Witam! Przybywam z
nowym odcinkiem.
Pragnę Was poinformować,
że jest niezbetowany i całkiem od czapy. Nie mam zielonego pojęcia, skąd wziął
mi się ten „czarowny” pomysł. Serio! Więc błagam, nie zlinczujcie mnie za to!
Mogą pojawić się błędy, bo nie miałam totalnie czasu, żeby czytać go tyle razy,
ile powinien być przeczytany. No cóż…
Och! Ten odcinek jest dużą gratką dla wszystkich, którzy lubią Sophie&Draco. Dużo i tutaj...
Och! Ten odcinek jest dużą gratką dla wszystkich, którzy lubią Sophie&Draco. Dużo i tutaj...
Życzę miłej zabawy!
*
Pierwsze
promienie majowego słońca delikatnie gładziły twarz dziewczyny, zapraszając ją
na zabawę, jaką urządzał świat. Drzewa ujawniły swoje różnobarwne kwiaty,
przyodziewając je w drobne, jasnozielone i świeże listki. Robaczki w najlepsze
harcowały w ziemi i nad ziemią, przyjemnie bzycząc i rozsiewając wiosenną aurę.
Ptaki radośnie śpiewały w akompaniamencie świerszczy, błądzących gdzieś w lesie
trawy.
Sophie Springsteen mruknęła zirytowana. Nienawidziła, kiedy
ktoś budził ją tak wcześnie w niedzielę. Chwyciła więc różdżkę i jednym ruchem
ręki zasunęła zasłony, odrzucając tym samym zaproszenie świata.
Hermiona natomiast, jej współlokatorka, była niczym jeden z
tych radosnych robaczków, które od samego ranka dzielnie pracowały. Ona, już
odświeżona i ubrana w wygrzebaną z dna szafy turkusową spódnicę i lekki
sweterek w kolorze gołębim, siedziała nad pergaminem w pokoju wspólnym i pisała
esej na transmutację.
- Już nie śpisz?
– mruknął zaspany chłopak, człapiąc do jej stolika. – A może znów nie kładłaś
się spać?
Spojrzała na niego zdziwiona. Nie wspominała mu o swoich
bezsennych nocach sprzed dwóch tygodni.
- Ja widzę i wiem
więcej, niż ci się zdaje – powiedział pouczająco, kiwając palcem.
Uśmiechnęła się blado i pochyliła się nad podręcznikiem.
- Czemu nie
śpisz? – ponowił pytanie, tym razem jednak pochylając się nad nią.
- Harry, co ty,
na Merlina, wyprawiasz? – warknęła, nie podnosząc głowy. Zarumieniła się
delikatnie, czując jego oddech na własnej szyi.
- Nic. Patrzę, co
piszesz. Też muszę jeszcze odrobić tą pracę – mruknął, jednak nadal stał nad
nią. Westchnęła ciężko i znów zaczęła sunąć piórem po pergaminie.
- Nie lubię,
kiedy masz związane włosy – szepnął i chwycił za klamrę, którą Hermiona tak
skrzętnie spięła włosy, po czym delikatnie rozczesał włosy palcami.
- Masz pojęcie
ile czasu musiałam się męczyć, żeby wszystkie znalazły się pod tą klamrą?
Zaśmiał się i usiadł na fotelu naprzeciwko niej. Kiedy długo
nie reagował, wróciła do pisania wypracowania. Czuła na sobie jego wzrok, który
wprawiał ją w dziwne zakłopotanie. Niby ich stosunki pozostały bez zmian –
wciąż byli tylko przyjaciółmi – to coraz częściej czuła na sobie jego wzrok.
Kiedy odnajdywała w sobie tyle odwagi, żeby spojrzeć w tych chwilach w jego
oczy, odnajdywała w nich takie pokłady czułości i ciepła, że mógłby tym
obdarować połowę Gryfonek.
- Dlaczego się
tak na mnie patrzysz? – spytała, odsuwając od siebie pergamin i zamykając
podręcznik. Lubiła odrabiać zadania bladym świtem, ponieważ wtedy miała
najjaśniejszy umysł i najświeższe pomysły.
Przyglądał jej się chwilę z błąkającym się po twarzy
uśmiechem, a potem powiedział:
- Bo lubię, kiedy
jesteś taka skupiona… - Westchnął rozbawiony.
- Nie zawsze
jestem skupiona, kiedy ty na mnie patrzysz – zauważyła sprytnie, co Harry chytrze
puścił mimo uszu i wstał, udając się do dormitorium.
*
Gdyby tylko potrafił rozmawiać o swoich
uczuciach, powiedziałby jej, dlaczego ją obserwuje. Powiedziałby jej wtedy, że
zabawnie marszczy nos, kiedy jest skupiona i słodko przygryza dolną wargę.
Gdyby tylko potrafił powiedziałby jej, że uwielbia kolor jej
włosów, kiedy promienie słońca odbijają się w nich, jakby chciały dodać jej
trochę blasku. A przecież dla niego już wystarczająco błyszczała.
Mógłby jej też powiedzieć, że uwielbia patrzeć, jak ona
patrzy.
Zaśmiał się w duchu, z tego sformułowania, ale cóż, kiedy
było prawdziwe?
Uwielbiał kolor jej oczu i to, w jaki sposób zmieniał się w
zależności od natężenia światła, jej humoru i sytuacji. Kiedy się wściekała,
jej oczy przybierały kolor głębokiego brązu, jak gorzka czekolada. Natomiast
kiedy była szczęśliwa miały kolor bursztynu, w którym zamknięty był mały
robaczek.
I kiedy tak wyliczał w myślach, co w niej uwielbia, co go
urzeka, uderzyła go pewna myśl.
OD JAK DAWNA ON TAK O NIEJ MYŚLAŁ? Czy przyszło to tak
znienacka, czy po prostu wcześniej tego nie zauważał? A może bał się zauważyć?
Kiedykolwiek to przyszło, nie miał ochoty się tego pozbyć.
Może kilka tygodni temu, chciał rzucić te wszystkie uczucia w cholerę i nie
mieć nic wspólnego z tą dziewczyną, ale teraz, kiedy uświadamiał sobie, jak
wiele znaczy dla niego w jego życiu. Nie, ona już nie była tylko w jego życiu,
ona była jego życiem.
Więc jak mógł ją zostawić pod tamtym drzewem z oczami
pełnymi łez, pociemniałymi, jak nocne niebo? Jak mógł pozwolić jej odejść,
kiedy ona była mu pisana?
Właśnie – nie mógł. I nie miał zamiaru. Musiał za to
sprawić, żeby i ona go pokochała, żeby nigdy nie chciała od niego odejść, żeby
zawsze była tylko dla niego i żeby on był tylko dla niej.
Tylko jak?
*
Myślę,
że już wtedy doskonale wiedziałam, czemu Potter się na mnie patrzy. Wiedziałam
też, dlaczego stanął wtedy nade mną i wiedziałam, dlaczego rozpuścił mi włosy.
Wiedziałam o tym, bo czułam dokładnie to samo. Miałam ochotę wpatrywać się w
niego, chciałam poczuć jego dotyk…
Miałam na to wszystko
ochotę, bo dotarło wreszcie do mnie to, co od kilkunastu tygodni mówiło mi moje
serce. Odczytałam wszystkie jego uczucia, jednak nie mogłam pozwolić dojść do
głosu sercu. Musiałam myśleć racjonalnie, żeby chronić Harry’ego.
I to przecież było
najważniejsze – żeby Potter był bezpieczny.
*
Schodziła powoli po schodach do pokoju
wspólnego i obserwowała podniecony tłum, zbierający się pod tablicą ogłoszeń.
Zarzuciła sweter i podeszła, rozpychając łokciami pierwszorocznych. Spojrzała
na tablicę i uśmiechnęła się zjadliwie.
Drodzy uczniowie!
Mam zaszczyt ogłosić, że 17 maja odbędzie się Wiosenny Bal Maskowy.
Przyjść mogą uczniowie klas od 4 do 7. Tematem balu jest „Magia kwiatów”.
Obowiązują stroje wieczorowe. Więcej informacji już dziś na śniadaniu.
Z poważaniem,
Minerwa McGonagall
Spojrzała zdegustowana po piszczących dziewczynach, które
już planowały w co się ubiorą i z kim chciałyby pójść.
Och, tak! Przecież bal to cudowna sprawa! Jeśli nie masz
pary, spędzasz kilka godzin pod ścianą lub na krześle, a jeśli przy okazji twoi
przyjaciele mają pary, a ty jako jedyna nie – powodzenia, to idealna szansa na
zmarnowanie sobie kilku godzin życia.
Ironia wylewała się z niej przez całą drogę do Wielkiej
Sali. Jak zawsze, kiedy miała zły humor, zwymyślała kilkoro trzeciorocznych
Ślizgonów, ot tak, dla satysfakcji.
- Springsteen,
przestań się wyżywać na moich domownikach! – mruknął Malfoy, zagradzając jej
drogę. Wywróciła teatralnie oczami.
- Proszę,
przepuść mnie. Jestem zła, głodna i nie mam ochoty na ciebie patrzeć –
powiedziała, patrząc mu prosto w oczy.
Otaksował ją spojrzeniem.
- Poproś ładniej.
– Drażnił się z nią z wyraźnym rozbawieniem. Sophie uniosła brew do góry i z
uśmiechem politowania, wyminęła go zgrabnie.
- Zabawny jesteś
– powiedziała, kiedy już była za jego plecami. Uśmiechnęła się do niego tak,
jak jeszcze nigdy.
Zaśmiał się nieświadomie, a kiedy zrozumiał, że właśnie była
dla niego miła, a on dla niej, przybrał na powrót swoją maskę – zimne oczy, ironiczny
uśmieszek i nonszalancka postawa całego ciała. Dumnie wszedł do Wielkiej Sali i
zajął miejsce przy stole Slytherinu. Zerknął ukradkiem na Sophie, która właśnie
rozmawiała z jednym z tych durnych Gryfonów.
- Moi drodzy –
rozległ się głos, należący do dyrektora placówki. – Jak zapewne zdążyliście
przeczytać, już 17 maja odbędzie się bal! – Wśród uczniów wystąpiło poruszenie.
- Co się dzieje?
– spytała Hermiona, która właśnie dosiadła się do stołu, tuż obok Sophie.
- Będzie bal –
odparła lakonicznie, zajmując się swoim tostem.
Dyrektor uciszył młodzież, po czym kontynuował swoje
przemówienie.
- Zapewne wielu z
was uważa, że to nie najlepszy pomysł, zwłaszcza w czasach, kiedy naokoło giną
ludzie. Rozumiem to, ale dla was, kochani, życie wciąż się toczy! Poza tym, bal
z okazji Święta Kwiatów odbywa się raz na pięćdziesiąt lat. Jest to jedno z piękniejszych
świąt, a bal to zawsze ciekawe wydarzenie! – powiedział, uśmiechając się
delikatnie. – Na balu mogą się zjawić uczniowie klas czwartych, piątych,
szóstych i siódmych. Bal jest o tyle ciekawszy, że goście dobierają się w pary
dopiero na balu. Każdy uczestnik przychodzi w masce i wybiera partnera po jego
charakterze, gracji, z jaką się porusza, czy po prostu kierując się instynktem.
Niejeden w ten sposób stracił głowę! W tradycję tego balu wpisane jest także,
że każdy musi mieć ze sobą jakiś kwiat – dziewczęta mogą wpiąć go we włosy,
chłopcy zaś przypiąć do szat. Inwencję twórczą zostawiam wam, moi drodzy!
Święto Kwiatów to piękny, kolorowy i pachnący obyczaj, więc zachęcam do wzięcia
udziału! – zakończył z wesołym uśmiechem.
W Wielkiej Sali zapanował hałas – dziewczęta w podnieceniu
zachwycały się tym świętem, chłopcy odnosili się do tego z małą dezaprobatą.
- Matko, co za
nonsens – mruknęła zdegustowana Sophie.
- Nie marudź!
Będzie fajnie! – zawołał Leonard, przystając za przyjaciółkami.
- Oczywiście!
Tak, jak w czwartej klasie, kiedy podpierałam ścianę, bo wy mieliście
partnerów, a o mnie zapomnieliście! – warknęła Gryfonka, potrząsając blond
grzywą.
- Marudzisz!
Teraz na pewno się komuś spodobasz! Wtedy byłaś mała, wredna i miałaś te czarne
włosy, bardziej rozczochrane od mopa Hermiony!
- Hej! –
krzyknęła Hermiona, udając obrażoną.
- Bez urazy! –
Uśmiechnął się do niej przymilnie. – Teraz masz piękne, tlenione blond włosy,
jesteś jeszcze bardziej wredna, a przez to bardziej pociągająca.
- Tak, mugolskie
farby do włosów działają cuda – powiedziała Springsteen z delikatnym uśmiechem
na twarzy. Spojrzały na swojego przyjaciela i zrobiły mu miejsce pomiędzy nimi.
Leonard chwycił tosta, którego przed chwilą szykowała sobie
Springsteen i z uśmiechem go pałaszował.
- Swoją drogą,
dawno cię nie widziałam! Z kim się teraz umawiasz, że nie masz czasu dla swoich
dwóch najlepszych przyjaciółek?
- Nie umawiam
się, a spotykam, moja droga. Odkryłem ostatnio bardzo interesującą rzecz –
zauważył, uśmiechając do nich.
- A mianowicie?
- Lubię mądrych
mężczyzn.
Harry zakrztusił się herbatą, na co Neville poklepał go po
plecach. Starzy przyjaciele zaśmiali się.
- Leo, błagam
cię! Powiedz wreszcie, kto to jest – ponagliła go Springsteen, przeczesując włosy
palcami.
- Krukon, lat
siedemnaście, same wybitne na SUM-ach – zaświergotał, a Gryfonki wywróciły
oczami, wzdychając przy tym ciężko. – No dobrze, dobrze! Samuel Martins.
- Nie kojarzę
gościa, Leo! – mruknęły zgodnie, powracając do swoich śniadań.
- Opowiesz o nim
coś więcej? – spytał Harry, na co dziewczyny pokiwały z przestrachem głowami.
- Oczywiście!
Gryfonki westchnęły głośno, a na ich twarzach pojawił się
wyraz zniechęcenia. Leonard zaczął trajkotać, jak postrzelony o zaletach
niejakiego Samuela, a one robiły wielkie oczy i zabawnie poruszały dłońmi za
jego plecami.
Sophie nachyliła się do Hermiony za plecami Krukona i
szepnęła:
- Nie wierzę, że
znowu to słyszę.
Panna Granger z politowaniem pokiwała głową i wróciła do
śniadania.
- Fascynujące,
mój drogi, do prawdy, fascynujące! – sarknęła Sophie po dziesięciu minutach,
mając nadzieję, że Mitchell skończy swój pean. Po kolejnych kilku minutach
wstała i oddaliła się, ciągnąc Hermionę za łokieć.
Wyszły na błonia, cicho podśmiechując się z wyznań
przyjaciela. Obie doskonale go znały i wiedziały, że każdy kolejny chłopak, w
którym zakochał się Leonard, był najwspanialszym, najlepszym i najmądrzejszym
na całym ludzkim świecie. Z początku nigdy nie miał wad, a kiedy występowały
pomiędzy jakieś spory, młody Krukon brał je na siebie. Kiedy w grę wchodziły
uczucia, on nie potrafił myśleć racjonalnie. Podejrzewały, że miał wielką
potrzebę bycia kochanym.
Idąc tak obok siebie, ramię w ramię, ciesząc się więzią,
jaka je łączyła, wsłuchiwały się w śpiew ptaków.
- Jak to jest
między tobą i Potterem? – spytała blondynka. Hermiona wzruszyła ramionami,
wymownie wzdychając. – Wciąż uważasz, że to tylko przyjaciel?
Granger usiadła na głazie, znajdującym się tuż nad jeziorem.
Sophie przysiadła obok niej i czekała spokojnie na odpowiedź przyjaciółki.
- Sama nie wiem –
odezwała się w końcu panna Wiem-To-Wszystko. – Nie jest mi obojętny, ale nie
jestem w stanie stwierdzić, że to, co do niego czuję to miłość…
Springsteen prychnęła z rozbawienia.
- A co mówi twoje
serce, Hermiona? – Sophie schyliła się po kamień, leżący u jej stóp i cisnęła
nim w jezioro. Wielka kałamarnica przepłynęła tuż pod lustrem wody, okazując
swoje niezadowolenie.
Granger myślała, a w tym czasie Sophie wyjęła różdżkę i uniosła
ją delikatnie. Wykonała delikatny ruch nadgarstka, po czym cicho powiedziała:
- Parnassio*.
Z różdżki wyleciało kilka szarawych motyli, których Granger
jeszcze nigdy nie widziała. Były niezwykle delikatne, efemeryczny.
- Więc jak?
- Serce mówi mi,
że go… że go… - próbowała się wysłowić, jednak przychodziło jej to z pewnym
trudem. Sophie uśmiechnęła się delikatnie i objęła ją ramieniem, przyciągając
do siebie.
- … że go
kochasz? – podsunęła cicho, na co Granger pokiwała leciutko głową, wpatrując
się w motyla, który przysiadł na jej palcu.
Springsteen westchnęła głośno i poklepała przyjaciółkę po
ręce.
- Wiem, że to
trudne, mała, ale chyba widzisz, że w ten sposób oboje się męczycie?
- Tak, ale skąd
mam wiedzieć, że jemu się nie wydaje? Skąd mam mieć pewność, że nie będzie
chciał mnie zostawić? – wyszeptała, gładząc spódnicę.
- Nie wydaje mu
się i ja to widzę! Wydawało mu się, że kocha Ginny, lecz ciebie kocha naprawdę.
Widzę, jak na ciebie patrzy i jak szuka twojego wzroku. On łaknie tego, żebyś
go zauważyła i dała mu szansę. A ty, maleńka, nie uchronisz się przed tym
uczuciem, które codziennie w tobie rośnie.
Granger westchnęła głośno i uniosła dłoń, na której siedział
motyl. Odchyliła palec, a motyl poderwał się do lotu i okrążył je obie, jakby kreśląc
nad nimi jakąś niewidzialną nić.
- Kiedy ty się
taka mądra zrobiłaś, co?
Zaśmiały się obie, po czym blondynka wzruszyła ramionami.
- Pewnie wtedy,
kiedy zaczął podobać mi się Malfoy – szepnęła ledwo słyszalnie. Tym razem to
Hermiona przygarnęła ją ramieniem i poklepała pokrzepiająco.
- Macie podobne
włosy, wiesz?
*
- Zabiję
ją! – warknęła Sophie, pochylając się nad białym pudłem, które stało na jej
łóżku.
- Kogo i za co? –
spytała, niezbyt zainteresowana Granger, czytając książkę. Był wieczór, padał wiosenny deszcz, a one obie siedziały w dormitorium, każda zajęta swoimi
sprawami, póki do okna nie zapukała sowa – dość duża, lekko brązowa, ze
złotawymi refleksami. Należała do rodziny Sprigsteen.
- Moją matkę!
Zobacz, co mi przesłała! – jęknęła zrezygnowana, wyciągając z pudła sukienkę.
Była długa, rozkloszowana na od pasa w dół. Miała kolor kości słoniowej, a
górna część była zdobiona drobnymi kolorowym kwiatami.
- A zabijesz ją,
ponieważ? – Hermiona niezrozumiała i ułożyła książkę na brzuchu. – Jest
naprawdę piękna!
- Ale będę w niej
wyglądać jak, jak… jak dziewczyna!
Granger wybuchła śmiechem, za co zarobiła poduszką prosto w
twarz.
- A to źle?
- Okropnie!
Dziewczyny są takie puste, nic nie ma dla nich znaczenia, o nic nie walczą… nie
chcę, żeby ktoś mnie za taką miał.
- Ubierz do niej
swoje trampki i już będziesz sobą! – stwierdziła Gryfonka, wracając do książki.
Sophie jakiś czas patrzyła z niechęcią na suknię, którą
przysłała jej mama. Miała co do niej mieszane uczucia. Rzadko nosiła sukienki
czy spódnicę, nawet mundurek zamieniła na spodnie. Nie czuła się sobą w takich
rzeczach, więc po prostu ich nie nosiła.
- A ty w co się
ubierasz? – spytała Sophie, zerkając na przyjaciółkę, kiedy chowała pod łóżko
wielkie pudło. Granger wzruszyła ramionami i nie odpowiedziała, śledząc
wzrokiem tekst książki.
- Ale idziesz w
ogóle na ten bal? – Springsteen chciała się upewnić. Skoro już miała się
pojawić w tej okropnej sukience, to miała nadzieję, że Hermiona będzie ją
podtrzymywać na duchu. Gryfonka kiwnęła tylko głową, po czym jednym zwinnym
ruchem różdżki zasunęła kotary swojego łóżka, zatracając się w książce do
reszty.
Sophie prychnęła i wyszła z dormitorium. Miała ochotę
przejść się po korytarzach. Liczyła, że pozwoli jej to ochłonąć po wspaniałym
prezencie od matki. Wiedziała, że mama zawsze chciała, żeby była bardziej
dziewczęca. Zapomniała tylko, że ona od dziecka nie miała do tego skłonności.
Wychowując się pośród tylu braci, musiała się zachowywać jak oni.
Przystanęła przy oknie, niedaleko Pokoju Życzeń i westchnęła
głośno, masując sobie kark. Lubiła patrzeć na deszcz; relaksował ją i pozwalał
dostrzec piękno świata. Krople wygrywające zawsze inną melodię o parapet,
powoli spływające po szybach, nieśpieszące się nigdzie, nawet w czasie
największych ulew. Uchyliła troszkę okno i wciągała zapach deszczu – czysty,
niewinny, nieskalany. Tej nocy pachniał tatarakiem i niósł ze sobą śpiew
aniołów.
Spojrzała w niebo – pociemniałe, niskie, jakby zaraz miało
się zawalić. A może już się powoli waliło i z każdą kolejną kroplą deszczu,
było go coraz mniej?
- Draco – szepnął
ktoś za nią. Chyba nie zdążył jej zauważyć. Przeszła w róg korytarza, który
osnuty był mrokiem. Nadstawiła uszu i słuchała.
- Już, Crabbe,
moment – powiedział zirytowany, jednak jego głos dochodził jakby z jakiegoś
pomieszczenia. Wychyliła się delikatnie i zobaczyła tylko otwarte drzwi, a przy
nich jakąś małą dziewczynkę. Zmrużyła oczy i przyjrzała jej się uważnie.
- Co tak długo? –
spytała się druga, mniejsza dziewczynka.
- Mam drobne
problemy. Ale zbliżam się do końca – odparł z satysfakcją, zamykając za sobą
drzwi. Odwrócili się i ruszyli.
- Proszę, proszę,
Malfoy. Nie wiedziałam, że gustujesz w młodszych – syknęła zjadliwie, stając na
środku korytarza, z założonymi na piersi
rękoma.
Chłopak dał znać swoim towarzyszkom, żeby odeszły. Kiedy
zostali sami, zbliżyli się do siebie, by lepiej widzieć swojego wroga.
- A co, zazdrosna
jesteś? – Włożył dłonie do kieszeni i patrzył na nią rozbawionymi oczyma.
Springsteen prychnęła
głośno.
- A więc jednak…
- szepnął, zbliżając się do niej i wyciągając rękę w jej kierunku.
- Nie dotykaj
mnie! – warknęła, odginając się. Uśmiechnął się szerzej, po czym dotknął jej
policzka.
- Nie węsz tam,
gdzie nie masz – szepnął, gładząc ją po policzku. Wyprostowała się i również
pogłaskała go po policzku, z delikatnym uśmiechem na ustach. Widziała, jak
nadzieja rośnie w młodym Ślizgonie, jak wylewa się przez jego oczy. Postanowiła
zanotować to w pamięci, sama nie wiedząc dlaczego.
- Nie muszę
węszyć. Jesteś nieostrożny, maleńki –
powiedziała, zbliżając się do jego twarzy. – Powiedz, mi, Draco, dlaczego
musisz być po tamtej stronie? Musisz czy chcesz? – szeptała, wędrując wzrokiem
pomiędzy szarymi oczami, a cienkimi ustami. – Gdybyś tylko chciał…
- Nie mogę,
Sophie – uciął, zbliżając swoje usta do jej. – Po prostu nie mogę.
Westchnęła głęboko, po czym go pocałowała. Delikatnie, a
zarazem namiętnie. Poczuła, jak ziemia pod stopami wiruję, a ona unosi się
razem z nim ponad nią. Przestała słyszeć, przestała widzieć, zaczęła czuć.
Znała już fakturę ust Ślizgona, teraz chciała dobrze zapamiętać ich smak.
- Przemyśl to
jeszcze – szepnęła i odeszła, z gracją opuszczając jego ramiona.
Ze zmartwioną miną wróciła do swojego dormitorium i od razu
udała się pod prysznic.
A więc wpadłam. Po
uszy. Z Malfoyem pod rękę. Wpakowałam się niezłe gówno!
*
Kiedy nadszedł dzień balu, wszyscy chodzili
poddenerwowani. Mało kto uważał na lekcjach, myśląc tylko o tym, czy lepiej
wybrać różowe czy błękitne pantofle.
- 10 punktów dla
Gryffindoru, panno Granger! – krzyknęła McGonagall, nagradzając swoją
uczennicę. Jako jedyna nie myślała o niebieskich migdałach i jako jedyna
potrafiła wyodrębnić z powietrza wodną bańkę. – A teraz idźcie stąd i nie
każcie mi na siebie patrzeć! Miłej zabawy! – powiedziała głośno, starając się
przekrzyczeć szuranie krzeseł.
Transmutacja była ostatnią lekcją i wszystkie dziewczyny z
klasy szóstej wyparowały do Wieży Gryffindoru, żeby rozpocząć przygotowania.
Hermiona powoli udała się na obiad. Wielka Sala świeciła
pustkami. Przy stole jej domu siedziała tylko Sophie, powoli przeżuwając
pieczeń wieprzową i Harry, który z ochotą pałaszował ziemniaki.
- Cześć! –
zawołała, siadając na swoim stałym miejscu obok Sophie. Oboje skinęli jej
głowami.
- Ale szał, co
nie? – odezwała się, nakładając sobie sałaty. – Nie wiem, jak wy, ale ja wcale
nie mam ochoty iść na ten bal.
Oboje znów
pokiwali głowami, jakby nie zwracając uwagi na to co mówi.
- Wy też? –
jęknęła, a kiedy nie dostała żadnego odzewu, skupiła się na jedzeniu. A więc to
szaleństwo w czystej postaci dotknęło również jej przyjaciół. Kiedy skończyła
jeść wypiła szklankę soku z dyni, po czym wyszła i postanowiła wziąć kąpiel w
łazience dla prefektów. Rzadko z tego korzystała, ale pewnie ta w dormitorium
jest okupowana przez Parvati i Lavender.
*
Wchodząc
do Wielkiej Sali, doznał szoku. Wszędzie były kwiaty – większe, mniejsze, w
doniczkach i w wazonach. Nawet z sufitu sypały się drobne płatki kwiatów, które
w połowie drogi na parkiet, po prostu znikały.
Rozejrzał się w nadziei, że od razu rozpozna tą, z którą
chciałby spędzić ten wieczór. Maski mu to skutecznie uniemożliwiały, tak jak i
duża liczba pięknych dziewczyn, wirujących już na parkiecie.
Sukienki falowały wokół nich, robiąc z każdej księżniczkę.
Chłopacy zachowywali się bardziej dystyngowanie, ale ich też nie potrafił
rozpoznać. Westchnąwszy głęboko, podszedł do stołu z jedzeniem. Poprawił bez,
przypięty do jego szaty, po czym sięgnął po kiść winogron. Uśmiechnął się na
wspomnienie, które przemknęło mu przez myśl.
- Nie bawimy się jedzeniem, Potter – mruknęła
rozbawiona Hermiona, próbując wydrzeć mu swoje ulubione, zielone winogrono. –
Jak któreś zleci, będziesz go szukać i je zjesz, obiecuję! – Pogroziła mu
palcem, po czym usiadła prosto na kanapie, zakładając ramiona na piersi.
- Oho! Ktoś tutaj się obraża! – zaśmiał
się, na co ona wytknęła mu język. – No dobrze, dobrze. Proszę! – powiedział,
wyciągając przed siebie owoce. Spojrzała na niego podejrzliwie, ale wyciągnęła
po nie rękę.
- Och, ty! Proszę, oddaj mi to winogrono.
Dawno takiego nie jadłam.
Takie nic, a dla niego każde takie wspomnienie było
wszystkim.
Zajadając się winogronem, patrzył na tańczące pary. Miał
nadzieję, że zaraz ją pozna. W końcu – serce na pewno go nie zawiedzie. Ono
rozpozna ją z daleka.
- Cześć, Potter!
– przywitała się dziewczyna w długiej, rozszerzanej sukience. Blond włosy miała
zaczesane do tyłu, a w nie wpięty był narcyz.
- Cześć, Sophie.
Jak wygląda Hermiona?
Sophie wyśmiała go krótko, nalewając sobie soku z dyni.
- A jest już
chociaż tutaj?
Sophie skinęła głową, po czym jakiś czarnowłosy chłopak znów
porwał ją do tańca. Na odchodnym chłopak mrugnął Potterowi okiem, więc
zrozumiał, że musiał to być Leo.
Postanowił ruszyć na parkiet, żeby zrobić rozeznanie.
Podszedł do dziewczyny o brązowych włosach, lekko falowanych i wzroście
podobnym do Hermiony. Poprosił ją do tańca i po chwili powoli poruszali się w
takt muzyki.
Nigdy nie był dobrym tancerzem, więc miał nadzieję, że jak
najszybciej znajdzie swoją wybrankę. Niestety, z każdą kolejną dziewczyną
tracił nadzieję.
*
Siedziałam
na krześle i obserwowałam go. Poznałam go od razu, bo takich włosów nie miał
nikt. Tak nieujarzmionych i tak cudownie czarnych. Uśmiechałam się do siebie,
kiedy z każdą kolejną partnerką oddalał się ode mnie. Widziałam, że czuje się
niezręcznie, ale nie chciałam mu niczego ułatwiać.
Wychodziłam z
założenia, że jeśli mnie znajdzie, to będzie to znak. Znak, że jesteśmy sobie
pisani. Myślałam, że dzięki temu upewnię się w swoich uczuciach.
Kiedy podeszła do mnie
Sophie, która jako jedyna wiedziała, jak wyglądam tego wieczoru, próbowała mnie
przekonać, żebym sama zrobiła ten pierwszy krok. Spławiłam ją mówiąc, że mam
swój plan, a ona wzruszyła tylko ramionami i została porwana przez jakiegoś
wysokiego blondyna. Domyślałam się kto to, więc uśmiechnęłam się pod nosem. I
czekałam. Wiedziałam, że w końcu mnie znajdzie…
*
- A
co jeśli cię nie zauważy? – spytała podniesionym głosem, żeby przekrzyczeć
orkiestrę. Hermiona wzruszyła ramionami i machnęła ręką.
- Jeśli mnie nie
znajdzie, to oznacza, że nie jesteśmy dla siebie – powiedziała Granger,
uśmiechając się na widok niezgrabnie tańczącego Pottera.
- Jak chcesz, ale
jeśli przyjdziesz do mnie z płaczem… - Springsteen ucięła w połowie zdania,
bowiem ktoś pociągnął ją do tyłu i wciągnął w tłum.
Kiedy się obróciła, spostrzegła blond włosy, jak zwykle
idealnie ułożone. Pod idealną, czarną maską zobaczyła stalowe oczy, które tak
często jej się ostatnio śniły. Jego zapach też był taki sam, jak zawsze. Uśmiechnęła się z politowaniem, kiedy zobaczyła kwiat przypięty do grafitowej
szaty z zielonymi lamówkami.
- Narcyz?
Doprawdy? – mruknął rozbawiony, wyciągając z jej włosów roślinę.
- To samo
mogłabym powiedzieć o tobie – powiedziała.
Pochylił się nad nią tak, że mogła poczuć jego gorący oddech
na odsłoniętych ramionach.
- Czy mogę cię
prosić o towarzystwo dzisiejszego wieczoru? – spytał, wywołując ciarki na jej
ciele. Potrafił modulować głos tak, że zwalało ją z nóg.
Skinęła głową, zgadzając się. Lewą dłoń ułożył na jej talii,
a w prawej zamknął jej dłoń. Przyciągnął ją do siebie i powoli ruszyli. Muzyka
chwilowo zwolniła, jakby dając im czas na poznanie siebie nawzajem; swoich
ruchów, swojego wyczucia rytmu, uległości i oddania.
Sophie nie była jednak głupia. Wiedziała, że kiedy ta noc
się skończy, wszystko wróci do normy. Ona wciąż będzie po jasnej stronie, a on
wciąż będzie miał Mroczny Znak na przedramieniu. Nic z tym nie mogła zrobić,
choć próbowała. Pragnęła jednak, żeby noc trwała i nigdy się nie kończyła.
Chciała czuć każda chwilę, każdy moment, każdy jego ruch, oddech, każde
napięcie mięśni.
Okręcił ją, podziwiając jak jej suknia idealnie oddaje każdy
jej ruch. Dzięki wolnej melodii, mógł być blisko niej. Przytulił więc policzek
do jej głowy i z przymkniętymi oczyma prowadził ją. Była niezwykle podatna na
każdy jego ruch, jakby doskonale znała układ taneczny. Każdy ich obrót, każdy
ich krok był perfekcyjny. Ona była perfekcyjna.
Westchnął kiedy piosenka zmieniła się na szybszą, jednak nie
zamierzał jej tej nocy opuścić. Ta noc miała być tylko dla nich, miała być
chwilą, która miała dać im obu spełnienie i nadzieję na więcej. Błagał bogów,
by pomogli mu kiedyś połączyć się z tą niewiastą. Wredną, wywyższającą się,
piękną i w głębi serca dobrą. Bo gdyby taka nie była, to należałaby do Czarnego
Pana. Dziękował bogom, że taka nie jest.
- Jesteś moja –
szepnął, kiedy zbliżyli się do siebie podczas tańca. Uśmiechnęła się
delikatnie, gdyż po raz kolejny jego głos wywołał w niej falę ciepła, płynącą
przez kręgosłup i rozlewającą się na wszystkie części ciała.
Tej jednej nocy chciała
być jego…
*
Zbliżała się dziesiąta, a Potter wciąż
nie odnalazł tej dziewczyny, z którą mógłby przetańczyć całą noc. Miał
wrażenie, że los się z niego nabija. Gra mu na nosie, stawiając mu przed nosem
wiele dziewczyn o podobnych cechach, co Hermiona.
Jednak w oczach żadnej nie potrafił odnaleźć tego błysku,
włosy nie pachniały szałwią, a dłonie nie były tak delikatne, jak jej. Żadna z
jego partnerek, nie była dystyngowana i tak delikatna, jak panna Granger.
- Dziękuję! –
Ukłonił się kolejnej dziewczynie i odprowadził ją do jednego ze stolików.
Podszedł zniechęcony do bufetu i nalał sobie soku z dyni.
Rozejrzał się po sali. Wiele osób było już w parach.
Tańczyli tylko ze sobą, razem jedli i razem rozmawiali. Przed oczami przemknął
mu Leo, a za nim jakiś czarnoskóry chłopak. Wymienili uśmiechy.
Chłopiec-Który-Przeżył był zdezorientowany. Jak to możliwe,
że nie jest w stanie odnaleźć swojej ukochanej? W końcu znał ją w każdym calu.
Gdyby chociaż przeszła obok niego, wiedział, że jego serce zwariowałoby.
Westchnął głęboko i już miał się poddać, kiedy zobaczył dziewczynę. Siedziała
na drugim końcu sali. Szukała kogoś wzrokiem. Miała brązowe włosy, jednak były
one proste.
No cóż, już tyle
przeszedłem. Warto spróbować!
Odstawił puchar z sokiem i próbował przebić się przez tłum
wprost przed oczy tej dziewczyny. Kiedy był już w połowie drogi, zniknęła mu z
oczu. Rozejrzał się dookoła, lecz nigdzie jej nie widział. Ludzie wirowali w
takt szybkiej melodii, co dodatkowo utrudniało mu odnalezienie zagubionej
dziewczyny.
Odwrócił się więc i zamarł.
______
*Parnassius apollo łac.
nazwa niepylaka apollo
Od razu powiem, że nie zauważyłam żadnych błędów, ale to pewno przez to, że byłam tak bardzo zaczytana w rozdział xD. Serio, bardzo on mi się spodobał i kiedy się skończył, zwłaszcza w TAKIM momencie, pomyślałam sobie, że chyba powinnam Cię udusić ;D.
OdpowiedzUsuńByło dużo scen z Draco i Sophie, co mi się spodobało... Oni się tak uroczo kłócą *.* Są takim przeciwieństwem Harry'ego i Hermiony - moim zdaniem oczywiście :).
Co do Harry'ego i Miony... czy kiedy on się odwrócił, zobaczył ją, czy może kogoś innego? A może ujrzał ją w objęciach innego? No kurde, tyle pytań a na odpowiedzi muszę czekać do kolejnego rozdziału xD. Mam nadzieję, że szybko go wstawisz ;p.
Ogólnie to mam nadzieję, że dasz Mionie i Harry'emu choć chwilę błogości, bo oni są taką uroczą parą <3. ;D
To chyba wszystko, co mam do powiedzenia... ;).
Pozdrawiam ciepło! ^^
Jest! udało mi się! :D właśnie to chciałam osiągnąć... jedno zdanie - tyle możliwości. :)
UsuńMuszę powiedzieć, że Sophie i Draco też będą mieli jeszcze kilka chwil, kiedy nie będą się kłócić, choć ciężko im to będzie wychodzić. A Hermiona i Harry... no oni będą mieć te chwile. muszą! bo umrę.
Pozdrawiam! ;*
Dzisiaj chyba komentarz nie będzie zbyt długi, muszę skończyć niespodziankę na bloga (taka króciutka, niezwiązana z historią, bo na razie nie mam pomysłu na rozdział) i pouczyć się trochę do biologii (tj. machnąć ściągę, bo piszemy z jakąś grupą co to ma akurat lekcje, będzie łatwo).
OdpowiedzUsuńNie wiem, co ty brałaś przed pisaniem tego rozdziału, ale bierz tego więcej. Jeśli to Tramal, możesz poczęstować. :3 Te początkowe opisy i "robaczki" sprawiły, że zaczęłam się śmiać, bynajmniej nie w złym sensie. ;)
Początkowy dialog między Hermioną a Harrym całkiem fajny, Hermiona dalej broni się przed uczuciami chłopaka... i swoimi. Na razie widzę transparent z "No hate, please", więc wstrzymam się od tego. xDDDD
Słodkie są te rozmyślania Harry'ego o jego uczuciach.
WIOSENNY BAL MASKOWY? Nie pytam, naprawdę. Stary motyw blogaskowy... mam nadzieję, że masz na to dobre wyjaśnienie. ;> Aha, wyjaśniło się co nieco. Święto kwiatów, nieźle.
Leonard jednak pozostał przy swojej orientacji seksualnej. A tak go lubiłam. Ba, chciałam o nim machnąć "fanfiction do fanfiction". :(
Sophie ostro wpadła, widzę. Ot tak pocałować Malfoya i nie spędzić w łazience doby na szorowaniu jamy ustnej...
I przyznaję, że bardzo podobała mi się scena tańca jej i Draco. Tak, tak, najlepsza część rozdziału jak dotąd.
Zastanawia mnie teraz... KOGO ZOBACZYŁ HARRY?
Pozdrawiam! :)
tak, mówiłam, że pomysły są od czapy. głównie ten z balem ^^ pisałam chyba pod wpływem zajączkowych pralinek Lindt, także tego. ;)
UsuńLeonard jest tak złożoną postacią, że z nim nigdy nie wiadomo :D może się na przykład okazać, że skończy z Ginny! :o :D
Czekam na tą niespodziankę, więc pisz, dziewczyno!
Pozdrawiam ;*
Bardzo możliwe. ;) Ja piszę drugą stronę tej "niespodzianki" (a właściwie już tylko dodaję poprawki, wychodzi niecałe dwie strony całości!) pod wpływem Batmana. xDDD
UsuńLeonard z Ginny? Mam nadzieję, że to tylko żarcik. Nie mam nic przeciwko temu, żeby skończył jako hetero, ale akurat z tym rudzielcem... xDDD
Piszę, dodaję popraweczki. Dziś w nocy albo jutro publikacja.
tak, to był sucharek. ^^ nie powiem, miałam takie myśli, ale jednak zmienię zdanie. coś ogarnę, to na pewno. ;) jakem Eileen.
Usuńto czekam i pewnie przeczytam tak czy siak jutro dopiero. ;)
Cieszę się niezmiernie. ;)
UsuńStaram się szybko ruszać, ale i mnie się wydaje, że tak czy siak dorwiesz się do tego dopiero jutro. Ech, nagle mam napad "poprawiać ile wlezie" i trochę mi to schodzi...
Cuuudne :)
OdpowiedzUsuńdzięki ;)
UsuńŚwięto kwiatów :D Całkiem fajny pomysł :) Było dużo Sophie i Draco, których wprost wielbię i oby ich więcę było :d xD No im mam nadzieję, że Harry w końcu znalazł Hermionę, no co, bądź kogo innego mógł ujrzeć? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Cruciatrus
cieszę się ;D to taka odmiana od tego, co niedługo ma nastąpić. już nie będzie tak kolorowo. ^^ czasem lubię być sadystką :D
UsuńNo, wiele jest rzeczy i osób, które mogłyby stanąć przed pięknymi oczami Pottera. ^^
Pozdrawiam ;*
Nie będzie kolorowo??? Jeszcze nie wiem co, ale już to lubię xD
UsuńJest wiele, ale mam nadzieję, że to jednak Hermiona :)
Pozdrawiam;**
Hej :)
OdpowiedzUsuńPrzybyłam najszybciej jak tylko mogłam. Teraz o wolny momencik tylko dla siebie i przyjemnego świata blogosfery bardzo trudno.. Wstawiam link do czegoś co miałam wysłać Ci bardzo dawno temu, ale cały czas zapominałam. Nic wielkiego, ale jak to zobaczyłam, to pomyślałam od razu o Tobie ;)
http://dellycarwright.tumblr.com/post/36984798142/some-people-think-im-gay-which-i-think-its
Ta melodia na samym początku - tak mi się spodobała, że przewijałam ją cały czas. Pasowała do całego rozdziału, który nie ukrywając bardzo mi się podobał ^^
Harry - flirciarz. Tutaj niby przyjaciele, ale jednak klamra ściągnięta, ukradkowe wlepianie maślanych ślepiów było. Kiedy ta para się w końcu przed sobą przyzna, że łączy ich coś więcej niż przyjaźń? Ja tak na to czekam.. Oboje są dość uparci, ale wierzę, że jakieś tam większe szczęście i głęboka miłość jest im pisana. W końcu tyle jest powodów ku temu by byli :)
Bal Kwiatów - ciekawa odmiana, jak na czasy, kiedy zaczyna dziać się źle. Albus to jednak czasami potrafi ruszyć głową.
Te motyle - podoba mi się. Delikatność pasuje do Hermiony, może do Sophie trochę mniej, ale jednak ma w sobie coś dziewczęcego.
Siedziałam jak na szpilkach, kiedy były fragmenty Sophie - Draco, ja je lubię. Pocałunki, tańce - wszystko pięknie!
Dlaczego Harry zamarł? Mam nadzieję, że nie zobaczył nikogo złego ani nic z tych rzeczy!
Czekam na kolejny rozdział :)
Całuję!
Liley
aaa! szaleję na punkcie tego obrazka! mój Dan :3 milion za niego obok mnie :D
Usuńtak, mnie też się spodobała, kiedy na nią trafiłam. jest prześwietna.
Co nie? nie wiem, kiedy taki się stał. co za facet! spokojnie spokojnie. przyznają się, a potem sprawię, że będą cierpieć. tak!
nie oceniajmy książki po okładce. Sophie jeszcze nas zaskoczy. w końcu to Sophie!
Kiedy pisałam te sceny z S&D myślałam o Tobie, nie wiem czemu. :D po prostu, pomyślałam sobie, a co, zrobię coś dobrego dla świata i sprawię Lileynie przyjemność, bo wiem, jak lubisz tą parkę.
Pozdrawiam ;*
Ooo kurcze, dzięki ^^
UsuńSprawiłaś mi niewysłowioną przyjemność! Dobra, już bez lizusostwa ;D Ledwo dochodzę do siebie po tych ich fragmentach.
Pozdrawiam ;*
Jak ja kocham tego bloga <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńPisz szybko następną notkę :3
cieszę się ;)
Usuństaram się, ale nie wszystko idzie po mojej myśli ;D
Całkiem interesujący pomysł miałaś z tym balem i szukaniem Hermiony przez Harry'ego. Jestem teraz taka ciekawa, co zobaczył w ostatnim zdaniu. To dobrze, że było tyle Malfoya i Sophie, lubię ich, zwłaszcza rozmowy, które prowadzą. Biedni Harry i Hermiona, kochają się, a jednak, coś stoi na przeszkodzie... Podobała mi się ta scena, w której rozpuścił jej włosy. ;) Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuń[corka-glizdogona]
Dziękuję ;) moim zdaniem jest to oklepany motyw, ale nie mogłam się powstrzymać. moja miłość do kwiatów wygrała w tym momencie. ;)
UsuńByło ich dużo, bo chciałam znaleźć im trochę miejsca.
Coś - ktoś. Hermiona marudzi, ale cóż. może zmądrzeje.
Pozdrawiam ;*
Podoba mi się pomysł z balem. Tym, że motywem przewodnim są kwiaty i na miejscu się wybiera partnerów.
OdpowiedzUsuńA Hermiona jest wredna. Na sali jest z dwieście osób, więc Harry nie musi przecie jej znaleźć. A branie tego, że "jak znajdzie, to będzie to znak" to jak wiara w horoskopy >< Głupia, głupia, w końcu zrozumie.
Moją ulubioną parą jest Sophie i Draco. Uwielbiam ich. Kocham! Oni muszą być razem, koniecznie, inaczej cię znajdę xD Haha, taki tam joke ;D
Zrobisz co chcesz, ale naprawdę ten wątek jest najlepszy. Podoba mi się to, praktycznie jak Romeo i Julia, tylko, że tutaj ograniczają ich poglądy i wojna. Nie mogę się doczekać ciągu dalszego.
I był wpis z pamiętnika, miodzio <3
Błędy były, ale to wiesz, interpunkcja i chyba kilka literówek, ale masz bete, która ci poprawi, więc nie ma co się martwić ;)
Znad krzaczastych,
Lau~
Taa! No jest. ;) Taki ma plan, ale może wypali. Spoko. Będą razem, bo takie jest ich przeznaczenie. Tak, może i brzmi jak z Romea i Julii i pewnie tak jest. Ale trzeba pamiętać, że zawsze mamy wybór, czasem tragiczny, ale zawsze wybór. A jeśli chcemy, możemy kogoś poprosić o pomoc. ;)
UsuńBety już nie mam. Zrezygnowała i jestem w trakcie szukania nowej. :)
Pozdrawiam ;*
Ile tutaj uczuć i emocji ;) Ten bal to niesamowity pomysł. To zawsze najlepsza okazje na rozkwitanie miłości. Tym bardziej, ze to bal kwiatów ;D
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się wątek Sophie i Dracona, dlatego że uwielbiam tego blondyna, a o zakazanej miłości czyta się najlepiej. Pomogło im to, że mają maski, więc nikt nie będzie ich widział niepożądany ;) Naprawdę chciałabym, żeby Dracon się przeciwstawił i był taki jaki chce być. No i żeby razem z Sophie byli razem ;) Bardziej intryguje mnie ten wątek niż Harry Hermiona, ale to dlatego, że Harry to nie Draco ;D
Nie mniej jednak chciałabym, żeby Harry w końcu ją nalazł. Bo wtedy Hermiona uwierzy, że mogą być razem. Że jest szansa. A oni za sobą szaleją!
Kiedy jakaś akcja z Voldziem? mhm?
Pozdrawiam ;)
Nie myślałam, że to się spodoba, ale się ciesze. ;)
UsuńZakazany owoc smakuje najlepiej. Ponoć. ;) To było pomocne, ale kiedy się już kogoś zna na wylot to pozna się go z daleka. I kiedy wymyślałam zasady balu miałam na myśli właśnie S&D, jak i H&H.
Akcja z Voldziem? no to jest dobre pytanie! muszę coś ogarnąć z moim "miszczem zua" ;)
Pozdrawiam ;*
Witaj kochana.
OdpowiedzUsuńNa początek widze coraz bardziej pozytywne zmiany na blogu.
Jesteś naprawdę bardzo zdolna moim skromnym zdaniem.
Co do wątków zauroczył mnie ten o Draco&Sophie.
Z całego serca im kibicuje i jestem ciekawa co z tego wyniknie.
Czy ci dwoje mają w ogóle jakieś szansę na szczęście w obecnej sytuacji?
I mam nadzieje również że sam Draco się otrząśnie i w wyzna jej swoje uczucia.
To samo się tyczy Harr'yego i Hermiony.
Ta dwójka wręcz idealnie pasuje.
W końcu wiem, że ich kochasz!!
pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy!!
Dziękuję. :3 miło mi to słyszeć.
Usuń"To wszystko już w następnym odcinku. Zapraszamy po przerwie na reklamy!" ^^
Jakże bym mogła nie kochać mych, w pewnym sensie, dzieci. ;) Dziękuję pani Rowling, że powołała ich do życia. ^^ Chwała jej.
Pozdrawiam! ;*
http://odszukac-prawde.blogspot.com/2013/04/the-versatile-blogger.html
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana!
Och ,och ,och ! Co za przepiękny szablon ! ;) dodatkowo przepiękny rozdział :D wszystko do siebie pasuje :) Jeśli tą dziewczyną ,którą ujrzał Harry ,nie będzie Granger to ja się chyba zabije ;p analizowałam wszystko i równie dobrze może to być też zazdrosna Ginny :D Niech spiernicza (nie lubię su..) :P Dobra ,nie chcę niepotrzebnie ględzić ;)
OdpowiedzUsuńWeny jak najwięcej :)
Pozdrowionka :)
dziękuję. męczyłam się z nim od kilku wieczorów i spędzał mi sen z powiek. było kilka wersji, ale w ostateczności wybrałam fiolet - mój ukochany kolor. ;)
UsuńNo, jest kilka możliwości. Może się przecież zawsze okazać, że Hermiona do Voldi, który zażywał wielosok. ^^ ale tak nie będzie. :D
piąteczka! też laski nie znoszę :/
Dziękuję za wenę!
Pozdrawiam ;)
Widzę, że poszukujesz bety, dlatego informuję, że w spamowniku zostawiłam link do strony, na której znajdziesz kontakt do kilku dziewczyn, które betują (w tym mnie - wielkiej fanki Harmione :D)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Apocalypsis
Ale cudowny szablon! Chyba nigdy nie nadziwię się tobie i twoim talentom. Pisze opowiadania, tworzy grafikę - ideał. :)
OdpowiedzUsuńRzucam luźną propozycję - załóż szabloniarnię, to machnę sobie zamówienie. xDDD
Och... już wiem, dlaczego pieką mnie policzki ;) dziękuję, choć nie uważam, że jestem na tyle dobra, by zakładać szabloniarnię. dopiero się uczę. tu podpatrzę, tam podpatrzę, tu przeczytam, tam przeczytam i tak się kręci. w sensie - szablony. a w pisaniu też nie jestem znów taka dobra. ;)
UsuńJuż wiesz, jak ja się czuję, jak mnie ciągle bezpodstawnie (przynajmniej według mnie) chwalą i uważają, że to dobre... xDDD
UsuńRozumiem, co masz na myśli, według mnie jednak mogłabyś próbować. Przypomniały mi się czasy Onetu, jak było mnóstwo blogów z grafiką, gdzie ludzie nie umieli użyć prostych efektów, żeby coś ładnego zmajstrować... a tutaj trzeba jeszcze coś niecoś wiedzieć na temat kodów CSS lub HTML, nie mylę się? Ty to wiesz, umiesz korzystać - próbuj. Z pewnością znajdą się ludzie, którym twoje szablony się spodobają tak, jak i mnie. ;)
W pisaniu jesteś dobra - czasem walniesz taki fragment, że aż mi w pięty pójdzie, tak jest dobry - a błędy zdarzają się najlepszym! Wiadomo, że zawsze można umieć coś zrobić lepiej... ale jeśli jest dobrze, dlaczego być skromnym? (Dobra, zrobiłam pojazd na siebie i jestem tego świadoma - bo nie piszę AŻ TAK źle, a jednak uważam, że to, co tworzę, nie nadaje się do czytania - hipokryzja trochę z mojej strony, ale i szczera prawda).
To coś nas łączy. Zdaję sobie sprawę, że nie mogę pisać chyba aż tak okropnie, skoro jest tylu ludzi, którzy mają cierpliwość mnie czytać. ;)
UsuńTeż to pamiętam i chyba wtedy miałam większe zapędy, żeby otworzyć własną szabloniarnię ^^. Kiedyś jeden typ mi powiedział (zaznaczę, że studiuje informatykę), że umiem zrobić o wiele więcej, niż on (chodzi o CSS i HTML). Jednak kiedy popatrzę na te wszystkie szabloniarnie i cudne szablony to szczena mi opada. Może nadejdzie taki czas, kiedy zobaczysz latający po blogsferze link do "szablony-eileen" (czy jakoś tak... będę musiała się zastanowić nad nazwą;P), ale to jeszcze nie teraz. ;)
Lubię jak piszesz i nie podlizuję się, tylko mówię SZCZERĄ PRAWDĘ. ;)
O widzisz. Tak to właśnie jest. Człowiek jest skromny do bólu, jeśli chodzi o coś, co kocha. Oczywiście pomińmy takie ewenementy jak Michalina Olszańska, ta to potrafi wszystko i robi to tak doskonale, że aż jej książki są analizowane... ale to na pewno z zazdrości! xDDDD
UsuńStudiujesz informatykę? Też chciałam, ale ostatecznie nie wiem, czy mi się to uda... oj, kompletnie nie wiem. Wszystko się okaże, być może od następnego roku (siedzę w profilowanym a nie chcę się przenosić i od nowa zaczynać technikum - muszę przynajmniej zmienić profil, żeby mieć na cokolwiek szanse - nowa podstawa programowa, bueeh).
Mam nadzieję, że kiedyś natrafię na podobny adres i wtedy zatrę łapki z uciechy, zamawiając szablonik. ;))
Cieszę się, że podoba ci się, jak piszę.;))
Nie, nie studiuję informatyki. To dla mnie czarna magia i czasem sama nie wiem, jak radzę sobie z CSSem ;) Ten kolega jest studentem informatyki. Ja aktualnie studiuję florystykę, a skończyłam liceum o profilu humanistycznym. (oł jes:D)
UsuńTak, niestety nasza oświata kuleje i to mnie coraz bardziej martwi. A nad wyborem studiów, czy też dalszej drogi edukacyjnej trzeba się dobrze zastanowić. ;) Czasem coś wygląda dobrze, ale kiedy coś się zaczyna, to już nas tak bardzo nie pociąga. Ja na szczęście trafiłam w dziesiątkę, i Tobie życzę tego samego. ;)
Geniuszy jest mało, ale grunt, że są!
Jeśli tak bardzo chciałabyś, żebym zrobiła dla Ciebie szablon, to nie ma sprawy. Zawsze mogę spróbować. :)
W takim razie źle zrozumiałam, przepraszam. ;) Ja aktualnie też jestem na humanie i uciekam na biol-chem-mat (nie poszłam tam właśnie przez te dwa rozszerzenia, matematykę lubię).
UsuńKuleje i jest coraz gorzej. Ja od lat chcę iść na informatykę, ale... ech, szkoda gadać. Ta szkoła mnie dobija. Ja się zastanawiam, czy zdam maturę z polskiego, tak pozmieniali!
Może kiedyś cię poproszę, o ile oczywiście nie miałabyś nic przeciwko. ;))
Nie ma sprawki ;) ja z matmy byłam noga, a biologii i chemii się po prostu bałam. Lubiłam te przedmioty, ale kiedy pomyślę, że musiałabym umieć anatomię roślin, ptaków, ssaków, bakterii i innych stworzonek, to boli mnie głowa. A chemia... jej się po prostu bałam. A na humanie było dużo historii, która od zawsze była moim ulubieńcem. (cóż za wycieczki osobiste ^^)
UsuńJa też myślałam, że nie zdam, ale jakoś poszło.
Służę pomocą ;)
Też lubię historię, ale głównie szczegółową o pierwszej i drugiej wojnie, a tego w szkole mało - głównie fronty i to też słabo opowiedziane... sama sobie oglądam dokumenty albo czytam w sieci. To jest naprawdę ciekawe! Na przykład sama sprawa katyńska, a na historii ledwo co miałam, jakieś dwie rubryczki wzmianki...
UsuńTy miałaś inną maturę. Ja na polski ustny już nie mogę się przygotowywać cały rok - będę miała na to dziesięć minut już po wyborze tematu. TEGO SIĘ BOJĘ.
Cieszę się. Mam pomysł na dziwną historię i jak tylko mi się uda ułożyć w miarę plan zdarzeń, być może odezwę się po jakieś cudeńko. ;))
ja przepadam za starożytnością, nie tylko za Grecją i Rzymem, ale innymi cywilizacjami.
UsuńFakt, polska edukacja związana z historią kuleje! I to potwornie! Nie przypominam sobie, żebym chociaż liznęła wydarzenia po 1990 roku. Przykre!
a tak, bo przecież poprzednia matura była za mało beznadziejna. tu też niestety jest, jak jest. szkoda. uprzykrzajmy sobie życie jeszcze bardziej. :/
Nie ma sprawy! Czekam! ;)
Ja lubię sobie jeszcze o Staroyżytnym Egipcie czasem posłuchać. Interesującą mieli kulturę.
UsuńMy też nie liźniemy. To jest najgorsze. Ledwo komunizm skończymy i znowu cała historia od nowa. Wkurza mnie to.
Dokładnie. Ale to jest specjalnie, żeby ludzie nie szli na studia, tylko za łopaty się brali - Polska za bardzo rozwinięty kraj, pracy brakuje. ;/
W porządku. Biorę się za plan wydarzeń w takim razie. Ach, mam pomysły! ;))
Tak! Też to lubię!
UsuńTo jest po prostu przykre. Wciskanie ludziom czystych, nudnych informacji, zamiast zobrazować, zaciekawić tematem. Polacy do pracy! Za marne 1000 zł!
Czekam na nowe opowiadanie!
Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale wczoraj przez telefon już nie dałam rady. :(
UsuńDokładnie! Strasznie podoba mi się, jak Egipcjanie się rozwijali, jak się uczyli, jak powstawały ich religie (i szczerze wolę takiego Horusa od Jezusa czy domniemanego Boga - i tak, celowo skojarzyłam tutaj postacie Jezus-Horus).
W szkołach się tak nie da. Może prywaciarze coś by ciekawego mogli pokazać, ale publiczne szkoły rzadko kiedy uczą ciekawie i obrazowo.
Dzisiaj postaram się ogarnąć plan zdarzeń i wtedy wrzucę na fanpejdża jakiś zwiastun. ;) Muszę jeszcze Dorcas ruszyć, echh...
Podoba mi się sama kreatywność nie tylko Egipcjan, ale wszystkich starożytnych cywilizacji; np. wiszące ogrody, latarnia na Faros, słynne piramidy, ogromne posągi Buddy. To wszystko jest tak fantastyczne i wspaniałe, że nie ma szans, żeby o tym zapomnieć. To wszystko dało początek nam i okropne jest to, że nie przykładamy do tego zbytniej uwagi.
UsuńJa, dzięki wszystkich możliwym bogom, miałam dobrą nauczycielką historii i jestem z tego zadowolona. Oprócz suchych faktów, pojawiały się ciekawe odskocznie. Wystarczyłoby, gdyby zatrudniać nauczycieli z pasją, a nie takich, którzy przychodzą do szkoły, jak na skazanie.
Spokojnie. :) tylko spokój może nas uratować!
Zgadzam się. To są piękne miejsca i, jakby nie patrzeć, wynalazki. Ale ludzie o tym zapominają, uważają, że to, co nowe, jest lepsze. Nie zawsze, niestety...
UsuńJa miałam dobrą nauczycielkę tylko z gimnazjum. I tam wiele się nauczyłam, choć jak to w gimnazjum, wiele materiału też nie było. Po egzaminach szczególnie mieliśmy takie wstawki od nauczycielki - a to druga wojna, a to Katyń, a to coś o komunie - ogólnie było miło. ;)
Zgadzam się, choć ja cierpliwym człowiekiem nie jestem i wolę sobie wszystko zapisać, póki pamiętam, zanim mi się całkiem odechce (a miałam już wcześniej pomysł, który zaczęłam obmyślać i teraz leży zakopany w folderze). Muszę się ruszyć, a dzisiaj mam czas, bo mnóstwo lekcji mi odpadło. ;)
Gimnazjum to w ogóle chyba najgorszy z możliwych wynalazków. Niestety.
UsuńJa do cierpliwych też nie należę, ale staram się nad sobą pracować i w końcu, po 20 latach starań, trochę mi się polepszyło ;)
Ja mam problemy z pamięcią, więc wiele fajnych pomysłów wylatuje mi z głowy. Zazwyczaj przychodzą, kiedy prawie zasypiam i nie chce mi się wstawać, żeby je gdzieś zapisać. Pewnie gdybym była dzikim zwierzęciem, byłabym leniwcem ^^
Życzę weny i chęci!
Zgadzam się. Ja po gimnazjum niby się nie zmieniłam, a teraz w liceum widzę, że chociaż zostałam dawna ja, to i czasem może mi odbić (w sobotę po raz pierwszy sobie zdrowo wypiłam - pojechałam z grubej rury, bimber wszedł w grę - w ogóle po raz pierwszy, bo ja to nie pijam, z natury nie lubię takich bajerów i wiem, że teraz przez ruski rok niczego nie dotknę, pewnie do osiemnastki).
UsuńJa to chyba nigdy się nie nauczę cierpliwości. Ot, po prostu jak coś robię, to muszę to robić szybko i najlepiej bez błędów, bo potem wychodzą takie problemy...
A ja tak mam z pomysłami, choć ten, co to tak przed snem obmyśliłam, słuchając sobie soundtracków z Króla Artura, zapamiętałam i zapisałam. Teraz zostaje mi wymyślać dalej! (W szkole sobie nawet planowałam, że stworzę mini-słownik, bo zamierzam wrzucić tam do tej historii jakiś język, ale tak, żeby każdy mógł się go nauczyć - trochę jak Tolkien, bo on miał wspaniały pomysł - a po co wrzucać nowość, jak człowiek nie ma co do niej wyjaśnienia, musi się domyślać?).
Tyle razy, ile mówiłam, że nie tknę alkoholu, tyle samo razy zdarzała się okazja i czasem powtórka z rozrywki. ;) Ale takie są prawa młodości. Kiedy się wyszaleć, jak nie teraz?
UsuńTo w takim razie czekam, czekam, czekam!!! na Twoje nowe opowiadanie! ^^
Ja bym tak miała, gdybym od jakiegoś czasu już siedziała w "branży". A ja po raz pierwszy w życiu się wzięłam i napiłam i nawet mnie trochę zmogło (nazwijmy to w ten sposób - stałam się nieco odważniejsza, kolega został zjechany po całości xDDD), to drugi raz tego nie zrobię. I nie z powodu kaca, którego nie miałam (ba, po raz pierwszy w życiu się wyspałam, pięć godzin!), to z samego faktu, że raczej sobie postanowiłam i... no, nie chcę tego więcej łamać na razie. xDDD
UsuńI zgadzam się, zgadzam.
Jaki entuzjazm! Nie mam pojęcia, kiedy coś się pojawi, tym bardziej, że muszę wziąć się za Dorcas, a póki co mam tylko zalążek pomysłu (trochę za mocno pochłania mnie obmyślanie tej mojej własnej historii). Wszystko się okaże w przyszłości. ;) Mogę tylko zdradzić, że to będzie raczej mój świat na podstawie tego realnego, główna bohaterka to długowłosa dziewczyna (wyobraź sobie włosy sięgające mniej-więcej do kolan!), a pierwszy złoczyńca to pewien przystojny czarnoksiężnik. ;))
Ja tego nie skomentowałam? -,- Byłam pewna, że tak.
OdpowiedzUsuńPomysł był naprawdę fajny. Ten bal, jego cała organizacja itd. Pokazałaś coś nowego, co wydaje mi się, że się przyjęło. Piękny też był cały opis tej cudowniej uroczystości, ale czemu ja zaczynam od końca.
Harry cały czas traktuje ją jak kogoś więcej, nie tylko chodzi o to, że jest opiekuńczy, ale też o to, że on próbuje ją podrywac. :*
Hermiona w wyprostowanych włosach musi wyglądać cudownie z kolei jej koleżanka do księżniczek nie należy i musiała czuć się dziwnie, ale jej sceny z Draco jak zawsze były świetne, pełne emocji, a u ciebie z blondyna Powiedziałabym, że wychodzi dżentelmen xD
I na koniec. Co zobaczył Harry? Może stoi przed nim Hermiona albo ona z kimś tańczy? Albo wiem! To Ron! <3
Pozdrawiam, L. :*
Nie, to nie jest Ron! Przykro mi.
UsuńCieszę się, że przypadł Ci do gustu. Może Harry zaczyna dorastać, czy coś. Sophie to Sophie! kto wie, co skrywa jej serce? ;> może w głębi niego jest księżniczką? ^^
Draco pomimo swojego wrednego charakteru MUSI być dżentelmenem. Skoro był arystokratą, to najprawdopodobniej w jego wychowanie wpisana była etykieta i te sprawy.
Pozdrawiam
Eileen! ;*
Piszę tutaj, bo może tu zybciej wejdziesz... Sprawa jest taka, że nie mam jak sprawdzić rozdziału, bo nei wysłał Ci się załącznik. ;x
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam,
Apocalypsis ;)