Taaak, bardzo!
      Miłej nocy!

      Usuń
    6. NIEEEEEE. CO TY ROBISZ, KOBIETO.
      Ja bym kochała innego. Tchórza nie mogę. Ten z niektórych ff-ów jest fajny, jak nieco się ogarnia (nieco), ale taki tchórz... :<
      To dobranoc, i dziękuję. ;)

      Usuń
  3. Świetny rozdział i super pomysły, czekam z utęsknieniem na następne ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej hej kochana!
    W końcu się doczekałam rozdziału u Ciebie.
    Nie spodziewałam sie aż tylu wrażeń.
    Na początek strasznie szkoda mi Harry'ego.
    Widać że ciężko znosi bezczynność i rozstanie z Hermioną.
    Dumbledor'e powinien coś z tym zrobić.
    Naprawdę mam mu ochotę nagadać.
    Szczególnie po tym, co się stało.
    Hermiona naraza siebie i dziecko.
    To prawda chce doprowadzić misję do końca, ale czy to jest tego warte?
    Jakoś mam wątpliwości co do tego i to dość duże.

    Zaskoczyły mnie też relacje Sophie i Nevill'e.
    Jeszcze nie straciłam nadziei, że coś między nią a Draco kiedykolwiek będzie ale zaczynam przestać w to wierzyć.
    Draco ustawił między nimi dość wysoki mur.
    Raczej nie wydaje mi się aby była jakakolwiek szansa na zmiany w relacjach tej dwójki.
    Zwłaszcza, że Draco zaprzepaścił za sobą wszystkie mosty!

    Ogólnie to mimo że jak na Ciebie rozdział dośc krótki to według mnie naprawdę fajny.
    Niecierpliwie oczekuje ciągu dalszego i mam nadzieję, że pojawi się dość szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Harry to bardzo wrażliwy chłopak, ale przede wszystkim gotowy do działania, którego Dumbledore mu zabrania. Muszę niestety zrobić z niego tego złego po dobrej stronie, bo nie widzę niestety nikogo innego do tej roli.
      Ach, to będzie wspaniała, wielka i krótka miłość. Sophie będzie z Malfoyem, ale musimy na to niestety poczekać. Jak celnie zauważyłaś, Draco wybudował mur, którego nie przeskoczy. Musi teraz za nim tkwić, choć... :D
      Wiem, ostatnio rozdziały nie idą tak, jak powinny. Ale liczę, że to się zmieni. :) W końcu do końca jeszcze tylko trochę, więc może wydłużę rozdziały. :D
      Pozdrawiam ciepło i czekam na rozdział u Ciebie, kochana!:*

      Usuń
  5. Powiem Ci tak, twoja Hermiona jest bardzo podobna do postawy kanonicznego Harry'ego, sama wszystko chce robić, bez wszelakiej pomocy, ale podejrzewam, że gdyby to własnie u pani Rowling główną bohaterką była Hermiona to też by nie chciała narażać bliskich na niebezpieczeństwo.
    Coś mi się wydaje, że ten nasz Leoś coś kombinuje, że chce bliżej poznać Harry'ego. To nie tylko chęć więzi z "chłopakiem" szatynki.
    Kurcze, najbardziej uwielbiam Sophie. Ona ta ma pazurek. Wie czego chce, mówi co myśli. Jak zakochuje się to na umór, na śmierć i życie, ale gdy ta druga osoba odwala to nie ma tak łatwo przebacz. Trochę tak jakbym widziała siebie tylko w ostrzejszej dużo wersji. I dobrze, nie ma co się cackać, tym bardziej że ten kretyn zdradził sekret Harry'ego. Błazen :D Tchórz i tyle. Niech on się ogarnie i będzie z Sophie. Mimo tego, że uwielbiam Nevilla to on jednak MAlfoy (który nie jest tchórzofretką) pasuje do Sophie, a ona do niego ^^
    Dobrze, że pokazujesz, jak wszyscy wydorośleli przez tą wojnę, gdyby tak nie było, to twoje opowiadanie straciłoby na realizmie.
    A co do samej Hermiony to bym ją udusiła na miejscu Leo. Będąc w ciąży naraża się na niebezpieczeństwo. Idiot. Jednak też ją rozumiem. Robi to dla dziecka, którego ma zamiaru nie tracić, by miął przyszłość, by nie musiał jak ona toczyć wojen ze złem. Z drugiej jednak strony powinna popatrzeć na historię Harry'ego i jak mu ciężko żyje się bez rodziców. KAzdy ma rację i cięzko zdecydować, co by było lepsze.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem,wiem. :) Ale nie wiem, nie robię tego specjalnie, po prostu ona sama wychodzi mi spod palców i rozkazuje, jaka ma być. Tutaj, niestety, wychodzi z niej hermionowska natura Panny Wiem-To-Wszystko-Więc-Rób-Jak-Mówię. No i co ja mam biedna robić?
      Nie, nie, Leo zaczyna zwracać uwagi na kobiety. Tak, chodzi mi o Lunę. ^^ Nie interesuje go Potter, bo... no bo nie ;D
      Oj, tak! Też uwielbiam Sophie - uważam ją za jedną z lepszych moich bohaterek. Wydaje mi się taka wyrazista, nie papierowa. Pasują, ale Sophie nie lubi, kiedy się ja oszukuje, robi coś, co może ją zniszczyć uczuciowo. Jak sama zauważyłaś - jak kocha, to na umór, ale kiedy Malfoy wystraszył się miłości ze zdrajczynią krwi to ona mu tego tak łatwo nie wybaczy. Już ja się o to postaram! A Neville'owi dajmy szansę. Zaczyna być taki męski :3
      Właśnie sobie uświadomiłam, że robię z niej bohatera tragicznego... Jakąkolwiek decyzję teraz podejmie i tak będzie źle. Niestety.
      Pozdrawiam i dziękuję za znaleziony czas! :*

      Usuń
    2. Akurat nie chodziło mi o to, że Leosiowi spodobał się Harry ;) tylko o kwestię Hermiony, ale jeszcze nie wiem co dokładnie kombinuje, ale coś na pewno ;)
      Dobrze, niech mu tak szybko nie wybacza. Jak zobaczy poprawę, to dopiero, a nie ;D Jak na razie Draco idzie w złym kierunku. Tchórzofretka jedna :D
      Męski Neville ^^
      No niestety. Nie ma wyjścia, tak czy siak. Też bym zrobiła to co ona, ale chyba wolałabym swojemu ukochanemu o wszystkim powiedzieć, bo biedak się zamęcza.

      Usuń
  6. Czytałam wczoraj, więc pewne niedociągnięcia w moim komentarzu mogą być.
    (Teraz masz okazji mi się ostro odciąć, bo poznałaś już mój styl i czytałaś "Trupa...", więc...;)
    Na początek może przełkniemy gorzką pigułkę, co?
    Według mnie "scena z listem" jest... dobra, będziesz mnie przeklinać, ale nie będę zamydlać Ci oczu... okropna. Może przesadziłam... jest nielogiczna, o tak.
    List jest przede wszystkim za krótki. Jeśli nużyłoby Cię jego pisanie, mogłaś nudniejsze fragmenty krótko streścić, a najważniejsze pokazać w całości, rozumiesz? O ile mnie pamięć nie zawodzi, tak właśnie robiła niekiedy Jo w HP. (Albo to było w jakiejś inne książce, już nie pamiętam dokładnie.)
    Reakcja Harry'ego też jakaś taka... wymuszona. Postaw się na jego miejscu. Przecież zbliża się wojna! Czarny Pan tylko czeka aż go ukatrupić, są wakacje, Harry nie jest w Hogwarcie, więc mimo wszystko jest poza mniejszą opieką Dumbloedore'a. Poza tym jakby mój facet zwiał "do chorej babci" i napisał podobny zwitek papieru, to po jego powrocie udusiłabym go gołymi rękami: "że niby co to miało być?!". Jasne, ulżyłoby mi, że jednak żyje (chociaż tutaj się można przyczepić, że nigdy nie wiadomo, czy ktoś się nie podszył pod Hermiona, jako że, moim skromnym zdaniem, ona takich listów nie pisała (chodzi mi o lakoniczności, brak konkretów, czy jakichkolwiek zwrotów "Mam głęboką nadzieję, że wszystko jest z Tobą w porządku... nie rób głupot... słuchaj się mądrzejszych od siebie, Harry!" itp. - i tu znowu się można czepić, że niby wszystko wiedziała od Leonarda, ale przecież przed Harrym powinna zachować pozory, że z nikim się ostatnimi czasy nie spotykała, prawda?), powtarzając - ulżyłoby mi, ale nie byłabym w tak "prawie" szampańskim nastroju. Harry to Harry... jakby to inaczej wytłumaczyć... Harry by się zadręczał, czemu Hermiona obdarzyła go tylko kilkoma zdaniami, być może zaczął podejrzewać, że to nie list od niej (jak już wcześniej wspomniałam) itd.
    Co bym w takim razie zrobiła na Twoim miejscu? Zmiana reakcji Harry'ego oraz wiadomości od Hermiony. Mimo że musiała ukrywać, co naprawdę robi, mogła przecież naściemniać, nie? O tym, że wojna tak szybko się zbliża, że jest coraz więcej ataków, że jak ministerstwo mogło "się zamachnąć" na Dumbledore'a (skąd by o tym wiedziała? Dla Harry'ego z Proroka Codziennego, albo innych magicznych mediów, a rzeczywiście - od Leo), można by tak w nieskończoność.
    Nie wiem, że Ciebie uspokoiłaby taka wiadomości, ale mnie, jak mówiłam, wpędziłaby tylko w jeszcze większą konsternację.
    PS Ach, te durne limity - wierzysz, że jak przekopiowałam ten tekst do Writera wyszła pod strona - prawie półtorej? XP

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leonard... matko, jak on się strasznie zmienił. Ja bym z tym coś pokombinowała. No, wiesz, jakieś ciemne moce kręcące się obok niego lub coś takiego. Przecież człowiek nie może się zmienić tak bardzo w tak krótkim czasie... a może może? Nie wiem.
      Wiesz, jaka była moja reakcja, kiedy Neville zarumienił się, gdy coś-tam powiedział Leo (wybacz, nie pamiętam już co dokładnie)? Jak Dracona Malfoya kocham, pierwszą myślą było takie wielkie, drukowane: NIE RÓB Z NIEGO GEJA!!! (w sensie z Neville'a). Nie wiem, czy moje obawy są słuszne, lecz na przyszłość bardzo bym prosiła: nie rób z niego geja, pliss.
      A propos Draco <3 - boga seksu i wszelkich seksualnych doznań (skreśl to...). Jak on może być zdrajcą??!! Zwłaszcza w obliczu gorącej namiętności, jaką pała do Sophii???!!! Trzeba będzie Cię przełożyć przez kolano, Smoczusiu... Mam nadzieję, że Sophii wybaczy...
      Merlinie, nie napisałam tego -.-"
      Tego nie było... Przerwa na reklamy. Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiip.
      I ta scena (czytaj: Boski Dracon), czyli wizja Hermiony była najlepsza. Dopracowana, poprawna, rzeczywista. Jeszcze cud, miód i orzeszki... to to jeszcze nie jest, ale po tej scenie, niewiele brakowało <3
      Kończąc, wiem, że po tym komentarzu, uśmiercisz brutalnie moją postać, albo, nie daj Merlinie!, jej wcale nie wprowadzisz. Ponadto fochniesz się na "Trupa...", nie skomentujesz następnego wpisu wcale lub zjedziesz mnie z góry na dół... Ja to wiem XD (Jestem jak Sybilla, normalnie).
      Nie mniej jednak pozdrawiam ciepło w te, nareszcie ciepłe, dni wakacyjnej nocy letniej,
      Zusan
      PS To też skreśl - dni nocy -.-"
      PS2 Nie jestem pewna, ale chyba gdzieś tam dorzałam "OK" lub też "okey" (albo mi się przewidziało - stara jestem). Kochajmy nasz język polski i piszmy "okej". I już piękniej wygląda <3
      PS3 Nie sprawdzałam tego komentarza, więc pełno w nim zapewne powtórek i błędów. Wybaczysz? Wiem, że wybaczysz;) Choć, może po tym komentarzu nie...?

      Usuń
    2. No, dobra...
      Powiedzmy szczerze, że były momenty w tym rozdziale, przez które ciężko mi było przebrnąć. List miał być krótki, zwięzły i na temat. Miał nie dawać więcej nadziei, niż tyle co wystarczyłoby do przeżycia. Możliwe, że Potter nie zareagował jakoś gwałtownie, jak to na niego przystało. Ale, no kurde, w końcu każdy ma gorsze dni, prawda? Może jest po prostu tak załamany, że nie ma ochoty się za bardzo przejmować? ;> Znam to z autopsji, więc może dlatego to tak wyszło.
      A wracając do listu... no obiecuję poprawę. Będzie na stronę i będzie miał w sobie tyle hermionowatości, ile jest w stanie udźwignąć. chociaż nie wiem, czy będzie jeszcze jakaś okazja do listów. Swoją drogą - zawsze dostać zwitek pergaminu, w którym jest minimalna ilość słów, z których wynika, ze wszystko gra, niż elaborat na 5 stron, z którego nic nie można wyczytać jednoznacznie. No i pamiętajmy, że to są jedne z pierwszych listów Hermiony do Pottera. Nie może więc jednoznacznie ocenić, czy aby na pewno to była Hermiona. No, i kto jeszcze prócz Hermiony, Dumbledore'a, Sophie i Leonarda wiedział, gdzie ona "jest"? Nie miała pisać wszystkiego, co się z nią dzieje. Skoro jest "u umierającej babci", to nie koniecznie musi mieć czas na długie listy, nie? A poza tym... stało się, rozdział opublikowany... no i ja go jakoś tak lubię.
      NIE BĘDĘ ROBIĆ Z NEVILLE'A GEJA! Nie zamierzałam tego nigdy robić i tak pozostanie :) Ze spokojem. Neville się zarumienił, gdyż nie przywykł do komplementów. No i to jeszcze od faceta!
      Leonard - zmienił się. pamiętajmy, że "stracił" przyjaciółkę, nie ma wpływu na to co się dzieje, musi oszukiwać Pottera, z czym też ma problemy. Chyba każdy by się zmienił, nieprawdaż?
      Dracuś zdradził, bo jest tchórzem. Tak! I za takiego będzie uchodził w tym opowiadaniu. Postanowione. :D
      Okej poprawiłam, więc spokojnie. Masz rację, ładniej wygląda, a „ok” wpisałam po prostu przez roztargnienie.
      A teraz – nie zamierzam się fochać, wypinać tyłkiem na „Trupa…”, ani żadne z powyższych. Jeśli znajdę okazję to powiem szczerze to, co myślę. A co, ale na pewno nie zrobię tego przez zawiść czy z zemsty. No, wiem, jestem wredna, ale bez przesady! Poza tym – jestem po najlepszym (a za razem najgorszym) wieczorze mojego życia, więc spokojnie. No i jest ciepło!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Dobrze opisałaś zachowanie Harry'ego, wyobrażam sobie, co musiał czuć... Dobrze, że Sophie, choć nie umie pocieszać, udzieliła mu wsparcia. Szkoda mi Hermiony, ma tyle do zrobienia, a do tego jest w ciąży. Nie dziwie się Leo, że próbował namówić ją do powrotu. Przepraszam, że tak dawno mnie u Cb nie było, ale u siebie też nie byłam z byt długo i w ogóle trochę ciężko mi było wrócić do blogosfery. Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się wczuć trochę w pottera, dlatego cieszę się, że Ci się podoba ;) Oczywiście, nic się nie stało. :) Cieszę się, że wróciłaś do świata blogów. ;) Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Heh, tak trochę się rozleniwiłam ostatnio, a w dodatku jak dodałaś ten rozdział, to byłam nad morzem i szczerze... to nie chciało mi się za cholerą włączać laptopa, choć miałam Wi-Fi ;p
    Od razu powiem, że tak po przeczytaniu, nie mam jakiś tam zastrzeżeń co do tego rozdziału i nie raził mnie w oczy list Hermiony czy zachowanie Harry'ego jak Zusan... no chyba, że ja się nie znam :). Więc rozdział jak najbardziej mi się podoba ^^.
    No, ale po kolei ;p.
    Zacznę oczywiście od pierwszej sceny z Leo. Przez chwilę zastanawiałam się, czy Hermiona przypadkiem nie jest zbyt lekkomyślna , tj. rozumiem, że chce uratowac ukochanemu, bo na jej miejscu zrobiłabym to samo, ale tak sobie myślę: czy ona nie naraża przypadkiem dziecka? Chyba, że... poczekaj, gdzieś w poprzednich rozdziałach, bodajże w 15 (?) było coś o tym, że te dziecko to jakaś jej tarcza, dobrze pamiętam? Więc, w gruncie rzeczy nic im się już nie może stać? ;p
    List... wydaje mi się, że jest odpowiednio napisany. No bo, jeśli rzeczywiście tylko Leo, Sophie, Albus i Harry wiedzieli, gdzie jest Miona, tj, ze jest u babci, to nikt nie mógłby się pod nią podszywać,. Oczywiście jest też jeszcze taka opcja, że Sophie albo Leo, żeby poprawić Harry;emu humor, ale nie wydaje mi się ;p.Poza tym, skoro jest u umierającej babci, to co miałaby jeszcze pisać? Ja na przykład gdybym była u umierające babci i miałabym pisać list do chłopaka... to też raczej bym jakieś poematu nie napisała ;p.
    Zachowanie Pottera wcale nie wydaje mi się dziwne, bo wiadomo, że chłopak ją kocha i martwi się o nią, ale trzeba też pamiętać o tym, że po wspólnie spędzonej nocy ona strasznie szybko wypruła ;p. Poza tym, dobrze, że Sophie w końcu udało się go wyciągnąć z tego łóżka i poprawić humor, bo nie lubię smętnego Harry'ego ;p.
    Hhahahha, ja też myślałam, że Ty zrobiłaś z Neville'a geja xDD
    A ostatnia scena była zdecydowanie najlepsza ^^. Uwielbiam te sceny z wizjami Hermiony, bo są takie tajemnicze ;p.
    Jejku, a co się dzieje z Draconem? On tak na serio? Nie lubię tchórzliwego Malfoya, ale skoro zostawił Sophie i nawet nie próbował walczyć o wolność, swoja drogą Albus na pewno by mu pomógł, to rzeczywiście, to wygląda na to, że w Twoim opowiadaniu będzie on nieco inny niż przypuszczałam na początku ;p.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem. Lato tak działa na wszystkich, zwłaszcza jak się można poleniwić. Mamy do tego pełne prawo!
      Tak, jest lekkomyślne, ale jak dobrze zauważyłaś (cieszę się, że tak dobrze znasz mój tekst :3 ♥), dziecko będzie dla Hermiony pewnego rodzaju tarczą. Chodzi mi tu o to, że jak każda matka będzie się o nie troszczyć i starać się, by dożyło złotej starości. To będzie jej tarczą. Przynajmniej dopóki będzie nosić dziecko w sobie. ;)
      Tak, Sophie ma w sobie siłę, której brakuje czasem Potterowi. I chwała Merlinowi, że udało jej sie go zwlec z tego łóżka. Mam dla niego niespodziankę ^^ Tak, ogromną! Wielką! Fantastyczną! :3
      Też je lubię. Uważam je za swoje najlepsze i uważam, że niejako są moim najlepszym pomysłem. Wgl... nieskormnie powiem (rzadko mi się to zdarza), że uważam to opowiadanie za (jak dotąd) najlepsze. ;)
      Draco, Draco - ma wiele twarzy i taki zawsze dla mnie będzie. W jednej chwili chłodny, tchórzliwy, po chwili romantyczny i namiętny kochanek, a w następnej... tak, zrobię z niego zabójcę. :)
      Pozdrawiam i życze ciepłych (upalnych) wakacji! :*

      Usuń
    2. Haha, no właśnie! Trzeba czasem odsapnąć i zapomnieć o szarej rzeczywistości ^^.
      O, to bardzo dobrze, bo nie wiem, co bym zrobiła gdyby coś się stało Mionie albo temu dziecku ;p.
      Oo, lubię niespodzianki... Ciekawa jestem, co wymyśliłaś ;D. Czyżby miał na chwilę spotkać się z Mioną? ;d
      Oj tam, trzeba czasem mieć takie nieskromne zdanie ^^.
      Zabójcą?! Merlinie, a kogo on zabije?
      Wzajemnie!;*

      Usuń
  9. Witaj ;)

    Ja zapominalska, ciągle zalatana staram się nadrabiać zaległości, jednak z marnym skutkiem... Przybyłam do Ciebie i pierwsze co mi się rzuciło w oczy? Leonard! Prawdziwy przyjaciel, zawsze powie prawdę i do tego przez to całe przygotowanie do wojny, naprawdę zmężniał. Szok po tym, jak dowiedziałam się, że Hermiona jest w ciąży minął po poprzednim rozdziale, ale teraz znowu skoczył. Chyba ten szok będzie mi towarzyszył zawsze wtedy, kiedy Hermiona będzie o tym mówiła ;D Potępiam ją za to, że chce ratować świat w takim stanie! Powinna odpoczywać i napawać się tym stanem, a nie stawać oko w oko ze złem ^^
    Sophie wie jak zmotywować człowieka do roboty! Zastanawiam się, dlaczego wpędziłaś Potter akurat w lekkie uzależnienie od alkoholu? Kurka, ciężko mi sobie go takiego wyobrazić, jeszcze wciągającego w to wszystko inne osoby. Wydaje mi się, że nie tylko Leo się zmienił, bo i w innych zaszły wielkie zmiany. Każdy na swój sposób zmężniał ^^
    Draco - ta obślizgła kreatura musiał wszystko wypaplać! Teraz na pewno będą jej szukać i wszystko jak zwykle się pomiesza w całej historii. Tylko mam nadzieję, że nic jej nie będzie. Dalej jestem w pełnym przekonaniu, że ona powinna odpoczywać, a nie latać za horkruksami i ratować tyłek Harry'emu ;D

    Z resztą.. Bardziej podoba mi się Twoja wersja historii, bo nigdy bym na taką nie wpadła ^^ I rozdział również mnie rozbraja!

    Całuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ważne kiedy, ważne że pamiętałaś. ;) Dla mnie to się liczy :)
      Leonard to mój synuś i dzięki niemu spełniam się jako matka. A tak serio - Leo to dobry chłopak, przyjaciel i jeśli będzie miał żonę (tak, będzie JĄ miał) to będzie idealnym mężem. Na tyle oczywiście, ile można być idealnym.
      Hermiona jest uparta i ciężko jej wybrać, pomiędzy miłością do mężczyzny, a dobrem dziecka. Pamiętajmy, że ona wciąż nie może się pogodzić z tym, że jest w ciąży. Tak, jak Ty ;)
      Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Chyba Potter po prostu mnie rozdrażnił. Musiałam z nim coś zrobić. Musiałam mu dać po dupie, żeby Sophie mogła go postawić do pionu. Chyba tak to miało być...
      Draco to jest Draco i jak już wspominałam, nie będzie on u mnie postacią jednostronną. Będzie miał kilka twarzy i żadna z nich nie będzie w pełni, ani nawet w połowie dobra. ;)
      Całuję!

      Usuń
  10. Witaj!
    Wczoraj ''odkryłam'' Twojego bloga i przeczytałam wszystkie rozdziały jednym tchem.
    Bardzo dobrze mi się czyta Twoją opowieść, jest taka... inna od każdej, na którą natchnęłam się w ostatnim czasie.
    Nie będę się tutaj rozpisywać, ale przesyłam moc weny i z niecierpliwością czekam na dalsze przygoody Twoich bohaterów.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
    Lily II Potter

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba ;) Staram się, jak mogę by tak było.
      A co do weny - to się przyda! Dziękuję
      Pozdrawiam,
      Eileen

      Usuń
  11. No więc, powinnaś pisać krótsze posty, ponieważ czytam i nie mogę się oderwać, a jak już doczytam rozdział do końca to muszę następny i tak wczoraj zeszło do późnej nocy, bo zasnęłam, ale tylko dlatego, że byłam zmęczona :)
    Wciągnęło mnie twoje opowiadanie bardzo :) Uwielbiam Harrego i Hermionę razem :) Zdziwiłam się na samym początku, że uśmierciłaś Rona, ale dobrze wkomponowało się to do opowieści.

    Moja ulubioną postacią jest chyba Sophie, a te jej przekomarzania z Draco są super :)

    Jedyne do czego nie jestem przekonana to ciąża Hermiony, ale pewnie masz jakiś zamysł, więc będę czekać jak się rozwinie dalej :) No i te wizje dziewczyny są ciekawe, mam chyba swoja lekką teorię, zobaczę czy coś tam odgadłam :)

    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.

    Miśka
    http://by-itsmisia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze krótsze? Matko... :)
      Jest mi bardzo miło, że potrafię tak zainteresować czytelnika, by nie mógł się oderwać od monitora. Nie ukrywam - zawsze to było moim marzeniem. Niemniej jednak, liczę że nie zarwałaś przeze mnie zbyt wielu nocy. :)
      Tak, ciąża Hermiony to zamierzony zabieg, ale spokojnie - nudno na pewno nie będzie. Nie będzie to jedno z tych opowiadań, w którym po wojnie będzie słodziutko. Bo nie będzie.
      Co do wizji... Zbliżamy się do nieuchronnego odgadnięcia owej tajemnicy, a co za tym idzie - do końca pierwszej części opowiadania.

      Pozdrawiam,
      Eileen

      Usuń
  12. Wczoraj w nocy przeczytałam wszystkie rozdziały. A jako, że wątpię aby udało mi sie napisać jakis sensowny komentarz około godziny 4 nad ranem po nieprzespanej nocy dodaje coś dzisiaj.
    Z początku nie byłam przekonana za tym opowiadaniem. Sama niewiem czemu ale może to dlatego, że Harry był z Ginny. Ale później akcja zaczęła się rozkręcać na tyle, że przeczytałam wszystko za jednym razem.
    Troszkę szkoda, że Hermiona jest w ciaży. Sama niewiem dlaczego ale zazwyczaj gdy postać już urodzi opowiadanie zaczynna sie robić torszkę nudne ( takie moje zdanie, ale z twoim blogiem wcale tak nie musi być ! ). Lecz mimo wszystko wiem, że pewnie wymyślisz jeszcze wiele. Troszę szkoda mi Harrego. Stracił wszystko a teraz prawie stracił Hermionę.
    Co do wizji Hermiony to ja również mam pewną teorię ale pewnie nas zaskoczysz :)
    Oczywiście czekam na kolejny rozdział który mam nadzieję dodasz jak najszybciej !
    Całuski, Wiklara
    http://hermionalovedraco.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jednak nie opuściłaś tego opowiadania i przeczytałaś wszystko. Liczę, że pomimo tak późnego pójścia spać, zdołałaś się wyspać. ;)
      Tak, Hermiony ciąża może być odstraszająca, ale ze spokojem... nie będzie słodko i nudno. Nie utworzą od razu jednej wielkiej rodziny. Cóż... Trudno, nie? ;>
      A co do wizji... spokojnie, wszystko się wyjaśni. I tu też nie będzie milutko. ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  13. Żyjesz jeszcze, droga Eileen? Bo zaczęłam się martwić :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyję! ;) Rozdzialik już wkrótce i zamierzam nim udowodnić, że wciąż żyję, mam się dobrze, a mój zapał do tego opowiadania ani trochę nie osłabł! :)

      Usuń
  14. Jak ja kocham twojego bloga! <3 A jeszcze bardziej styl w jakim jest pisany! Po prostu ARCYDZIEŁO!
    Rozdział wspaniały. Ciąża Hermiony, depresja (z której zaczyna wychodzić) Harry'ego i do tego jeszcze ta wizja!
    Nie mogę doczekać się dalszej części!
    Życzę weny!
    Pozdrawiam, Milka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. :)♥ Aż się zarumieniłam... Cieszę się, że moje opowiadanie się podoba :D normalnie, latam z radości!
      Pozdrawiam!

      Usuń
  15. Witaj! Nie wiem jak to się stało, ale dopiero dzisiaj wpadłam na Twojego bloga. Są wakacje i szukałam ciekawej lektury na nudne wieczory. Nareszcie ją znalazłam!
    Muszę także wyznać, że nienawidziłam połączenia Hermiony i Harrego, jednak po przeczytaniu Twojego prologu zmieniłam zdanie.
    Ten rozdział jest oczywiście świetny jak i wcześniejsze.
    To tyle.
    Życzę weny! Pozdrawiam! Oraz w wolnej chwili zapraszam do siebie.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło słyszeć, że moje wypociny mogą być ciekawą lekturą. :) Cieszę się, że mam moc zarażania magią Harmony! ^^ To znaczy, że jestem czarownicą! Jeeeee! ;)
      Zajrzę na pewno, już widziałam opis i czuję się zachęcona. ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  16. Moim zdaniem rozdział nie jest wcale taki krótki - akurat w sam raz.
    Przeczytałam Twoje opowiadanie w jeden wieczór, ale dzisiaj dopiero mam siłę na komentarz.
    Bardzo podoba mi się zamysł całej historii. Jest przemyślana i dopracowana, a poszczególne zdarzenia trzymają się całości i nie wydają się przesadzone.
    Zaskoczył mnie ten rozdział. Hermiona w ciąży? I jeszcze ta dziwna wizja? Jeśli to było naprawdę, to Draco nie spocznie, póki nie pozbędzie się Hermiony, przynajmniej takie jest moje zdanie.
    Żal mi Harry'ego. Zupełnie zatracił się po "stracie" ukochanej. (Stracie w cudzysłowie, bo przecież prędzej czy później Hermiona do niego wróci, prawda?)
    Masz fajny styl pisania. Lekki i przyjemny, aż chce się czytać. W dodatku nie znalazłam błędów stylistycznych, interpunkcyjnych, ortograficznych ani literówek. A to duży plus.
    Całuski,
    A.
    http://jeszcze-o-nas.blogspot.com/
    http://znalazles-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Czekam niecierpliwie na nowy rozdział, wczoraj pochłonęłam wszystkie rozdziały... mam nadzieję, że wkrótce go dodasz, nie mogę się doczekać.
    Jako, że jestem świeżo po przeczytaniu tej historii od początku do końca, napiszę ogolny komentarz :)
    Bardzo podoba mi się Twój pomysł na zagięcie książkowej rzeczywistości... Bo ja bardzo lubię Rona i podoba mi się szczerze mówiąc, że w twoich opowiadaniach umarł tak wcześnie nie musząc patrzeć na Harry'ego i Hermionę razem... Wiem, okrutne i dziwne może, ale właśnie takie mam uczucia. Oprócz tego Draco mnie rozczula... Chętnie zobaczę go z Sophie... A Leonarda z Luną! Jej :D A najchętniej zobaczę nowy rozdział...

    OdpowiedzUsuń