Witam! ;)
Przybywam do Was z nowym rozdziałem. Jeszcze tylko jeden i styknie nam 10! Super, co nie?
Rozdział raczej krótki, w stosunku do poprzedniego. Tylko 10 stron. Jeśli idzie o jakość - to sama nie wiem... Pozostawiam to do Waszej oceny. ;)
Pozdrawiam,
Eileen!
***
perfume distilled
Harry Potter
rzadko bał się tak bardzo, jak teraz. Siedział w kącie wielkiego salonu i
próbował pozbierać się po morderstwie, którego właśnie był świadkiem. Spojrzał
na leżące na podłodze ciało. Drżał na jego widok, jednak bardziej niepokoił go
wyraz twarzy młodzieńca pochylającego się nad ofiarą.
Lord Voldemort, wciąż jeszcze
piękny i młody, z ironicznym uśmiechem pochylał się nad starszą, grubszą
kobietą. Na twarzy starszej pani wciąż widoczne było przerażenie. Nie mógł tego
znieść. Tak, jak śmiechu Toma Riddle’a, który ściskał w swojej dłoni czarkę.
Domyślał się, co zaraz z tym zrobi, ale nie mógł mu przeszkodzić. Musiał
poczekać na odpowiednią chwilę, a jeszcze lepiej, udać się za Voldemortem do
miejsca, w którym zamierza go ukryć.
Sapnął, odrobinę za głośno, niż
powinien. Miał jednak nadzieję, że wciąż rechoczący Riddle, niczego nie
usłyszał.
Pomylił się.
- Emfanis*! – mruknął zaklęcie przystojny
młodzieniec, a peleryna niewidka Harry’ego znalazła się u jego stóp.
- Kim jesteś?!
– ryknął Voldemort, szybkim krokiem kierując się w stronę kąta, w którym ukryty
był Potter. – Kim jesteś i czego chcesz?!
Chłopak cofnął się o krok i oparł
się o ścianę.
Ślicznie, Potter! Doskonale! Sarknął głosik w jego głowie.
Chłopak zaczął szybciej oddychać,
wciąż patrząc prosto w oczy Voldemorta. Czuł, że mężczyzna próbuje wedrzeć się
do jego umysłu, jednak skupił się i odparł atak.
-
Pytam po raz ostatni – kim jesteś! – wrzasnął Riddle.
-
Revenio – mruknął i poczuł
szarpnięcie w okolicy pępka. Po chwili klęczał w gabinecie i czuł, że głowa
zaraz mu eksploduje. Spojrzał jeszcze na starszego mężczyznę, którego nie
poznał i zemdlał.
*
- Malfoy, musimy
sobie coś wyjaśnić! – warknęła Sophie, kiedy spotkała chłopaka przechadzającego
się po korytarzu. – Jest cisza nocna, a więc ciebie, łajzo, nie powinno tutaj
być!
- Zapominasz, moja droga, że również
jestem prefektem – zakpił Ślizgon. Springsteen nie dała się zbić z pantałyku i
mierzyła go morderczym wzrokiem.
- Masz problem! Nie zamierzam cię
tolerować na swojej zmianie! – warknęła, podchodząc bliżej chłopaka. – Wracaj
do lochów, gdzie twoje miejsce!
Chłopak zaśmiał się jadowicie, po
czym jednym, zwinnym ruchem przyciągnął dziewczynę do siebie.
-
Nie zamierzam nigdzie iść, póki mi czegoś nie wyjaśnisz! – syknął, patrząc
prosto w ciemne oczy Gryfonki. Starała mu się wyrwać, uderzając piąstkami w
pierś chłopaka. Delikatnie odgarnął jej kosmyk włosa z czoła i mruknął: - Jak to jest, Springsteen, wyzywasz mnie od
łajz, szczurów i innych uroczych stworzeń, ale potem dajesz mi się całować, co
więcej, sama nie jednokrotnie pogłębiasz pocałunki… Wiem, kotku, że podobam się
dziewczynom, ale myślałem, że ty jesteś w stanie mi się oprzeć…
-
Bo jestem, idioto! Wyjaśnię ci to, raz na zawsze! Nie podobasz mi się, a oddaję
ci pocałunki, bo chcę, żeby ci smutno nie było! Pobity, zrugany przez
dziewczynę… Byłabym bez serca, gdybyś czasem nie dostał nagrody, za tak dzielne
bycie łajzą… - Zaśmiała mu się w twarz. – A poza tym, chce ci pokazać, że
zdrajczynie krwi, jak pięknie mnie nazywasz, potrafią lepiej całować, niż
czystokrwiste świnki prowadzone na rzeź!
Z twarzy chłopaka nie schodził
ironiczny uśmieszek, kiedy pogłaskał ją po twarzy. Szybko odwróciła twarz, by
po chwili znów patrzeć mu w oczy.
-
Skoro już sobie wszystko wyjaśniliśmy, to mógłbyś mnie puścić?! – warknęła. –
Muszę iść zmyć z siebie tchórzostwo, zanim nim przesiąknę…
Chłopak zaśmiał się kpiąco i
puścił Gryfonkę. Ta poprawiła szatę i dostojnym krokiem odeszła w stronę wierzy
Griffindoru.
-
Podoba mi się! – prychnęła. – Też coś!
Kiedy znalazła się w łazience dla
prefektów, spojrzała w lustro.
-
I kogo ty chcesz oszukać, kretynko? – westchnęła.
*
Hermiona
Granger odrabiała pracę domową w bibliotece. Było już późno, oczy same się jej
zamykały. Po raz ostatni raz spojrzała na wypracowanie z eliksirów i zwinęła
pergamin. Kiedy chowała rzeczy do torby, uderzyło ją dziwne uczucie, a zaraz
potem poczuła, jak kamień na szyi strasznie jej ciąży.
-
Nie… - szepnęła, szybko zamykając torbę. Ścisnęła zielony wisior i mruknęła Deducetme**. Po chwili stała już w
gabinecie dyrektora i patrzyła na leżącego na podłodze chłopaka.
-
Harry! Harry! – krzyczała, pochylając się nad nim. – Harry, ocknij się! –
powtarzała, poklepując chłopaka po twarzy. Łzy zaczęły spływać po jej
policzkach. – Proszę, kochany, odezwij się…
-
Panno Granger, proszę się odsunąć! – powiedział delikatnym tonem dyrektor,
wchodząc do pomieszczenia z dwójką mężczyzn.
-
Ale dyrektorze… ja musze być przy nim… błagam… - łkała, patrząc na mężczyznę i
wciąż ściskając w dłoni dłoń Gryfona. Dyrektor skinął głową, a dziewczyna
odwróciła wzrok na leżącego na jej kolanach chłopaka.
-
Panienko, proszę się odsunąć … Musimy go wziąć na nosze…
-
Ale gdzie go zabieracie? – jęknęła, krążąc wzrokiem pomiędzy Dumbledorem, a
mężczyznami w białych szatach.
-
Do Świętego Munga, panno Granger – powiedział cicho dyrektor Hogwartu. – Chodź,
dziecko, udasz się tam ze mną – zawyrokował, wyciągając rękę do dziewczyny.
Hermiona spojrzała na chłopaka, którego mężczyźni układali na noszach. Bez
życia, taki delikatny… Kiwnęła głową i wstała z klęczek. Chwyciła dłoń dyrektora,
a po chwili byli już w szpitalu Świętego Munga.
-
Dyrektorze… - spytała po kilku godzinach. Siedzieli w poczekalni na
niewygodnych, drewnianych krzesłach. Łzy na twarzy dziewczyny dawno wyschły, a
ona sama czekała w skupieniu na wiadomości o stanie zdrowia Pottera.
-
Tak, panno Granger?
-
Co się stało Harry’emu?
-
Harry… Naruszył prawo o podróżowaniu w czasie. Na szczęście Harry’ego, widział
go tylko jeden człowiek i nie zdołał go rozpoznać. Tylko dzięki temu Harry żyje
– wytłumaczył spokojnym głosem.
-
Panie dyrektorze, ale dlaczego Harry podróżował w czasie? – spytała, odwracając
się całym ciałem do mężczyzny.
-
W poszukiwaniu... – zaczął i spojrzał na dziewczynę znacząco. Granger kiwnęła
głową.
-
Kim był ten człowiek, którego spotkał Harry?
Dyrektor cicho westchnął, po czym
spojrzał na uczennicę.
-
To był Voldemort… - szepnął cicho staruszek. Hermiona zasłoniła sobie usta
ręką.
-
Rozumiem, że nie poznał go tylko dlatego, bo jeszcze nie zdążył spotkać
Harry’ego, tak? – Dyrektor skinął głową, a dziewczyna wróciła do zadumy.
Obracała w palcach zielony kamień, który prawdopodobnie uratował Harry’emu
życie.
-
Panie Dumbledore – odezwała się młoda uzdrowicielka. Dyrektor wstał, tak jak
Hermiona. Oboje zmrużyli oczy w oczekiwaniu na informacje. – Chłopak będzie
żył, ale… ale stracił część pamięci. Nie wiemy, co pamięta, a czego nie…
- Nie możecie mu jej jakoś przywrócić? –
wypaliła Granger, próbując powstrzymać łzy.
-
Panienko, to nie jest takie proste… Nie zarejestrowano podobnego przypadku, jak
pana Pottera. Zazwyczaj ci, którzy zostali przyłapani na podróżach w czasie,
umierali… Pan Potter jest swoistą zagadką. Musimy czekać, aż się przebudzi. Do
tego czasu nie jesteśmy w stanie nic zrobić – powiedziała chłodnym tonem
kobieta, po czym oddaliła się od nich.
-
Och! – jęknęła Hermiona, opadając ciężko na siedzenie i chowając twarz w
dłoniach.
-
Spokojnie, Hermiono… - powiedział staruszek ciepłym tonem, delikatnie
poklepując ją po ramieniu. – Powinnaś się przespać. Jest pani na nogach od…
-
Chcę go zobaczyć – powiedziała stanowczo, wstając. Dyrektor już któryś raz
widział zaciętość na tej młodej twarzy i wiedział, że nie jest w stanie
przekonać tej dziewczyny. Westchnął ciężko i zaprowadził dziewczynę do sali, w
której leżał Potter.
-
Och, Harry… - szepnęła rozrzewniona i szybkim krokiem podeszła do łóżka.
Usiadła na stołku i chwyciła jego dłoń.
Dyrektor wpatrywał się w te
scenę, po czym wyszedł wiedząc, że nic tu po nim. Hermiona Granger była upartą,
młodą kobietą. Do tego zakochaną! Nie odciągnie jej za żadne skarby.
*
Albus
Dumbledore wrócił do Hogwartu i natychmiast wystosował zawiadomienie do
przyjaciół panny Granger, w którym przekazał im wiadomości o dobrym stanie
zdrowia Hermiony i jej bezpieczeństwie.
-
Albusie!
Do gabinetu dyrektora weszła
profesor McGonagall.
-
Minerwo? – zwrócił się zmęczonym głosem.
-
Co się dzieje? – spytała, podchodząc do dyrektora od tyłu i kładąc dłonie na
jego ramionach i delikatnie je masując.
-
Harry wylądował w Mungu. Spotkał Toma podczas podróży poszukiwawczej. Na
szczęście Riddle był za młody, żeby go poznać…
-
Co się z nim stało?
-
Leży w śpiączce i ma utratę pamięci. Nie wiadomo jakiego stopnia… Panna Granger
jest przy nim.
Kobieta zacisnęła usta.
-
Sama? Bez żadnej opieki?
-
Ona jest dla siebie wystarczająco dobrą opiekunką. Przypomina mi kogoś…
Minerwa zarumieniła się
delikatnie, jednak czerwone plamy szybko zniknęły z jej twarzy.
-
Być może, ale to jest wciąż dziecko…
-
Ona jest już młodą kobietą, Minerwo, i dobrze o tym wiesz! To dzięki niej Harry
wrócił do Hogwartu. Dzięki niej nie jest teraz sam… Jestem z nich bardzo dumny
– powiedział, pocierając oczy.
-
Idź się położyć, Albusie.
Staruszek skinął głową, po czym
wstał i ucałował dłoń profesorki. Kobieta wykrzywiła usta w delikatnym
uśmiechu, po czym sama wróciła do swoich kwater.
*
-
Leo!
Leonard! – krzyczał młody chłopak, biegnąc za swoim partnerem. – Leonardzie,
masz się natychmiast zatrzymać!
Ciemnowłosy chłopak zatrzymał się
i odwrócił do swojego byłego partnera z irytacją wymalowaną na twarzy.
-
Czego chcesz, Jake?! – syknął, obrzucając wzrokiem przechodniów.
-
Porozmawiać! Co się z tobą dzieje, kochanie? – spytał przymilającym głosem
Jake, próbując pogłaskać chłopaka po policzku. Leonard złapał go za nadgarstek,
nie pozwalając na to.
-
O czym?! O tym, w czym tamta Ślizgonka jest lepsza ode mnie?! Czy może chcesz
mi wytłumaczyć, że w sumie nie wiedziałeś, czy jesteś bi czy homo?! Człowieku!
Mało mnie to w tej chwili obchodzi, więc zejdź mi z drogi! – ryknął Mitchell,
odgarniając ręką Jake’a i torując sobie drogę do wierzy Gryffindoru.
Pod obrazem Grubej Damy czekała
na niego Springsteen, tupiąc nogą ze zdenerwowania.
-
Czy wiesz, gdzie jest Hermiona? – spytali oboje jednocześnie. Uśmiechnęli się
pod nosem.
-
Czyli nie tylko ja dostałam list bez praktycznie żadnej informacji… - mruknęła
niezadowolona dziewczyna, ciężko ruszając do przodu. – I teraz pewnie będę
musiała świecić oczami za nią przed Snapem, tylko dlatego, że jej się zachciało
balować z Potterem! – prychnęła, odgarniając włosy z czoła.
-
Wiesz, że Hermiona taka nie jest – pouczył ją Krukon. – Musiało zdarzyć się coś
ważnego, skoro Hermiona opuszcza lekcje!
Szli w ciszy, aż do zejścia do
lochów. Tam rozstali się, ponieważ Krukon miał Opiekę nad Magicznymi
Stworzeniami. Sophie była pierwsza pod klasą, więc wyciągnęła podręcznik i
zaczęła powtarzać.
-
Zdrajczyni jest! A gdzie szlama? – syknął jej do ucha Malfoy. Warknęła,
zatrzaskując książkę.
-
Nie wpieniaj mnie, Malfoy! To nie jest dobry dzień! Mogłabym oszpecić twoją
buźkę… - burknęła, odwracając się z wyzywającym wyrazem twarzy.
-
Wraca moja lwica! – sarknął chłopak, wkładając ręce do kieszeni spodni. – I do
tego, martwi się o mnie!
Dziewczyna zaśmiała się
ironicznie.
-
Nigdy nie będę twoją lwicą, szczurze! – warknęła, grożąc mu palcem.
Na szczęście ludzie zaczęli się
zbierać pod klasą, dzięki czemu uniknęła dłuższej wymiany zdań. Po chwili
przyszedł Slughorn i zaczęła się lekcja.
*
Hermiona
ocknęła się pod ciężarem czyjegoś spojrzenia. Podniosła głowę i zobaczyła, że
wpatrują się w nią cudowne, zielone oczy. Uśmiechnęła się delikatnie.
-
Cześć, Harry – przywitała się ciepło.
-
Cześć! – Odwzajemnił uśmiech. – Gdzie jestem?
-
W szpitalu świętego Munga.
-
Ale dlaczego? – spytał, mrużąc oczy.
-
Bo zostałeś odkryty w przeszłości, w której nie powinieneś być…
-
Co? – Nie zrozumiał, wciąż patrząc na dziewczynę.
-
Och, później ci to wyjaśnię! Teraz musisz odpoczywać… - powiedziała cicho,
poprawiając mu kołdrę. Uśmiechała się do niego czule, po czym usiadła na swoim
miejscu.
-
Możesz się położyć obok mnie, jeśli chcesz… - zaproponował ciepłym głosem. – W
końcu jesteś moją dziewczyną, prawda?
Hermionie zamarło serce. Nie była
jego dziewczyną, a przyjaciółką.
-
Och, Harry… ja…
Nie dokończyła, bo do pokoju
wszedł Dumbledore w towarzystwie tej samej uzdrowicielki, co wcześniej.
Hermiona uśmiechnęła się do nich niepewnie.
-
Harry, chłopcze! Obudziłeś się!
Patrzyła na Harry’ego i myślała.
Dlaczego pomyślał, że jest jego dziewczyną? Pamięta ją, ale nie wie, jakie
relacje ich łączą? Śmieszne!
No pewnie! To żart! Głupi żart!
Och, już ja mu pokażę…
-
Kochanie?
Kochanie?! Nigdy nie byłam jego
kochaniem… Potter, skończ te gierki!
-
Panno Granger? – zwrócił się do niej Dumbledore z iskierkami w oczach i
dobrotliwym uśmiechem na ustach.
-
Tak?
-
Czy mogłabyś pomóc Harry’emu wstać i przejść się z nim po piętrze?
Kiwnęła szybko głową. Dobra okazja do rozmowy. Chłopak
uśmiechnął się do niej czule i podniósł się lekko na łokciach. Pomogła mu
wstać, chwytając go pod ramię, zarzuciła mu szlafrok i wyszli z sali.
-
Harry, w co ty ze mną grasz, co? – spytała rozbawiona.
-
Słucham?
-
Wiesz, że nie jestem twoją dziewczyną…
-
Nie? – spytał, jakby smutnym tonem.
-
Nie… Harry… - Popatrzyła na niego przestraszona. – Dlaczego miałabym być twoją
dziewczyną? Nigdy przecież nią nie byłam…
-
To dlaczego ściskałaś moją dłoń i szeptałaś przez sen moje imię? Wiem, że cię
znam…
-
A jakie masz wspomnienia związane ze mną? – spytała drżącym głosem.
-
Pamiętam, jak leżeliśmy razem w Pokoju Życzeń… w sumie spaliśmy… i jak cię
karmiłem… Myślałem, że jesteś moją dziewczyną… Jeszcze to pożegnanie… Nie wiem,
gdzie odchodziłem, ale byłaś taka poruszona… Tak mocno mnie przytulałaś… Z
resztą… Miałem tyle miłych uczuć w sobie, kiedy tak o tym myślałem…
-
Nie, Harry! Ja nie byłam twoją dziewczyną, była nią…
Nie dokończyła, bo oto na szyi
Pottera zawisła rudowłosa dziewczyna. Zirytowała się. Czy będzie jej dane
dokończyć?!
-
Harry! – Ginny pocałowała chłopaka w policzki z radosnym uśmiechem. – Och,
Harry!
-
Kim jesteś? – spytał, odsuwając od siebie dziewczynę i mocniej ściskając dłoń
Hermiony.
-
Harry… No jak to, kim… - zaczęła Ginny. Spojrzała gniewnie na Granger. – Coś ty
mu zrobiła?! Zaczarowałaś go?! Czy podałaś eliksir…?
-
Słucham?! – wściekła się starsza Gryfonka. – Nigdy nie byłabym do tego zdolna!
Przypominam ci, że to ty go zostawiłaś, a nie on ciebie!
-
Więc dlaczego nie wie kim jestem?
-
Bo stracił pamięć, głupia idiotko! – zirytowała się Hermiona, podpierając się
pod bok. – Gdybyś z nim nie zrywała wiedziałabyś o wszystkim, co dzieje się w
życiu Harry’ego! Teraz nie możesz mi wymawiać, że coś mu zrobiłam, tylko
dlatego, że cię nie pamięta… widocznie nie chciał cię pamiętać – wypluła
złośliwie.
Nigdy nie słyszała ze swoich ust
takiego jadu.
-
Och! Świetnie! A więc idę!
-
I bardzo dobrze! Nie potrzebnie się fatygowałaś – mruknęła Granger, patrząc z
wyższością na Weasley. Ta odwróciła się na pięcie i oddaliła się od nich, tak
szybko jak się pojawiła.
- To właśnie była twoja dziewczyna –
powiedziała już spokojniej, wskazując dłonią na miejsce, w którym przed chwilą
stała Ginny. – Naprawdę jej nie pamiętasz?
- Nie… - Pokiwał przecząco głową ze
smutną miną.
- Powiedz mi, Harry, co w ogóle
pamiętasz?
Chłopak spojrzał na nią, po czym
usiadł na jednym z krzeseł. Przysiadła się i czekała, nie poganiając go.
-
Może zadawaj mi pytania… - zaproponował, a ona potwierdziła głową.
-
Pamiętasz… - przerwała na moment, bo ktoś przechodził obok -… Voldemorta?
-
Tak. Wiem, że jest przesiąknięty złem i muszę go pokonać… Wiem, że szukam
czegoś, co pomoże mi w tym, ale nie pamiętam, jak to się nazywa…
-
Horkruksy – podsunęła szeptem, biorąc dłoń chłopaka w swoją. – A wiesz,
dlaczego ty musisz go pokonać?
-
Bo mnie naznaczył, przez jakąś przepowiednie. Nie bardzo pamiętam, jak brzmi
jej treść, ale wiem, że to nie musiałem być ja. Mógł to być jakiś Neville…
-
Neville Longbottom. To nasz kolega z roku – uzupełniła jego wiedzę, delikatnie
się uśmiechając.
-
Właśnie… Wiem, że kilka razy udało mi się pokonać Voldemorta, ale zawsze
wracał. W czwartej klasie wrócił ostatecznie, jednak nie pamiętam, jakim
sposobem…
*
I tak okazało się, że Harry pamięta większość faktów
związanych z Voldemortem i ze mną. Nie pamiętał tylko niektórych okoliczności
lub dokładnych miejsc tych zdarzeń. O innych ludziach i wydarzeniach pamiętał w
mniejszym stopniu lub wcale…
Wiedział, że Voldemort zabił mu rodziców, jednak musiałam przypomnieć
mu ich imiona. Lily i James – nie mogłam zapomnieć. Tyle razy mi o nich kiedyś
opowiadał. Raz nawet stwierdził, że jestem podobna do jego matki – jestem jedną
z najlepszych uczennic w Hogwarcie. Pamiętał, że mam takiego samego patronusa,
co jego matka. Nie miałam o tym wcześniej pojęcia, chociaż to on uczył mnie
tego zaklęcia. Nigdy wcześniej mi o tym nie wspomniał.
Pamiętał, że Voldemort zabił mu większość bliskich osób i od razu
wyraził swój strach o moją osobę. Widziałam, że cierpiał, kiedy musiałam mu
dopowiadać pewne zdarzenia, ale ja po prostu chciałam, żeby znał swoją
historię. Pamiętał też, co najciekawsze, że jest w szkole chłopak, Charlie,
który zagraża mojemu życiu. Nie miałam pojęcia, skąd wiedział, że mnie uderzył
i wolałabym, żeby tego akurat nie pamiętał.
Kiedy wyciągnęłam z niego prawie wszystkie wspomnienia był tak
zmęczony, że zasnął od razu, kiedy zaprowadziłam go do szpitalnego łóżka.
Położyłam się obok niego, na jego żądanie… Jednak wstałam, kiedy tylko zasnął i
wpatrywałam się w niego, stojąc przy oknie.
Po raz kolejny postanowiłam sobie, że nigdy go nie opuszczę i że pomogę
mu odzyskać wszystkie wspomnienia. Tym samym przybiłam sobie kolejny gwóźdź w
mojej trumnie…
*
Panna Granger
wraz z Dumbledorem rozmawiała z młodą uzdrowicielką, która zajmowała się
Harrym. Kiedy Hermiona powiedziała jej o wybiórczej pamięci Pottera, kobieta
poinformowała ich, że widocznie jego mózg uznał te wspomnienia za
najważniejsze. Hermiona nie udawała, że nie zauważyła wzroku dyrektora. Przewróciła
teatralnie oczami i dalej słuchała kobiety.
Harry wrócił do Hogwartu po
pięciu dniach i, tak jak Hermiona, miał spore zaległości. Dzięki dobroci Sophie
i Neville’a udało im się bardzo szybko nadrobić materiał. Przynajmniej
Hermionie, bo Harry miał pewne problemy z przypomnieniem sobie niektórych,
podstawowych zaklęć. Panna Granger pomagała mu w nich, a także wciąż
uczęszczała na zajęcia do Snape’a, który wymagał od niej jeszcze więcej, niż
wcześniej.
Wciąż zastanawiała się, jak pomóc
Harry’emu w odzyskaniu wspomnień. Mimo tego, co usłyszała w szpitalu, chłopak
zbyt wielu ważnych rzeczy nie pamiętał.
Patrzyła teraz na niego, kiedy
niezgrabnie pisał swój esej na transmutacje. Pochylał się nad pergaminem, a
włosy opadały mu na oczy. Pocierał nasadę nosa, czytając podręcznik i
wyszukując w nim ważnych informacji.
-
Harry? – spytała cicho, kładąc dłoń na jego przedramieniu.
-
Hm?
-
Może się przejdziemy? – zaproponowała. – Siedzimy nad lekcjami od trzech
godzin, a wieczór jest taki ładny. Trochę świeżego powietrza nam nie zaszkodzi…
Tak, jak drobna przerwa.
Potter przeniósł wzrok na
dziewczynę, a w jego intensywnie zielonych oczach widniała czułość i
podziękowanie. Kiwnął szybko głową i zatrzasnął książkę, zaznaczając pergaminem
miejsce w którym skończył.
Wstała i naciągnęła wełniany
sweter na ramiona. Chłopak delikatnie poprawił jej kołnierzyk, muskając przy
tym jej kark zimnymi palcami. Uśmiechnęła się do niego delikatnie, a widząc
wszystkowiedzące spojrzenie Sophie, zarumieniła się.
Kiedy wyszli na błonia, słońce
chyliło się ku zachodowi.
-
Może odwiedzimy Hagrida? – spytał, proponując jej swoje ramię. Przyjęła je z
uśmiechem, a Potter splótł palce z jej. Speszyła się lekko.
-
Tak, pewnie. Jeśli masz na to ochotę – odparła drżącym, ochrypłym głosem.
Nie mogła sobie przypomnieć od
kiedy jej głos drżał przy nim w ten sposób; od kiedy cała zaczęła drżeć przy
każdym jego dotyku, choćby najmniejszym. Nie pamiętała też, od jak dawna jej
serce drżało na jego widok i jak bardzo wyrywało się do niego.
Zbeształa się w myślach. Granger, błagam! Pamiętasz, czym skończyło
się twoje ostatnie zauroczenie?! Więc ogarnij się i nie próbuj nic czuć do tego
chłopaka! Natychmiast masz przestać o nim myśleć!
Szła przy jego boku po stromym
wzgórzu pochłonięta myślami i dopiero kiedy Harry zapukał do drzwi swojego
dużego przyjaciela, wróciła do normalności.
Tak, pamiętała doskonale czym
mogło skończyć się jej ostatnie zauroczenie. Harry, jej najlepszy PRZYJACIEL,
mógł zginąć.
-
Harry! Cholbika! Dawno cię nie widziałem! – zawołał pół-olbrzym, wpatrując się
w Pottera. Dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie. – O rany… Mogłeś powiedzieć,
że przyjdzie z tobą dama.
Hagrid przyczesał włosy palcami i
wygładził koszulę. Hermiona zaśmiała się i wystawiła drobną dłoń w stronę
Hagrida.
-
Dzień dobry! Jestem Hermiona, pamięta mnie pan? – spytała, wciąż się
uśmiechając.
-
Oczywiście! A poza tym… nie mógłbym zapomnieć! Harry ciągle o tobie mówi!
Chłopak zarumienił się, z resztą,
tak jak Hermiona. Starała się na niego nie patrzeć i wyswobodziła dłoń ze
splotu. Weszła do środka za zaproszeniem Hagrida, usiadła przy dużym stole i
rozejrzała się po domku. Harry opowiadał jej kiedyś o Hagridzie, jako osobie
prywatnej. Doszła wtedy do wniosku, że nie może różnić się zbyt wiele od
nauczyciela. Zakręcony na punkcie zwierząt.
Pogłaskała Kła po głowie, którą
ułożył na jej kolanach.
-
Co tam u ciebie, Harry? Wszystko w porząsiu? Dumbledore opowiadał mi co się
stało. To straszne! Jak się czujesz? Dużo nie pamiętasz?
-
Nie, w sumie to nie. Pamiętam wszystko, co związane z Voldemortem i Hermioną,
ale o innych trochę mniej… No, i nie pamiętam najważniejszego! Jak to się
stało, że straciłem pamięć! – Wybraniec zaśmiał się i spojrzał na Hermionę. Ta
siedziała cicho, wpatrując się w drewniany blat.
-
Chcecie herbaty? – spytał pół-olbrzym, a Gryfoni zgodnie pokiwali głowami.
Harry przyglądał się dziewczynie; była spięta, a jeden z loków smętnie opadał
na jej czoło. Wyciągnął dłoń, żeby go poprawić i założył go za ucho, uśmiechając
się przy tym czule.
On był pewien. Był, jak nigdy
niczego w życiu. Był pewien, że to co jest między nim, a Hermioną Granger jest
czymś o wiele większym, niż przyjaźń. To uczucie miało u podstaw prawdziwą,
nieskalaną przyjaźń, lecz nie potrafił, a może po prostu nie chciał, tego
nazwać. Kiedy dopadały go wspomnienia, w których znajdowali się oboje widział i
czuł coś silnego. Nie miał odwagi tego przyznać, ale Hermiona… Hermiona…
-
Harry, cholibka! Otrząśnij się! – zawołał Hagrid, machając mu potężną dłonią
przed oczami. Hermiona przyglądała mu się badawczo ze ściągniętymi brwiami i
powoli piła herbatę.
-
O! Przepraszam – mruknął chłopak, chwytając swój kubek.
Spędzili miło czas na rozmowie.
Hermiona śmiała się z przygód Hagrida i starała się nie myśleć o tym, że
spojrzenie Harry’ego trochę za często zatrzymuje się na niej. Nie chciała nic
psuć w ich relacji, jednak wiedziała, że to nie możliwe… Już dawno coś zaczęło
się dziać, a ona za późno to zauważyła.
-
Hagrid jest bardzo miłym człowiekiem – zauważyła, kiedy zmierzali do zamku.
Objęła się ramionami, starając się odpędzić od siebie chłód wieczora.
-
Tak. Dobry z niego chłop. I bardzo pomocny – potwierdził Potter, lekko
przysuwając się do Hermiony. Zdjął swój sweter, po czym zarzucił go bez słowa
na ramiona dziewczyny.
-
Harry! Przeziębisz się! Natychmiast to włóż – powiedziała zatroskana, ściągając
z siebie jego ubranie.
-
Nie! Mi jest ciepło – odparł buńczucznie, zastawiając jej drogę. – Hermiono…
-
Tak, Harry? - spytała, zakładając na
siebie sweter. – O co chodzi? – ponagliła go, kiedy nie odpowiadał.
Potter przyjrzał jej się i znów
poprawił jej kołnierzyk, odcinając zimnu dostęp do jej szyi. Zrobił krok i
nachylił się. Dziewczyna patrzyła na niego przestraszona, jednak nie odsunęła
się.
-
Harry… błagam… - szepnęła jeszcze, zanim chłopak złożył na jej ustach delikatny
pocałunek. Przymknęła oczy i położyła dłonie na jego żebrach. W pierwszej
chwili chciała go odepchnąć, jednak potem przegrała z własnym sercem. Oddała mu
czułość równie delikatnie, co on i delektowała się miękkością jego ust.
Harry oparł głowę o jej czoło,
zakładając dłoń za jej kark.
-
Hermiona, ja…
-
Proszę, nie mów tego… - jęknęła żałośnie, po czym uciekła w stronę zamku.
_____
* emfanis – z
gr. pokaż
** deducet me – z łc.
Prowadź mnie
Powiem tyle. Przeczytałam jednak nie mam teraz siły na dłuższą wypowiedź, a sama końcówka rozłożyła mnie całkowicie. Potem odpowiem na ten komentarz, dodając szczegółowe uwagi, ale teraz tylko powiem, że ponownie mnie rozbroiłaś.
OdpowiedzUsuńL.
W końcu mam czas się odezwać. Przepraszam za zwłokę.
UsuńNa początku - Harry i Voldi. Gdyby chłopak tylko pamiętał to spotkanie to musiałby być niesamowicie przestraszony. Jak tylko zaczęłam to czytać to domyśliłam się, że skończ to się strasznie i nie myliłam się.
Scena Sophie z Draco - jak zawsze pełna emocji. Tak trudno rozgryźć, co jest między nimi :) Z jednej strony zachowują się jak odwieczni wrogowie, z drugiej jak namiętni kochankowie. Jednak czy kiedykolwiek jakiś Ślizgon związał się z kimś poza tego domu?
Scena u dyrektora. Przejęcie Hermiony było bardzo rzeczywiste i... urocze. Może w końcu w pełni uświadomiła sobie swoje uczucia, choć jest tak uparta, że nie wiem. Tylko czy oni się teleportowali?
To co przytrafiło się chłopakowi jest tragiczne. Utrata pamięci czasem wydaje mi się gorsza od samej śmierci. Wszyscy cię znają, ty ich nie. Masz za sobą kawałek życia, ale go nie pamiętasz. To przykre. Dobrze, że chociaż częściowo pamięta niektóre fragmenty.
Leo i Jake. To się skończyło? Chyba mnie to cieszy. Mimo iż są bardzo sympatyczni, to jakoś nie przepadam za takimi wątkami. Wydają mi się mało odpowiednie.
I koniec... już mówiłam, że rozbrajający. To, że utracił częściowo pamięć chyba sprawiło, że stracił pewnego rodzaju opory. W końcu udało mu się w jakiś sposób okazać swoje uczucia, jednak reakcja dziewczyny była zadziwiająca. Nie wiem co będzie z tym dalej, ale bynajmniej to mało komfortowa sytuacja.
Pozdrawiam, L. ;*
Cieszę się, że znalazłaś czas.
UsuńMiędzy Sophie i Draco jest chemia, i tego kwestionować nie można. Z resztą, Sophie ma swój sposób okazywania uczuć. Taki pokręcony, ale to Sophie.
Ja również uważam, że utrata pamięci jest gorsza niż śmierć, bo wiesz, że coś straciłeś, ale nawet nie masz pojęcia, co. I Harry nie chce stracić nic więcej. No, ale nie wie jeszcze co ja dla niego szykuje.
Leo to moje ukochane dziecię, choć poświęcam mu mało czasu i mało uwagi. I w sumie nie wiem jeszcze, co z nim będzie. Ugh... jak to dobrze o mnie świadczy.
Pozdrawiam
Czekałam na ten rozdział, więc cieszę się, że mnie powiadomiłaś. Oh, jak mi się podoba ten Harry z lekko przykurzonymi wspomnieniami, taki jakiś bardziej odważny jest. :)Ostatnia scena jest wspaniała. Uciekająca Hermiona - ciekawa jestem, co się dalej stanie? Pobiegnie za nią? Proszę nie każ długo czekać na ciąg dalszy. :(
OdpowiedzUsuń[corka-glizdogona]
Cieszę się, że podoba Ci się mój pomysł. ;) Naprawdę? hmmm. może... nie zauważyłam i nie było to moim zamierzonym celem.
UsuńRozdział już nie długo. tak za 10 dni ;)
Pozdrawiam! ;)
Rozdział cudowny :)
OdpowiedzUsuńPozbawiłaś Harrego wspomnień ? Cóż... Oryginalny pomysł :) Nigdy wcześniej się z takim czymś nie spotkałam... Mam nadzieję ,że rozdział już niedługo :)
Pozdrawiam i życzę weny :)
Lightning
A, taki pomysł od czapy! I nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu dojdę do tego rozdziału! ^^
UsuńRozdział już wkrótce. ;)
Pozdrawiam!
mnie się rozdział bardzo podobał. Początek był intrygujący, podobał mi się pomysł z cofaniem się w czasie. Gdyby nie Hermiona, byłby praktycznie nieporadny. Szkoda, że stracił pamięć, ale lepsze to niż śmierć. Oczywiście podczas czytania tego fragmentu śliniłam się nad ekranem, bo Tom Riddle *.*
OdpowiedzUsuńWiesz, czego mi najbardziej szkoda? Nie napisałaś, czy Harry pamięta Rona. Rozumiem, że on już nie żyje, ale mógłby go nie zapominać, łączyła ich przyjaźń.
Hermiona ma świetne podejście do uczuć, takie jak ja xD też bronię się przed miłością jak tylko się da.
Pozdrawiam ;D
Cieszę się, że przypadł Ci do gustu ten pomysł. :) I cieszę się, że Tom tak na Ciebie wpływa. ^^
UsuńCo do Rona... to jeszcze nie ostatnie słowo, które powiedziałam względem niego. ;)
To piąteczka! Możemy zakładać klub.
Pozdrawiam!
Witaj ;)
OdpowiedzUsuńJuż wczoraj wieczorem przeczytałam rozdział, ale miałam problemy z internetem na laptopie i tylko dostęp był przez telefon. Wytłumaczenie jest, więc teraz zabieram się za rozdział ^^ Jeszcze tylko dodam, że to co wysłałaś mi na pocztę jest rewelacyjne! Mam nadzieję, że za niedługo doczekam się dalszej części.
Rozdział naprawdę był dobry. Wiesz, że mnie najbardziej intryguje wątek Draco i Sophie, ogólnie ten moment gdzie rozmawiają dlaczego się całują i te ich przepychanki słowne. No normalnie lubię Twoje teksty ;)
Ten początek z Riddlem był dość tajemniczy. Hermiona, kiedy kłóciła się z Ginny albo raczej głośniej rozmawiała, zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Była pewna siebie i odważnie wyrażała swoje zdanie. Zawsze myślałam, że jest taką spokojną cichą myszką u Ciebie w opowiadaniu.
Ta końcówka była naprawdę dobra. Pocałunki, słodkie szeptanie i.. ucieczka. Dlaczego uciekła? No, ja na jej miejscu bym została i się delektowała tymi pocałunkami ^^
Podobało mi się :)
Jakbyś miała jeszcze dodatkowe rozdziały do Sophie to ślij, będę czekać ^^
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Liley
Rozumiem, sama mam czasem problemy z internetem. Ale tak to już bywa...
UsuńDobrze, że zwracasz uwagę na zachowanie Hermiony, bo to też jest kluczową sprawą w tym opowiadaniu. Jeszcze trochę, a to wszystko się wyjaśni. obiecuję. ;) Pragnę zauważyć, że Hermiona przez większość opowiadania JEST miła i spokojna.
Uciekła, bo się boi. Boi się uczucia, które się w niej zrodziło. Ciąg dalszy perypetii miłosnych Hermiony i Harry'ego już w następnym rozdziale. ;)
Jeśli tylko coś napiszę to prześlę niezwłocznie. ;)
Pozdrawiam! ;*
Hej~
OdpowiedzUsuńJako, że przeczytałam całość, to napiszę o wszystkim, a bynajmniej się postaram ;)
Twoja wersja jest niezwykle oryginalna, a ja lubię świeże pomysły. W szczególności, że już coraz więcej powtarza się schematów w świecie Harrego Pottera.
Wraz z oryginalnością masz również styl. Naprawdę fajny. Przeplatasz narracje trzecio- i pierwszo- osobową, czego osobiście nie znoszę, ale u ciebie mi to pasuje. Nie zgrzyta mi to. Wręcz przeciwnie. Kiedy czytam te wpisy w pamiętniku, dodają one klimatu całości. Pozwalają mi się wczuć w postać Hermiony. I te sformułowania : " Do dzisiejszego dnia nie wiem, czy właśnie to wspólne spanie nas połączyło, czy było to jeszcze wcześniej". Naprawdę mi się podoba.
Twoje postaci są ciekawe, choć Leonard wydaje mi się trochę zbyt płaski. O ile postać Sophie i Hermiony jest wyrazista, tak dla mnie Leonard ginie w tłumie przeciętniaków. Nie potrafię się z nim utożsamić.
To chyba byłoby wszystko.
Ach, i chyba przekonałaś mnie do paringu Harry/Hermiona.
Na pewno będę tutaj zaglądać i postaram się zostawiać komentarz, ale z tym może być różnie, bo leniwa ze mnie dupa.
Znad krzaczastych,
Lau~
Cieszę się, że udało mi się Cię zaciekawić. Dziękuję za poświęcony czas.
UsuńPostaram się popracować nad Leonardem, ponieważ osobiście go lubię, chociaż poświęcam mu mało czasu. Sama nie wiem czemu...
Staram się jak mogę, żeby być choć odrobinę oryginalna. Myślę, że mój pomysł taki właśnie jest... Wiem, nieskromnie.
Dziękuję za odwiedziny! ;)
Strasznie przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału, ale przeczytałam i bardzo mi się podobał! Ten zresztą też był świetny, byłam bliska wzruszenia, kiedy czytałam rozmowę Harry'ego i Hermiony w Mungu. Podobała mi się też scena z Sophie i Draco, była bardzo wyrazista. No i zawsze miło jest zobaczyć Hagrida, to taka wesoła postać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)
Też lubię Hagrida!
UsuńOczywiście, nie musisz mnie przepraszać. ;) Każdemu może się zdarzyć gorszy dzień na komentowanie. ;) Albo okres. ;)
Pozdrawiam również! ;)
Czuję się oszukana. Nie dostałam żadnego powiadomienia, no trudno, mam cię w obserwowanych to od czasu do czasu zajrzę... ;))
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do rozdziału... oczywiście, że mi się podobało i muszę przyznać, że coś przeczuwałam o tych podróżach w czasie. Sądziłam jednak, że Harry i Hermiona wybiorą się tam świadomie, razem, by zająć się młodym Voldemortem. Pod tym względem się pomyliłam, ale... wiesz, że twój pomysł jest inny? Zdecydowanie lepszy od tych, którymi niektórzy bloggerzy nas raczą.
Pierwszy fragment dość interesujący, wprowadzający w temat tego rozdziału. Intrygujący, mroczny, nieco przerażający. Po nim można było się domyślać wszystkiego... tego zdecydowanie nie przeczuwałam. Harry wraca do swojej rzeczywistości i... traci pamięć! To niesamowite, masz naprawdę niebanalny pomysł na tę historię, prawda?
Sophie i Malfoy. Krótka rozmowa, Draco jak to zwykle arogancki, Sophie próbuje odeprzeć jego argumenty... tym razem Młody Malfoy zdecydowanie wygrywa potyczkę. I dziewczyna jest tego świadoma, to dobrze! Ciekawe, jak to wszystko się dalej potoczy.
Dalej. Hermiona i Harry w gabinecie dyrektora. I od tej chwili zaczyna się ta akcja, której oczekujemy wszyscy! Potter wraca z podróży w czasie i... traci pamięć! Zastanawia mnie tylko prawo. Jak wiadomo, wiecznie powtarzano "nikt nie może was zobaczyć!", ale co by było, gdyby cofnęli się... dalej? Wiadomo, że to mało możliwe, zmieniacze czasu tak nie działają, ale... zaklęcie? U ciebie to wygląda tak: prawo wciąż działa, nawet jeśli nie spotyka się swojego "ja". Harry został ranny. To właśnie jest tak interesujące a Rowling chyba o takim przypadku nigdy nic nie mówiła... szkoda, szkoda, to mogłoby być ciekawe!
O kurczę. McGonagall i Dumbledore? Scena... ta scena... JAK JA ICH RAZEM LUBIĘ. Uwielbiam. Od zawsze sądziłam, że Rowling powinna dać choć cień szansy na pogłębienie ich relacji z "przyjaciół" do czegoś więcej. Trudno, Minerwa była co najmniej... ile ona była młodsza... no, koło 40-50 lat. Co z tego! SHIP ALL THE SHIPS! No dobrze, może bez przesady...
Leonarda zdradza jego chłopak. LEONARD, ODNAJDŹ SWOJE WEWNĘTRZNE BI/HETERO. Mężczyźni na ciebie nie zasługują! :D
Znowu Malfoy. Brrr...
Harry i Hermiona trochę rozmawiają, fajnie, coś się wreszcie wyjaśnia i... znowu wstawka pierwszoosobowa. Lubię to. Jakby ktoś opowiadał całą historię, ewentualnie puszczał wspomnienia w myślodsiewni.
Hermiona wreszcie zaczyna coś czuć do Harry'ego! Coś więcej, niż przyjaźń! Szkoda, że nie chce się do tego przyznać, ale to w końcu Hermiona, jej jest trudno, szczególnie po akcji z tym Charliem śmierciożercą... -.-
Hagrid! A potem... no tak, Harry pocałował Hermionę. NARESZCIE! Tylko szkoda, że zrobił to teraz, jak niczego nie pamięta...
Pozdrawiam serdecznie! ;)
wybacz mi! wybacz! jestem zła i niedobra! poprawię się, obiecuję!
UsuńCieszę się, że spodobał Ci się mój pomysł. Miałam problem z tym prawem "czasowym", więc ustaliłam własne ^^ Poczułam się jak Minister Magii :D
Też lubię Albusa+Minerwę!
Pozdrawiam! ;)
Przestraszyłaś mnie! Myślałam, że Harry będzie w ciężkim stanie, ale na szczęście go oszczędziłaś ;) Czy to jest jakby szóstka część HP? Jeżeli tak, to wtedy nie było już przecież zmieniaczy czasu. Wszystkie zniszczono w 5 części w Departamencie Tajemnic. No chyba, że Dumcio miął coś w zapasie w twojej historii, ale uważam, że ta sprawa powinna być wyjaśniona.
OdpowiedzUsuńTwoja Hermiona w tym rozdziale jest zupełnie inna niż u Rowling. Chociaż na jej korzyść idzie fakt, że nie przyjaźniła się z Ginny tak jak w kanonie, więc nie musiała być miła, ale jednak jak nie ona. Jak ta zazdrość zmienia ludzi! Za to Ginny zawsze była zazdrosna, ale raczej tego nie pokazywała tego w taki sposób, ale to jednak dwie obce dziewczyny, więc mogły się pokłócić ;D
Harry'emu albo zmieniłaś osobowość albo jest dużo odważniejszy. Harry takie rzeczy? Musi naprawdę ją kochać (od razu przychodzi mi na myśl scena pocałunku jego i Cho ;)). Piękna ta scena była, naprawdę ;)
Zastanawiam się jednak czemu Hermi uważa, że ta miłość to jej gwoźdź do trumny? Wydarzy się coś niedobrego? Naprawdę mnie zaintrygowałaś tym stwierdzeniem ;)
Ta sprawa zostanie wyjaśniona! Przy okazji innego rozdziału, w którym będę mówić o zmieniaczu ^^ Aha, aha! buduję napięcie, co? ;>
UsuńJest inna w pewnym stopniu, ale jej wybuchy złości, zazdrość i te inne, o których mówiłaś, to jest wynik czegoś innego. To też zostanie wyjaśnione w późniejszych rozdziałach. O ile dobrze to planuję, to w przedostatnim lub ostatnim pierwszej części. ^^
No trochę zmieniłam mu osobowość, choć zupełnie nieświadomie. Wszystko przez te utratę pamięci. Wydaje mi się, że kiedy się coś traci, nie chce się tracić żadnej więcej rzeczy. ;)
Och, mnóstwo niedobrych rzeczy! ^^ muahaha!
Pozdrawiam! ;)
Hej!
OdpowiedzUsuńJestem wielką fanką twojego bloga.Dawno nie czytałam tak wspaniałej histori.
Mam nadzieje,że szybko uda ci się zamieścić następny rozdział.
P.S.jeżeli nadal szukasz Bety chciałam zgłosić swoją kandydaturę.
Widzę,że na komentarze innych masz czas odpowiedzieć,a na mój nie.
UsuńO!... Przepraszam, ale nie zauważyłam. Za szybko obracam kółkiem od myszki. ;/
UsuńDziękuję! Cieszę się, że Ci się podoba moje opowiadanie. A jeśli idzie o Twoją propozycję, to chętnie z niej skorzystam. :)
Nic,się nie stało. ;)
UsuńA jeżeli chodzi o stanowisko Twojej bety.To chętnie je przyjmę.
P.S.Może porozmawiamy jeszcze na ten temat,po za blogiem?Co ty na to?
UsuńMyślę, że to dobry pomysł ;)
UsuńJaka forma kontaktu ci odpowiada?
UsuńJak by co mój email to: annadumbledore2@gmail.com
UsuńO Merlinie drogi! Nie wiem co powiedzieć (i to bynajmniej nie z zachwytu, niestety). Znowu będę narzekać.
OdpowiedzUsuńTak strasznie fabuła przyśpieszyła, że poczułam jak wraca moja choroba lokomocyjna - tak, mówiłam, aby to wszystko przyśpieszyć, ale bez przesady; trzeba znaleźć złoty środek.
Kolejna sprawa - chwaliłam kanoniczność twoich postaci. Chwaliłam, chwaliłam... i przechwaliłam. Po pierwsze Dumbledore - on był gejem, a tu mi się jakiś parring z McGonagall. Po drugie Ginny - naprawdę uważasz, że razem z Hermioną urządziłyby takie przedstawienie na środku szpitalnego korytarza? Nawet jeśli się w twoim opowiadaniu nie lubią? Ta scena najbardziej mi się nie podobała.
Szczerze? Jakbyś rozdzieliła fabułę tego rozdziału na kilka części, dokładniej opisała "chorobę" Harry'ego, a na koniec, wbrew wszelkim błaganiom mojego błędnika, nie wcisnęła pierwszy (czytaj: najważniejszy) pocałunek między główną parą, to byłabym wniebowzięta. A tak? Kręci mi się w głowie.
Och, kochana Eileen! Nie chcę byś potraktowała ten komentarz jako totalny "zjazd", bo naprawdę było kilka fajnych momentów.
Harry na spacerze z Hermioną, martwienie się dziewczyny o jego stan - świetne, tylko czemu to tak spadło ni z gruchy, ni z pietruchy?
To zdecydowanie nie będzie mój ulubiony rozdział, chociaż scena pocałunku była cudna. Szkoda, że tak to wyszło.
Zastanawiam się nad brakiem zapowiedzi. To nie jest jakiś zastój weny czy "cóś"? Mam nadzieję, że nic złego się nie dzieje i nowy rozdział niedługo się pojawi.
Mimo wszystko pozdrawiam ciepło.
Przyspieszyłam, ale nie tylko po to, by przyśpieszyć, tylko dlatego, że taki miałam plan. Rozumiem, że może to się wydawać takie na siłę, ale nic z tych rzeczy. I każdy ma swój gust, prawda?
UsuńGinny nie robiła sceny, zrobiła ją Hermiona. Dlaczego ona staje się wredna, wścieka się w jednej chwili i te inne sprawy... to się wyjaśni już wkrótce.
Zastój nie (może trochę), ale chwilowy brak czasu.
Pozdrawiam
No to teraz już wszystko rozumiem, ale i tak uważam, że powinnaś jakoś to w tekście mocniej zaznaczyć. Mam wielką nadzieję, że ten zabieg był dokładnie przemyślany i wkrótce nabierze sensu.
UsuńI nie zrozum mnie źle. Nic nie zmieni mojej sympatii do twojego opowiadania. Po prostu nie chcę chwalić cię na siłę, bo nie tędy droga.
Mam nadzieję, że się na mnie nie obraziłas za moją wypowiedź.
Pozdrawiam, Zuzan.
PS Przepraszam za błędy - piszę z komórki.
Oczywiście, że się nie obraziłam. :) Każdy ma swoje odczucia, prawda? Pewnie masz rację, że powinnam to zaznaczyć, no ale co się stało, to się nie odstanie. ;)
Usuńspokojnie ;D
No i w końcu jestem zgodnie z obietnicą.
OdpowiedzUsuńAj przez moment naprawdę się bałam że Harry'emu coś złego się stało naprawde.
I fakt że nie pamięta Ginny, ale Hermionę tak?
Zaskoczyłaś mnie tym bardzo i moim zdaniem jak najbardziej pozytywnie.
Podobało mi się również to jak Hermiona potraktowała Ginny.
Moim zdaniem całkowicie zasłużenie a co tam.
Niech wie że nie mozna bawić się czyimiś uczuciami.
I to spotkanie z Tomem w przeszłości... aż mnie ścisnęło w środku naprawdę.
pozostaje czekać na ciąg dalszy i zaprosić na NN u mnie.
pozdrawiam serdecznie.
p.s. czy to nowy szablon?
Według mnie cudowny
Cieszę się, że jesteś ;)
UsuńTeż jestem dumna z Toma. ^^ był taki voldemortowaty *.*
Hm, dzięki, ze powiadomiłaś mnie o nowym rozdziale :). Jeśli nie jest to dla Ciebie problemem, możesz dalej mnie informować ^^.
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo, ale to bardzo mi się podobał! Całe szczęście, że Potterowi nie stało się cos o wiele gorszego... Ale oczywiście, jak zwykle miał szczęście ;D.
Cholernie podobała mi się tak akcja z Ginny i to, że Harry pamięta Mione a nie Weasley! Ha, niech ruda ma za swoje! ;D.
No i nie mogło też zabraknąć Dracona ^^. Szkoda tylko, że w tym rozdziale nie było, jak całuje się z Sophie... ;p
Ha! Pocałowali się! Nawet, kiedy Miona uciekła do zamku, cieszyłam się, jak małe dziecko ^.^ Mam nadzieję, że w następnym rozdziale wszystko sobie wyjaśnią i będą razem... Zawsze uważałam, że oni powinni być razem ;D
Pozdrawiam! ^^
PS u mnie pojawił się rozdział 2 :)
No, jeden pocałunek wynagradzam innym. Jakaś taka miła się zrobiłam... :/
UsuńZostałaś nominowana do Liebster Award :)
OdpowiedzUsuńhttp://corka-zla.blogspot.com/2013/03/liebster-award-po-raz-drugi-i-trzeci.html
Pozdrawiam ;D
C.
Nie mogę rozszyfrować o co chodzi z tymi gwoździami w trumnie... och, Hermiono, just say you're in love.
OdpowiedzUsuń