11 kwietnia 2013

Rozdział 12 "Maska"

Witam! Przybywam z nowym odcinkiem.
Pragnę Was poinformować, że jest niezbetowany i całkiem od czapy. Nie mam zielonego pojęcia, skąd wziął mi się ten „czarowny” pomysł. Serio! Więc błagam, nie zlinczujcie mnie za to! Mogą pojawić się błędy, bo nie miałam totalnie czasu, żeby czytać go tyle razy, ile powinien być przeczytany. No cóż… 
Och! Ten odcinek jest dużą gratką dla wszystkich, którzy lubią Sophie&Draco. Dużo i tutaj...
Życzę miłej zabawy!
 *

      Pierwsze promienie majowego słońca delikatnie gładziły twarz dziewczyny, zapraszając ją na zabawę, jaką urządzał świat. Drzewa ujawniły swoje różnobarwne kwiaty, przyodziewając je w drobne, jasnozielone i świeże listki. Robaczki w najlepsze harcowały w ziemi i nad ziemią, przyjemnie bzycząc i rozsiewając wiosenną aurę. Ptaki radośnie śpiewały w akompaniamencie świerszczy, błądzących gdzieś w lesie trawy.
      Sophie Springsteen mruknęła zirytowana. Nienawidziła, kiedy ktoś budził ją tak wcześnie w niedzielę. Chwyciła więc różdżkę i jednym ruchem ręki zasunęła zasłony, odrzucając tym samym zaproszenie świata.
      Hermiona natomiast, jej współlokatorka, była niczym jeden z tych radosnych robaczków, które od samego ranka dzielnie pracowały. Ona, już odświeżona i ubrana w wygrzebaną z dna szafy turkusową spódnicę i lekki sweterek w kolorze gołębim, siedziała nad pergaminem w pokoju wspólnym i pisała esej na transmutację.
      - Już nie śpisz? – mruknął zaspany chłopak, człapiąc do jej stolika. – A może znów nie kładłaś się spać?
      Spojrzała na niego zdziwiona. Nie wspominała mu o swoich bezsennych nocach sprzed dwóch tygodni.
      - Ja widzę i wiem więcej, niż ci się zdaje – powiedział pouczająco, kiwając palcem.
      Uśmiechnęła się blado i pochyliła się nad podręcznikiem.
      - Czemu nie śpisz? – ponowił pytanie, tym razem jednak pochylając się nad nią.
      - Harry, co ty, na Merlina, wyprawiasz? – warknęła, nie podnosząc głowy. Zarumieniła się delikatnie, czując jego oddech na własnej szyi.
      - Nic. Patrzę, co piszesz. Też muszę jeszcze odrobić tą pracę – mruknął, jednak nadal stał nad nią.  Westchnęła ciężko i znów zaczęła sunąć piórem po pergaminie.
      - Nie lubię, kiedy masz związane włosy – szepnął i chwycił za klamrę, którą Hermiona tak skrzętnie spięła włosy, po czym delikatnie rozczesał włosy palcami.
      - Masz pojęcie ile czasu musiałam się męczyć, żeby wszystkie znalazły się pod tą klamrą?
      Zaśmiał się i usiadł na fotelu naprzeciwko niej. Kiedy długo nie reagował, wróciła do pisania wypracowania. Czuła na sobie jego wzrok, który wprawiał ją w dziwne zakłopotanie. Niby ich stosunki pozostały bez zmian – wciąż byli tylko przyjaciółmi – to coraz częściej czuła na sobie jego wzrok. Kiedy odnajdywała w sobie tyle odwagi, żeby spojrzeć w tych chwilach w jego oczy, odnajdywała w nich takie pokłady czułości i ciepła, że mógłby tym obdarować połowę Gryfonek.
      - Dlaczego się tak na mnie patrzysz? – spytała, odsuwając od siebie pergamin i zamykając podręcznik.       Lubiła odrabiać zadania bladym świtem, ponieważ wtedy miała najjaśniejszy umysł i najświeższe pomysły.
      Przyglądał jej się chwilę z błąkającym się po twarzy uśmiechem, a potem powiedział:
      - Bo lubię, kiedy jesteś taka skupiona… - Westchnął rozbawiony.
      - Nie zawsze jestem skupiona, kiedy ty na mnie patrzysz – zauważyła sprytnie, co Harry chytrze puścił mimo uszu i wstał, udając się do dormitorium.
*
      Gdyby tylko potrafił rozmawiać o swoich uczuciach, powiedziałby jej, dlaczego ją obserwuje. Powiedziałby jej wtedy, że zabawnie marszczy nos, kiedy jest skupiona i słodko przygryza dolną wargę.
      Gdyby tylko potrafił powiedziałby jej, że uwielbia kolor jej włosów, kiedy promienie słońca odbijają się w nich, jakby chciały dodać jej trochę blasku. A przecież dla niego już wystarczająco błyszczała.
      Mógłby jej też powiedzieć, że uwielbia patrzeć, jak ona patrzy.
      Zaśmiał się w duchu, z tego sformułowania, ale cóż, kiedy było prawdziwe?
      Uwielbiał kolor jej oczu i to, w jaki sposób zmieniał się w zależności od natężenia światła, jej humoru i sytuacji. Kiedy się wściekała, jej oczy przybierały kolor głębokiego brązu, jak gorzka czekolada. Natomiast kiedy była szczęśliwa miały kolor bursztynu, w którym zamknięty był mały robaczek.
      I kiedy tak wyliczał w myślach, co w niej uwielbia, co go urzeka, uderzyła go pewna myśl.
      OD JAK DAWNA ON TAK O NIEJ MYŚLAŁ? Czy przyszło to tak znienacka, czy po prostu wcześniej tego nie zauważał? A może bał się zauważyć?
      Kiedykolwiek to przyszło, nie miał ochoty się tego pozbyć. Może kilka tygodni temu, chciał rzucić te wszystkie uczucia w cholerę i nie mieć nic wspólnego z tą dziewczyną, ale teraz, kiedy uświadamiał sobie, jak wiele znaczy dla niego w jego życiu. Nie, ona już nie była tylko w jego życiu, ona była jego życiem.
      Więc jak mógł ją zostawić pod tamtym drzewem z oczami pełnymi łez, pociemniałymi, jak nocne niebo? Jak mógł pozwolić jej odejść, kiedy ona była mu pisana?
      Właśnie – nie mógł. I nie miał zamiaru. Musiał za to sprawić, żeby i ona go pokochała, żeby nigdy nie chciała od niego odejść, żeby zawsze była tylko dla niego i żeby on był tylko dla niej.
      Tylko jak?
*
      Myślę, że już wtedy doskonale wiedziałam, czemu Potter się na mnie patrzy. Wiedziałam też, dlaczego stanął wtedy nade mną i wiedziałam, dlaczego rozpuścił mi włosy. Wiedziałam o tym, bo czułam dokładnie to samo. Miałam ochotę wpatrywać się w niego, chciałam poczuć jego dotyk…
      Miałam na to wszystko ochotę, bo dotarło wreszcie do mnie to, co od kilkunastu tygodni mówiło mi moje serce. Odczytałam wszystkie jego uczucia, jednak nie mogłam pozwolić dojść do głosu sercu.       Musiałam myśleć racjonalnie, żeby chronić Harry’ego.
      I to przecież było najważniejsze – żeby Potter był bezpieczny.
*
      Schodziła powoli po schodach do pokoju wspólnego i obserwowała podniecony tłum, zbierający się pod tablicą ogłoszeń. Zarzuciła sweter i podeszła, rozpychając łokciami pierwszorocznych. Spojrzała na tablicę i uśmiechnęła się zjadliwie.

Drodzy uczniowie!
Mam zaszczyt ogłosić, że 17 maja odbędzie się Wiosenny Bal Maskowy. Przyjść mogą uczniowie klas od 4 do 7. Tematem balu jest „Magia kwiatów”. Obowiązują stroje wieczorowe. Więcej informacji już dziś na śniadaniu.
Z poważaniem,
Minerwa McGonagall

      Spojrzała zdegustowana po piszczących dziewczynach, które już planowały w co się ubiorą i z kim chciałyby pójść.
      Och, tak! Przecież bal to cudowna sprawa! Jeśli nie masz pary, spędzasz kilka godzin pod ścianą lub na krześle, a jeśli przy okazji twoi przyjaciele mają pary, a ty jako jedyna nie – powodzenia, to idealna szansa na zmarnowanie sobie kilku godzin życia.
      Ironia wylewała się z niej przez całą drogę do Wielkiej Sali. Jak zawsze, kiedy miała zły humor, zwymyślała kilkoro trzeciorocznych Ślizgonów, ot tak, dla satysfakcji.
      - Springsteen, przestań się wyżywać na moich domownikach! – mruknął Malfoy, zagradzając jej drogę.       Wywróciła teatralnie oczami.
      - Proszę, przepuść mnie. Jestem zła, głodna i nie mam ochoty na ciebie patrzeć – powiedziała, patrząc mu prosto w oczy.
      Otaksował ją spojrzeniem.
      - Poproś ładniej. – Drażnił się z nią z wyraźnym rozbawieniem. Sophie uniosła brew do góry i z uśmiechem politowania, wyminęła go zgrabnie.
      - Zabawny jesteś – powiedziała, kiedy już była za jego plecami. Uśmiechnęła się do niego tak, jak jeszcze nigdy.
      Zaśmiał się nieświadomie, a kiedy zrozumiał, że właśnie była dla niego miła, a on dla niej, przybrał na powrót swoją maskę – zimne oczy, ironiczny uśmieszek i nonszalancka postawa całego ciała. Dumnie wszedł do Wielkiej Sali i zajął miejsce przy stole Slytherinu. Zerknął ukradkiem na Sophie, która właśnie rozmawiała z jednym z tych durnych Gryfonów.
      - Moi drodzy – rozległ się głos, należący do dyrektora placówki. – Jak zapewne zdążyliście przeczytać, już 17 maja odbędzie się bal! – Wśród uczniów wystąpiło poruszenie.
      - Co się dzieje? – spytała Hermiona, która właśnie dosiadła się do stołu, tuż obok Sophie.
      - Będzie bal – odparła lakonicznie, zajmując się swoim tostem.
      Dyrektor uciszył młodzież, po czym kontynuował swoje przemówienie.
      - Zapewne wielu z was uważa, że to nie najlepszy pomysł, zwłaszcza w czasach, kiedy naokoło giną ludzie. Rozumiem to, ale dla was, kochani, życie wciąż się toczy! Poza tym, bal z okazji Święta Kwiatów odbywa się raz na pięćdziesiąt lat. Jest to jedno z piękniejszych świąt, a bal to zawsze ciekawe wydarzenie! – powiedział, uśmiechając się delikatnie. – Na balu mogą się zjawić uczniowie klas czwartych, piątych, szóstych i siódmych. Bal jest o tyle ciekawszy, że goście dobierają się w pary dopiero na balu. Każdy uczestnik przychodzi w masce i wybiera partnera po jego charakterze, gracji, z jaką się porusza, czy po prostu kierując się instynktem. Niejeden w ten sposób stracił głowę! W tradycję tego balu wpisane jest także, że każdy musi mieć ze sobą jakiś kwiat – dziewczęta mogą wpiąć go we włosy, chłopcy zaś przypiąć do szat. Inwencję twórczą zostawiam wam, moi drodzy! Święto Kwiatów to piękny, kolorowy i pachnący obyczaj, więc zachęcam do wzięcia udziału! – zakończył z wesołym uśmiechem.
      W Wielkiej Sali zapanował hałas – dziewczęta w podnieceniu zachwycały się tym świętem, chłopcy odnosili się do tego z małą dezaprobatą.
      - Matko, co za nonsens – mruknęła zdegustowana Sophie.
      - Nie marudź! Będzie fajnie! – zawołał Leonard, przystając za przyjaciółkami.
      - Oczywiście! Tak, jak w czwartej klasie, kiedy podpierałam ścianę, bo wy mieliście partnerów, a o mnie zapomnieliście! – warknęła Gryfonka, potrząsając blond grzywą.
      - Marudzisz! Teraz na pewno się komuś spodobasz! Wtedy byłaś mała, wredna i miałaś te czarne włosy, bardziej rozczochrane od mopa Hermiony!
      - Hej! – krzyknęła Hermiona, udając obrażoną.
      - Bez urazy! – Uśmiechnął się do niej przymilnie. – Teraz masz piękne, tlenione blond włosy, jesteś jeszcze bardziej wredna, a przez to bardziej pociągająca.
      - Tak, mugolskie farby do włosów działają cuda – powiedziała Springsteen z delikatnym uśmiechem na twarzy. Spojrzały na swojego przyjaciela i zrobiły mu miejsce pomiędzy nimi.
      Leonard chwycił tosta, którego przed chwilą szykowała sobie Springsteen i z uśmiechem go pałaszował.
      - Swoją drogą, dawno cię nie widziałam! Z kim się teraz umawiasz, że nie masz czasu dla swoich dwóch najlepszych przyjaciółek?
      - Nie umawiam się, a spotykam, moja droga. Odkryłem ostatnio bardzo interesującą rzecz – zauważył, uśmiechając do nich.
      - A mianowicie?
      - Lubię mądrych mężczyzn.
      Harry zakrztusił się herbatą, na co Neville poklepał go po plecach. Starzy przyjaciele zaśmiali się.
      - Leo, błagam cię! Powiedz wreszcie, kto to jest – ponagliła go Springsteen, przeczesując włosy palcami.
      - Krukon, lat siedemnaście, same wybitne na SUM-ach – zaświergotał, a Gryfonki wywróciły oczami, wzdychając przy tym ciężko. – No dobrze, dobrze! Samuel Martins.
      - Nie kojarzę gościa, Leo! – mruknęły zgodnie, powracając do swoich śniadań.
      - Opowiesz o nim coś więcej? – spytał Harry, na co dziewczyny pokiwały z przestrachem głowami.
      - Oczywiście!
      Gryfonki westchnęły głośno, a na ich twarzach pojawił się wyraz zniechęcenia. Leonard zaczął trajkotać, jak postrzelony o zaletach niejakiego Samuela, a one robiły wielkie oczy i zabawnie poruszały dłońmi za jego plecami.
      Sophie nachyliła się do Hermiony za plecami Krukona i szepnęła:
      - Nie wierzę, że znowu to słyszę.
      Panna Granger z politowaniem pokiwała głową i wróciła do śniadania.
      - Fascynujące, mój drogi, do prawdy, fascynujące! – sarknęła Sophie po dziesięciu minutach, mając nadzieję, że Mitchell skończy swój pean. Po kolejnych kilku minutach wstała i oddaliła się, ciągnąc Hermionę za łokieć.
      Wyszły na błonia, cicho podśmiechując się z wyznań przyjaciela. Obie doskonale go znały i wiedziały, że każdy kolejny chłopak, w którym zakochał się Leonard, był najwspanialszym, najlepszym i najmądrzejszym na całym ludzkim świecie. Z początku nigdy nie miał wad, a kiedy występowały pomiędzy jakieś spory, młody Krukon brał je na siebie. Kiedy w grę wchodziły uczucia, on nie potrafił myśleć racjonalnie. Podejrzewały, że miał wielką potrzebę bycia kochanym.
      Idąc tak obok siebie, ramię w ramię, ciesząc się więzią, jaka je łączyła, wsłuchiwały się w śpiew ptaków.
      - Jak to jest między tobą i Potterem? – spytała blondynka. Hermiona wzruszyła ramionami, wymownie wzdychając. – Wciąż uważasz, że to tylko przyjaciel?
      Granger usiadła na głazie, znajdującym się tuż nad jeziorem. Sophie przysiadła obok niej i czekała spokojnie na odpowiedź przyjaciółki.
      - Sama nie wiem – odezwała się w końcu panna Wiem-To-Wszystko. – Nie jest mi obojętny, ale nie jestem w stanie stwierdzić, że to, co do niego czuję to miłość…
      Springsteen prychnęła z rozbawienia.
      - A co mówi twoje serce, Hermiona? – Sophie schyliła się po kamień, leżący u jej stóp i cisnęła nim w jezioro. Wielka kałamarnica przepłynęła tuż pod lustrem wody, okazując swoje niezadowolenie.
      Granger myślała, a w tym czasie Sophie wyjęła różdżkę i uniosła ją delikatnie. Wykonała delikatny ruch nadgarstka, po czym cicho powiedziała:
      - Parnassio*.
      Z różdżki wyleciało kilka szarawych motyli, których Granger jeszcze nigdy nie widziała. Były niezwykle delikatne, efemeryczny.
      - Więc jak?
      - Serce mówi mi, że go… że go… - próbowała się wysłowić, jednak przychodziło jej to z pewnym trudem. Sophie uśmiechnęła się delikatnie i objęła ją ramieniem, przyciągając do siebie.
      - … że go kochasz? – podsunęła cicho, na co Granger pokiwała leciutko głową, wpatrując się w motyla, który przysiadł na jej palcu.
      Springsteen westchnęła głośno i poklepała przyjaciółkę po ręce.
      - Wiem, że to trudne, mała, ale chyba widzisz, że w ten sposób oboje się męczycie?
      - Tak, ale skąd mam wiedzieć, że jemu się nie wydaje? Skąd mam mieć pewność, że nie będzie chciał mnie zostawić? – wyszeptała, gładząc spódnicę.
      - Nie wydaje mu się i ja to widzę! Wydawało mu się, że kocha Ginny, lecz ciebie kocha naprawdę. Widzę, jak na ciebie patrzy i jak szuka twojego wzroku. On łaknie tego, żebyś go zauważyła i dała mu szansę. A ty, maleńka, nie uchronisz się przed tym uczuciem, które codziennie w tobie rośnie.
      Granger westchnęła głośno i uniosła dłoń, na której siedział motyl. Odchyliła palec, a motyl poderwał się do lotu i okrążył je obie, jakby kreśląc nad nimi jakąś niewidzialną nić.
      - Kiedy ty się taka mądra zrobiłaś, co?
      Zaśmiały się obie, po czym blondynka wzruszyła ramionami.
      - Pewnie wtedy, kiedy zaczął podobać mi się Malfoy – szepnęła ledwo słyszalnie. Tym razem to Hermiona przygarnęła ją ramieniem i poklepała pokrzepiająco.
      - Macie podobne włosy, wiesz?
*
      - Zabiję ją! – warknęła Sophie, pochylając się nad białym pudłem, które stało na jej łóżku.
      - Kogo i za co? – spytała, niezbyt zainteresowana Granger, czytając książkę. Był wieczór, padał wiosenny deszcz, a one obie siedziały w dormitorium, każda zajęta swoimi sprawami, póki do okna nie zapukała sowa – dość duża, lekko brązowa, ze złotawymi refleksami. Należała do rodziny Sprigsteen.
      - Moją matkę! Zobacz, co mi przesłała! – jęknęła zrezygnowana, wyciągając z pudła sukienkę. Była długa, rozkloszowana na od pasa w dół. Miała kolor kości słoniowej, a górna część była zdobiona drobnymi kolorowym kwiatami.
      - A zabijesz ją, ponieważ? – Hermiona niezrozumiała i ułożyła książkę na brzuchu. – Jest naprawdę piękna!
      - Ale będę w niej wyglądać jak, jak… jak dziewczyna!
      Granger wybuchła śmiechem, za co zarobiła poduszką prosto w twarz.
      - A to źle?
      - Okropnie! Dziewczyny są takie puste, nic nie ma dla nich znaczenia, o nic nie walczą… nie chcę, żeby ktoś mnie za taką miał.
      - Ubierz do niej swoje trampki i już będziesz sobą! – stwierdziła Gryfonka, wracając do książki.
      Sophie jakiś czas patrzyła z niechęcią na suknię, którą przysłała jej mama. Miała co do niej mieszane uczucia. Rzadko nosiła sukienki czy spódnicę, nawet mundurek zamieniła na spodnie. Nie czuła się sobą w takich rzeczach, więc po prostu ich nie nosiła.
      - A ty w co się ubierasz? – spytała Sophie, zerkając na przyjaciółkę, kiedy chowała pod łóżko wielkie pudło. Granger wzruszyła ramionami i nie odpowiedziała, śledząc wzrokiem tekst książki.
      - Ale idziesz w ogóle na ten bal? – Springsteen chciała się upewnić. Skoro już miała się pojawić w tej okropnej sukience, to miała nadzieję, że Hermiona będzie ją podtrzymywać na duchu. Gryfonka kiwnęła tylko głową, po czym jednym zwinnym ruchem różdżki zasunęła kotary swojego łóżka, zatracając się w książce do reszty.
      Sophie prychnęła i wyszła z dormitorium. Miała ochotę przejść się po korytarzach. Liczyła, że pozwoli jej to ochłonąć po wspaniałym prezencie od matki. Wiedziała, że mama zawsze chciała, żeby była bardziej dziewczęca. Zapomniała tylko, że ona od dziecka nie miała do tego skłonności. Wychowując się pośród tylu braci, musiała się zachowywać jak oni.
      Przystanęła przy oknie, niedaleko Pokoju Życzeń i westchnęła głośno, masując sobie kark. Lubiła patrzeć na deszcz; relaksował ją i pozwalał dostrzec piękno świata. Krople wygrywające zawsze inną melodię o parapet, powoli spływające po szybach, nieśpieszące się nigdzie, nawet w czasie największych ulew. Uchyliła troszkę okno i wciągała zapach deszczu – czysty, niewinny, nieskalany. Tej nocy pachniał tatarakiem i niósł ze sobą śpiew aniołów.
      Spojrzała w niebo – pociemniałe, niskie, jakby zaraz miało się zawalić. A może już się powoli waliło i z każdą kolejną kroplą deszczu, było go coraz mniej?
      - Draco – szepnął ktoś za nią. Chyba nie zdążył jej zauważyć. Przeszła w róg korytarza, który osnuty był mrokiem. Nadstawiła uszu i słuchała.
      - Już, Crabbe, moment – powiedział zirytowany, jednak jego głos dochodził jakby z jakiegoś pomieszczenia. Wychyliła się delikatnie i zobaczyła tylko otwarte drzwi, a przy nich jakąś małą dziewczynkę.       Zmrużyła oczy i przyjrzała jej się uważnie.
      - Co tak długo? – spytała się druga, mniejsza dziewczynka.
      - Mam drobne problemy. Ale zbliżam się do końca – odparł z satysfakcją, zamykając za sobą drzwi. Odwrócili się i ruszyli.
      - Proszę, proszę, Malfoy. Nie wiedziałam, że gustujesz w młodszych – syknęła zjadliwie, stając na środku korytarza,  z założonymi na piersi rękoma.
      Chłopak dał znać swoim towarzyszkom, żeby odeszły. Kiedy zostali sami, zbliżyli się do siebie, by lepiej widzieć swojego wroga.
      - A co, zazdrosna jesteś? – Włożył dłonie do kieszeni i patrzył na nią rozbawionymi oczyma.
      Springsteen  prychnęła głośno.
      - A więc jednak… - szepnął, zbliżając się do niej i wyciągając rękę w jej kierunku.
      - Nie dotykaj mnie! – warknęła, odginając się. Uśmiechnął się szerzej, po czym dotknął jej policzka.
      - Nie węsz tam, gdzie nie masz – szepnął, gładząc ją po policzku. Wyprostowała się i również pogłaskała go po policzku, z delikatnym uśmiechem na ustach. Widziała, jak nadzieja rośnie w młodym Ślizgonie, jak wylewa się przez jego oczy. Postanowiła zanotować to w pamięci, sama nie wiedząc dlaczego.
      - Nie muszę węszyć. Jesteś  nieostrożny, maleńki – powiedziała, zbliżając się do jego twarzy. – Powiedz, mi, Draco, dlaczego musisz być po tamtej stronie? Musisz czy chcesz? – szeptała, wędrując wzrokiem pomiędzy szarymi oczami, a cienkimi ustami. – Gdybyś tylko chciał…
      - Nie mogę, Sophie – uciął, zbliżając swoje usta do jej. – Po prostu nie mogę.
      Westchnęła głęboko, po czym go pocałowała. Delikatnie, a zarazem namiętnie. Poczuła, jak ziemia pod stopami wiruję, a ona unosi się razem z nim ponad nią. Przestała słyszeć, przestała widzieć, zaczęła czuć. Znała już fakturę ust Ślizgona, teraz chciała dobrze zapamiętać ich smak.
      - Przemyśl to jeszcze – szepnęła i odeszła, z gracją opuszczając jego ramiona.
      Ze zmartwioną miną wróciła do swojego dormitorium i od razu udała się pod prysznic.
      A więc wpadłam. Po uszy. Z Malfoyem pod rękę. Wpakowałam się niezłe gówno!
*
      Kiedy nadszedł dzień balu, wszyscy chodzili poddenerwowani. Mało kto uważał na lekcjach, myśląc tylko o tym, czy lepiej wybrać różowe czy błękitne pantofle.
      - 10 punktów dla Gryffindoru, panno Granger! – krzyknęła McGonagall, nagradzając swoją uczennicę.       Jako jedyna nie myślała o niebieskich migdałach i jako jedyna potrafiła wyodrębnić z powietrza wodną bańkę. – A teraz idźcie stąd i nie każcie mi na siebie patrzeć! Miłej zabawy! – powiedziała głośno, starając się przekrzyczeć szuranie krzeseł.
      Transmutacja była ostatnią lekcją i wszystkie dziewczyny z klasy szóstej wyparowały do Wieży Gryffindoru, żeby rozpocząć przygotowania.
      Hermiona powoli udała się na obiad. Wielka Sala świeciła pustkami. Przy stole jej domu siedziała tylko Sophie, powoli przeżuwając pieczeń wieprzową i Harry, który z ochotą pałaszował ziemniaki.
      - Cześć! – zawołała, siadając na swoim stałym miejscu obok Sophie. Oboje skinęli jej głowami.
      - Ale szał, co nie? – odezwała się, nakładając sobie sałaty. – Nie wiem, jak wy, ale ja wcale nie mam ochoty iść na ten bal.
      Oboje znów pokiwali głowami, jakby nie zwracając uwagi na to co mówi.
      - Wy też? – jęknęła, a kiedy nie dostała żadnego odzewu, skupiła się na jedzeniu. A więc to szaleństwo w czystej postaci dotknęło również jej przyjaciół. Kiedy skończyła jeść wypiła szklankę soku z dyni, po czym wyszła i postanowiła wziąć kąpiel w łazience dla prefektów. Rzadko z tego korzystała, ale pewnie ta w dormitorium jest okupowana przez Parvati i Lavender.
*
      Wchodząc do Wielkiej Sali, doznał szoku. Wszędzie były kwiaty – większe, mniejsze, w doniczkach i w wazonach. Nawet z sufitu sypały się drobne płatki kwiatów, które w połowie drogi na parkiet, po prostu znikały.
      Rozejrzał się w nadziei, że od razu rozpozna tą, z którą chciałby spędzić ten wieczór. Maski mu to skutecznie uniemożliwiały, tak jak i duża liczba pięknych dziewczyn, wirujących już na parkiecie.
      Sukienki falowały wokół nich, robiąc z każdej księżniczkę. Chłopacy zachowywali się bardziej dystyngowanie, ale ich też nie potrafił rozpoznać. Westchnąwszy głęboko, podszedł do stołu z jedzeniem. Poprawił bez, przypięty do jego szaty, po czym sięgnął po kiść winogron. Uśmiechnął się na wspomnienie, które przemknęło mu przez myśl.
      - Nie bawimy się jedzeniem, Potter – mruknęła rozbawiona Hermiona, próbując wydrzeć mu swoje ulubione, zielone winogrono. – Jak któreś zleci, będziesz go szukać i je zjesz, obiecuję! – Pogroziła mu palcem, po czym usiadła prosto na kanapie, zakładając ramiona na piersi.
      - Oho! Ktoś tutaj się obraża! – zaśmiał się, na co ona wytknęła mu język. – No dobrze, dobrze. Proszę! – powiedział, wyciągając przed siebie owoce. Spojrzała na niego podejrzliwie, ale wyciągnęła po nie rękę.
      - Och, ty! Proszę, oddaj mi to winogrono. Dawno takiego nie jadłam.
      Takie nic, a dla niego każde takie wspomnienie było wszystkim.
      Zajadając się winogronem, patrzył na tańczące pary. Miał nadzieję, że zaraz ją pozna. W końcu – serce na pewno go nie zawiedzie. Ono rozpozna ją z daleka.
      - Cześć, Potter! – przywitała się dziewczyna w długiej, rozszerzanej sukience. Blond włosy miała zaczesane do tyłu, a w nie wpięty był narcyz.
      - Cześć, Sophie. Jak wygląda Hermiona?
      Sophie wyśmiała go krótko, nalewając sobie soku z dyni.
      - A jest już chociaż tutaj?
      Sophie skinęła głową, po czym jakiś czarnowłosy chłopak znów porwał ją do tańca. Na odchodnym chłopak mrugnął Potterowi okiem, więc zrozumiał, że musiał to być Leo.
      Postanowił ruszyć na parkiet, żeby zrobić rozeznanie. Podszedł do dziewczyny o brązowych włosach, lekko falowanych i wzroście podobnym do Hermiony. Poprosił ją do tańca i po chwili powoli poruszali się w takt muzyki.
      Nigdy nie był dobrym tancerzem, więc miał nadzieję, że jak najszybciej znajdzie swoją wybrankę. Niestety, z każdą kolejną dziewczyną tracił nadzieję.
*
      Siedziałam na krześle i obserwowałam go. Poznałam go od razu, bo takich włosów nie miał nikt. Tak nieujarzmionych i tak cudownie czarnych. Uśmiechałam się do siebie, kiedy z każdą kolejną partnerką oddalał się ode mnie. Widziałam, że czuje się niezręcznie, ale nie chciałam mu niczego ułatwiać.
      Wychodziłam z założenia, że jeśli mnie znajdzie, to będzie to znak. Znak, że jesteśmy sobie pisani. Myślałam, że dzięki temu upewnię się w swoich uczuciach.
      Kiedy podeszła do mnie Sophie, która jako jedyna wiedziała, jak wyglądam tego wieczoru, próbowała mnie przekonać, żebym sama zrobiła ten pierwszy krok. Spławiłam ją mówiąc, że mam swój plan, a ona wzruszyła tylko ramionami i została porwana przez jakiegoś wysokiego blondyna. Domyślałam się kto to, więc uśmiechnęłam się pod nosem. I czekałam. Wiedziałam, że w końcu mnie znajdzie…
*
      - A co jeśli cię nie zauważy? – spytała podniesionym głosem, żeby przekrzyczeć orkiestrę. Hermiona wzruszyła ramionami i machnęła ręką.
      - Jeśli mnie nie znajdzie, to oznacza, że nie jesteśmy dla siebie – powiedziała Granger, uśmiechając się na widok niezgrabnie tańczącego Pottera.
      - Jak chcesz, ale jeśli przyjdziesz do mnie z płaczem… - Springsteen ucięła w połowie zdania, bowiem ktoś pociągnął ją do tyłu i wciągnął w tłum.
      Kiedy się obróciła, spostrzegła blond włosy, jak zwykle idealnie ułożone. Pod idealną, czarną maską zobaczyła stalowe oczy, które tak często jej się ostatnio śniły. Jego zapach też był taki sam, jak zawsze. Uśmiechnęła się z politowaniem, kiedy zobaczyła kwiat przypięty do grafitowej szaty z zielonymi lamówkami.
      - Narcyz? Doprawdy? – mruknął rozbawiony, wyciągając z jej włosów roślinę.
      - To samo mogłabym powiedzieć o tobie – powiedziała.
      Pochylił się nad nią tak, że mogła poczuć jego gorący oddech na odsłoniętych ramionach.
      - Czy mogę cię prosić o towarzystwo dzisiejszego wieczoru? – spytał, wywołując ciarki na jej ciele. Potrafił modulować głos tak, że zwalało ją z nóg.
      Skinęła głową, zgadzając się. Lewą dłoń ułożył na jej talii, a w prawej zamknął jej dłoń. Przyciągnął ją do siebie i powoli ruszyli. Muzyka chwilowo zwolniła, jakby dając im czas na poznanie siebie nawzajem; swoich ruchów, swojego wyczucia rytmu, uległości i oddania.
      Sophie nie była jednak głupia. Wiedziała, że kiedy ta noc się skończy, wszystko wróci do normy. Ona wciąż będzie po jasnej stronie, a on wciąż będzie miał Mroczny Znak na przedramieniu. Nic z tym nie mogła zrobić, choć próbowała. Pragnęła jednak, żeby noc trwała i nigdy się nie kończyła. Chciała czuć każda chwilę, każdy moment, każdy jego ruch, oddech, każde napięcie mięśni.
      Okręcił ją, podziwiając jak jej suknia idealnie oddaje każdy jej ruch. Dzięki wolnej melodii, mógł być blisko niej. Przytulił więc policzek do jej głowy i z przymkniętymi oczyma prowadził ją. Była niezwykle podatna na każdy jego ruch, jakby doskonale znała układ taneczny. Każdy ich obrót, każdy ich krok był perfekcyjny. Ona była perfekcyjna.
      Westchnął kiedy piosenka zmieniła się na szybszą, jednak nie zamierzał jej tej nocy opuścić. Ta noc miała być tylko dla nich, miała być chwilą, która miała dać im obu spełnienie i nadzieję na więcej. Błagał bogów, by pomogli mu kiedyś połączyć się z tą niewiastą. Wredną, wywyższającą się, piękną i w głębi serca dobrą. Bo gdyby taka nie była, to należałaby do Czarnego Pana. Dziękował bogom, że taka nie jest.
      - Jesteś moja – szepnął, kiedy zbliżyli się do siebie podczas tańca. Uśmiechnęła się delikatnie, gdyż po raz kolejny jego głos wywołał w niej falę ciepła, płynącą przez kręgosłup i rozlewającą się na wszystkie części ciała.
      Tej jednej nocy chciała być jego…
*
      Zbliżała się dziesiąta, a Potter wciąż nie odnalazł tej dziewczyny, z którą mógłby przetańczyć całą noc. Miał wrażenie, że los się z niego nabija. Gra mu na nosie, stawiając mu przed nosem wiele dziewczyn o podobnych cechach, co Hermiona.
      Jednak w oczach żadnej nie potrafił odnaleźć tego błysku, włosy nie pachniały szałwią, a dłonie nie były tak delikatne, jak jej. Żadna z jego partnerek, nie była dystyngowana i tak delikatna, jak panna Granger.
      - Dziękuję! – Ukłonił się kolejnej dziewczynie i odprowadził ją do jednego ze stolików. Podszedł zniechęcony do bufetu i nalał sobie soku z dyni.
      Rozejrzał się po sali. Wiele osób było już w parach. Tańczyli tylko ze sobą, razem jedli i razem rozmawiali. Przed oczami przemknął mu Leo, a za nim jakiś czarnoskóry chłopak. Wymienili uśmiechy.
      Chłopiec-Który-Przeżył był zdezorientowany. Jak to możliwe, że nie jest w stanie odnaleźć swojej ukochanej? W końcu znał ją w każdym calu. Gdyby chociaż przeszła obok niego, wiedział, że jego serce zwariowałoby. Westchnął głęboko i już miał się poddać, kiedy zobaczył dziewczynę. Siedziała na drugim końcu sali. Szukała kogoś wzrokiem. Miała brązowe włosy, jednak były one proste.
      No cóż, już tyle przeszedłem. Warto spróbować!
      Odstawił puchar z sokiem i próbował przebić się przez tłum wprost przed oczy tej dziewczyny. Kiedy był już w połowie drogi, zniknęła mu z oczu. Rozejrzał się dookoła, lecz nigdzie jej nie widział. Ludzie wirowali w takt szybkiej melodii, co dodatkowo utrudniało mu odnalezienie zagubionej dziewczyny.
      Odwrócił się więc i zamarł.

______
*Parnassius apollo łac. nazwa niepylaka apollo

51 komentarzy:

  1. Od razu powiem, że nie zauważyłam żadnych błędów, ale to pewno przez to, że byłam tak bardzo zaczytana w rozdział xD. Serio, bardzo on mi się spodobał i kiedy się skończył, zwłaszcza w TAKIM momencie, pomyślałam sobie, że chyba powinnam Cię udusić ;D.
    Było dużo scen z Draco i Sophie, co mi się spodobało... Oni się tak uroczo kłócą *.* Są takim przeciwieństwem Harry'ego i Hermiony - moim zdaniem oczywiście :).
    Co do Harry'ego i Miony... czy kiedy on się odwrócił, zobaczył ją, czy może kogoś innego? A może ujrzał ją w objęciach innego? No kurde, tyle pytań a na odpowiedzi muszę czekać do kolejnego rozdziału xD. Mam nadzieję, że szybko go wstawisz ;p.
    Ogólnie to mam nadzieję, że dasz Mionie i Harry'emu choć chwilę błogości, bo oni są taką uroczą parą <3. ;D
    To chyba wszystko, co mam do powiedzenia... ;).
    Pozdrawiam ciepło! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest! udało mi się! :D właśnie to chciałam osiągnąć... jedno zdanie - tyle możliwości. :)
      Muszę powiedzieć, że Sophie i Draco też będą mieli jeszcze kilka chwil, kiedy nie będą się kłócić, choć ciężko im to będzie wychodzić. A Hermiona i Harry... no oni będą mieć te chwile. muszą! bo umrę.
      Pozdrawiam! ;*

      Usuń
  2. Dzisiaj chyba komentarz nie będzie zbyt długi, muszę skończyć niespodziankę na bloga (taka króciutka, niezwiązana z historią, bo na razie nie mam pomysłu na rozdział) i pouczyć się trochę do biologii (tj. machnąć ściągę, bo piszemy z jakąś grupą co to ma akurat lekcje, będzie łatwo).
    Nie wiem, co ty brałaś przed pisaniem tego rozdziału, ale bierz tego więcej. Jeśli to Tramal, możesz poczęstować. :3 Te początkowe opisy i "robaczki" sprawiły, że zaczęłam się śmiać, bynajmniej nie w złym sensie. ;)
    Początkowy dialog między Hermioną a Harrym całkiem fajny, Hermiona dalej broni się przed uczuciami chłopaka... i swoimi. Na razie widzę transparent z "No hate, please", więc wstrzymam się od tego. xDDDD
    Słodkie są te rozmyślania Harry'ego o jego uczuciach.
    WIOSENNY BAL MASKOWY? Nie pytam, naprawdę. Stary motyw blogaskowy... mam nadzieję, że masz na to dobre wyjaśnienie. ;> Aha, wyjaśniło się co nieco. Święto kwiatów, nieźle.
    Leonard jednak pozostał przy swojej orientacji seksualnej. A tak go lubiłam. Ba, chciałam o nim machnąć "fanfiction do fanfiction". :(
    Sophie ostro wpadła, widzę. Ot tak pocałować Malfoya i nie spędzić w łazience doby na szorowaniu jamy ustnej...
    I przyznaję, że bardzo podobała mi się scena tańca jej i Draco. Tak, tak, najlepsza część rozdziału jak dotąd.
    Zastanawia mnie teraz... KOGO ZOBACZYŁ HARRY?
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, mówiłam, że pomysły są od czapy. głównie ten z balem ^^ pisałam chyba pod wpływem zajączkowych pralinek Lindt, także tego. ;)
      Leonard jest tak złożoną postacią, że z nim nigdy nie wiadomo :D może się na przykład okazać, że skończy z Ginny! :o :D
      Czekam na tą niespodziankę, więc pisz, dziewczyno!
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Bardzo możliwe. ;) Ja piszę drugą stronę tej "niespodzianki" (a właściwie już tylko dodaję poprawki, wychodzi niecałe dwie strony całości!) pod wpływem Batmana. xDDD
      Leonard z Ginny? Mam nadzieję, że to tylko żarcik. Nie mam nic przeciwko temu, żeby skończył jako hetero, ale akurat z tym rudzielcem... xDDD
      Piszę, dodaję popraweczki. Dziś w nocy albo jutro publikacja.

      Usuń
    3. tak, to był sucharek. ^^ nie powiem, miałam takie myśli, ale jednak zmienię zdanie. coś ogarnę, to na pewno. ;) jakem Eileen.
      to czekam i pewnie przeczytam tak czy siak jutro dopiero. ;)

      Usuń
    4. Cieszę się niezmiernie. ;)
      Staram się szybko ruszać, ale i mnie się wydaje, że tak czy siak dorwiesz się do tego dopiero jutro. Ech, nagle mam napad "poprawiać ile wlezie" i trochę mi to schodzi...

      Usuń
  3. Święto kwiatów :D Całkiem fajny pomysł :) Było dużo Sophie i Draco, których wprost wielbię i oby ich więcę było :d xD No im mam nadzieję, że Harry w końcu znalazł Hermionę, no co, bądź kogo innego mógł ujrzeć? ;)
    Pozdrawiam :)
    Cruciatrus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się ;D to taka odmiana od tego, co niedługo ma nastąpić. już nie będzie tak kolorowo. ^^ czasem lubię być sadystką :D
      No, wiele jest rzeczy i osób, które mogłyby stanąć przed pięknymi oczami Pottera. ^^
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Nie będzie kolorowo??? Jeszcze nie wiem co, ale już to lubię xD
      Jest wiele, ale mam nadzieję, że to jednak Hermiona :)
      Pozdrawiam;**

      Usuń
  4. Hej :)

    Przybyłam najszybciej jak tylko mogłam. Teraz o wolny momencik tylko dla siebie i przyjemnego świata blogosfery bardzo trudno.. Wstawiam link do czegoś co miałam wysłać Ci bardzo dawno temu, ale cały czas zapominałam. Nic wielkiego, ale jak to zobaczyłam, to pomyślałam od razu o Tobie ;)

    http://dellycarwright.tumblr.com/post/36984798142/some-people-think-im-gay-which-i-think-its

    Ta melodia na samym początku - tak mi się spodobała, że przewijałam ją cały czas. Pasowała do całego rozdziału, który nie ukrywając bardzo mi się podobał ^^
    Harry - flirciarz. Tutaj niby przyjaciele, ale jednak klamra ściągnięta, ukradkowe wlepianie maślanych ślepiów było. Kiedy ta para się w końcu przed sobą przyzna, że łączy ich coś więcej niż przyjaźń? Ja tak na to czekam.. Oboje są dość uparci, ale wierzę, że jakieś tam większe szczęście i głęboka miłość jest im pisana. W końcu tyle jest powodów ku temu by byli :)
    Bal Kwiatów - ciekawa odmiana, jak na czasy, kiedy zaczyna dziać się źle. Albus to jednak czasami potrafi ruszyć głową.
    Te motyle - podoba mi się. Delikatność pasuje do Hermiony, może do Sophie trochę mniej, ale jednak ma w sobie coś dziewczęcego.
    Siedziałam jak na szpilkach, kiedy były fragmenty Sophie - Draco, ja je lubię. Pocałunki, tańce - wszystko pięknie!
    Dlaczego Harry zamarł? Mam nadzieję, że nie zobaczył nikogo złego ani nic z tych rzeczy!
    Czekam na kolejny rozdział :)

    Całuję!
    Liley

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaa! szaleję na punkcie tego obrazka! mój Dan :3 milion za niego obok mnie :D
      tak, mnie też się spodobała, kiedy na nią trafiłam. jest prześwietna.
      Co nie? nie wiem, kiedy taki się stał. co za facet! spokojnie spokojnie. przyznają się, a potem sprawię, że będą cierpieć. tak!
      nie oceniajmy książki po okładce. Sophie jeszcze nas zaskoczy. w końcu to Sophie!
      Kiedy pisałam te sceny z S&D myślałam o Tobie, nie wiem czemu. :D po prostu, pomyślałam sobie, a co, zrobię coś dobrego dla świata i sprawię Lileynie przyjemność, bo wiem, jak lubisz tą parkę.
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
    2. Ooo kurcze, dzięki ^^
      Sprawiłaś mi niewysłowioną przyjemność! Dobra, już bez lizusostwa ;D Ledwo dochodzę do siebie po tych ich fragmentach.

      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  5. Jak ja kocham tego bloga <3 <3 <3
    Pisz szybko następną notkę :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się ;)
      staram się, ale nie wszystko idzie po mojej myśli ;D

      Usuń
  6. Całkiem interesujący pomysł miałaś z tym balem i szukaniem Hermiony przez Harry'ego. Jestem teraz taka ciekawa, co zobaczył w ostatnim zdaniu. To dobrze, że było tyle Malfoya i Sophie, lubię ich, zwłaszcza rozmowy, które prowadzą. Biedni Harry i Hermiona, kochają się, a jednak, coś stoi na przeszkodzie... Podobała mi się ta scena, w której rozpuścił jej włosy. ;) Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.
    [corka-glizdogona]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) moim zdaniem jest to oklepany motyw, ale nie mogłam się powstrzymać. moja miłość do kwiatów wygrała w tym momencie. ;)
      Było ich dużo, bo chciałam znaleźć im trochę miejsca.
      Coś - ktoś. Hermiona marudzi, ale cóż. może zmądrzeje.
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  7. Podoba mi się pomysł z balem. Tym, że motywem przewodnim są kwiaty i na miejscu się wybiera partnerów.
    A Hermiona jest wredna. Na sali jest z dwieście osób, więc Harry nie musi przecie jej znaleźć. A branie tego, że "jak znajdzie, to będzie to znak" to jak wiara w horoskopy >< Głupia, głupia, w końcu zrozumie.
    Moją ulubioną parą jest Sophie i Draco. Uwielbiam ich. Kocham! Oni muszą być razem, koniecznie, inaczej cię znajdę xD Haha, taki tam joke ;D
    Zrobisz co chcesz, ale naprawdę ten wątek jest najlepszy. Podoba mi się to, praktycznie jak Romeo i Julia, tylko, że tutaj ograniczają ich poglądy i wojna. Nie mogę się doczekać ciągu dalszego.
    I był wpis z pamiętnika, miodzio <3

    Błędy były, ale to wiesz, interpunkcja i chyba kilka literówek, ale masz bete, która ci poprawi, więc nie ma co się martwić ;)

    Znad krzaczastych,
    Lau~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa! No jest. ;) Taki ma plan, ale może wypali. Spoko. Będą razem, bo takie jest ich przeznaczenie. Tak, może i brzmi jak z Romea i Julii i pewnie tak jest. Ale trzeba pamiętać, że zawsze mamy wybór, czasem tragiczny, ale zawsze wybór. A jeśli chcemy, możemy kogoś poprosić o pomoc. ;)

      Bety już nie mam. Zrezygnowała i jestem w trakcie szukania nowej. :)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  8. Ile tutaj uczuć i emocji ;) Ten bal to niesamowity pomysł. To zawsze najlepsza okazje na rozkwitanie miłości. Tym bardziej, ze to bal kwiatów ;D
    Bardzo podoba mi się wątek Sophie i Dracona, dlatego że uwielbiam tego blondyna, a o zakazanej miłości czyta się najlepiej. Pomogło im to, że mają maski, więc nikt nie będzie ich widział niepożądany ;) Naprawdę chciałabym, żeby Dracon się przeciwstawił i był taki jaki chce być. No i żeby razem z Sophie byli razem ;) Bardziej intryguje mnie ten wątek niż Harry Hermiona, ale to dlatego, że Harry to nie Draco ;D
    Nie mniej jednak chciałabym, żeby Harry w końcu ją nalazł. Bo wtedy Hermiona uwierzy, że mogą być razem. Że jest szansa. A oni za sobą szaleją!
    Kiedy jakaś akcja z Voldziem? mhm?
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie myślałam, że to się spodoba, ale się ciesze. ;)
      Zakazany owoc smakuje najlepiej. Ponoć. ;) To było pomocne, ale kiedy się już kogoś zna na wylot to pozna się go z daleka. I kiedy wymyślałam zasady balu miałam na myśli właśnie S&D, jak i H&H.
      Akcja z Voldziem? no to jest dobre pytanie! muszę coś ogarnąć z moim "miszczem zua" ;)
      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  9. Witaj kochana.
    Na początek widze coraz bardziej pozytywne zmiany na blogu.
    Jesteś naprawdę bardzo zdolna moim skromnym zdaniem.

    Co do wątków zauroczył mnie ten o Draco&Sophie.
    Z całego serca im kibicuje i jestem ciekawa co z tego wyniknie.
    Czy ci dwoje mają w ogóle jakieś szansę na szczęście w obecnej sytuacji?
    I mam nadzieje również że sam Draco się otrząśnie i w wyzna jej swoje uczucia.
    To samo się tyczy Harr'yego i Hermiony.
    Ta dwójka wręcz idealnie pasuje.
    W końcu wiem, że ich kochasz!!

    pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :3 miło mi to słyszeć.

      "To wszystko już w następnym odcinku. Zapraszamy po przerwie na reklamy!" ^^
      Jakże bym mogła nie kochać mych, w pewnym sensie, dzieci. ;) Dziękuję pani Rowling, że powołała ich do życia. ^^ Chwała jej.

      Pozdrawiam! ;*

      Usuń
  10. http://odszukac-prawde.blogspot.com/2013/04/the-versatile-blogger.html

    Zostałaś nominowana!

    OdpowiedzUsuń
  11. Och ,och ,och ! Co za przepiękny szablon ! ;) dodatkowo przepiękny rozdział :D wszystko do siebie pasuje :) Jeśli tą dziewczyną ,którą ujrzał Harry ,nie będzie Granger to ja się chyba zabije ;p analizowałam wszystko i równie dobrze może to być też zazdrosna Ginny :D Niech spiernicza (nie lubię su..) :P Dobra ,nie chcę niepotrzebnie ględzić ;)
    Weny jak najwięcej :)
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję. męczyłam się z nim od kilku wieczorów i spędzał mi sen z powiek. było kilka wersji, ale w ostateczności wybrałam fiolet - mój ukochany kolor. ;)
      No, jest kilka możliwości. Może się przecież zawsze okazać, że Hermiona do Voldi, który zażywał wielosok. ^^ ale tak nie będzie. :D
      piąteczka! też laski nie znoszę :/
      Dziękuję za wenę!
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  12. Widzę, że poszukujesz bety, dlatego informuję, że w spamowniku zostawiłam link do strony, na której znajdziesz kontakt do kilku dziewczyn, które betują (w tym mnie - wielkiej fanki Harmione :D)

    Pozdrawiam,
    Apocalypsis

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale cudowny szablon! Chyba nigdy nie nadziwię się tobie i twoim talentom. Pisze opowiadania, tworzy grafikę - ideał. :)
    Rzucam luźną propozycję - załóż szabloniarnię, to machnę sobie zamówienie. xDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och... już wiem, dlaczego pieką mnie policzki ;) dziękuję, choć nie uważam, że jestem na tyle dobra, by zakładać szabloniarnię. dopiero się uczę. tu podpatrzę, tam podpatrzę, tu przeczytam, tam przeczytam i tak się kręci. w sensie - szablony. a w pisaniu też nie jestem znów taka dobra. ;)

      Usuń
    2. Już wiesz, jak ja się czuję, jak mnie ciągle bezpodstawnie (przynajmniej według mnie) chwalą i uważają, że to dobre... xDDD
      Rozumiem, co masz na myśli, według mnie jednak mogłabyś próbować. Przypomniały mi się czasy Onetu, jak było mnóstwo blogów z grafiką, gdzie ludzie nie umieli użyć prostych efektów, żeby coś ładnego zmajstrować... a tutaj trzeba jeszcze coś niecoś wiedzieć na temat kodów CSS lub HTML, nie mylę się? Ty to wiesz, umiesz korzystać - próbuj. Z pewnością znajdą się ludzie, którym twoje szablony się spodobają tak, jak i mnie. ;)
      W pisaniu jesteś dobra - czasem walniesz taki fragment, że aż mi w pięty pójdzie, tak jest dobry - a błędy zdarzają się najlepszym! Wiadomo, że zawsze można umieć coś zrobić lepiej... ale jeśli jest dobrze, dlaczego być skromnym? (Dobra, zrobiłam pojazd na siebie i jestem tego świadoma - bo nie piszę AŻ TAK źle, a jednak uważam, że to, co tworzę, nie nadaje się do czytania - hipokryzja trochę z mojej strony, ale i szczera prawda).

      Usuń
    3. To coś nas łączy. Zdaję sobie sprawę, że nie mogę pisać chyba aż tak okropnie, skoro jest tylu ludzi, którzy mają cierpliwość mnie czytać. ;)
      Też to pamiętam i chyba wtedy miałam większe zapędy, żeby otworzyć własną szabloniarnię ^^. Kiedyś jeden typ mi powiedział (zaznaczę, że studiuje informatykę), że umiem zrobić o wiele więcej, niż on (chodzi o CSS i HTML). Jednak kiedy popatrzę na te wszystkie szabloniarnie i cudne szablony to szczena mi opada. Może nadejdzie taki czas, kiedy zobaczysz latający po blogsferze link do "szablony-eileen" (czy jakoś tak... będę musiała się zastanowić nad nazwą;P), ale to jeszcze nie teraz. ;)
      Lubię jak piszesz i nie podlizuję się, tylko mówię SZCZERĄ PRAWDĘ. ;)

      Usuń
    4. O widzisz. Tak to właśnie jest. Człowiek jest skromny do bólu, jeśli chodzi o coś, co kocha. Oczywiście pomińmy takie ewenementy jak Michalina Olszańska, ta to potrafi wszystko i robi to tak doskonale, że aż jej książki są analizowane... ale to na pewno z zazdrości! xDDDD
      Studiujesz informatykę? Też chciałam, ale ostatecznie nie wiem, czy mi się to uda... oj, kompletnie nie wiem. Wszystko się okaże, być może od następnego roku (siedzę w profilowanym a nie chcę się przenosić i od nowa zaczynać technikum - muszę przynajmniej zmienić profil, żeby mieć na cokolwiek szanse - nowa podstawa programowa, bueeh).
      Mam nadzieję, że kiedyś natrafię na podobny adres i wtedy zatrę łapki z uciechy, zamawiając szablonik. ;))
      Cieszę się, że podoba ci się, jak piszę.;))

      Usuń
    5. Nie, nie studiuję informatyki. To dla mnie czarna magia i czasem sama nie wiem, jak radzę sobie z CSSem ;) Ten kolega jest studentem informatyki. Ja aktualnie studiuję florystykę, a skończyłam liceum o profilu humanistycznym. (oł jes:D)
      Tak, niestety nasza oświata kuleje i to mnie coraz bardziej martwi. A nad wyborem studiów, czy też dalszej drogi edukacyjnej trzeba się dobrze zastanowić. ;) Czasem coś wygląda dobrze, ale kiedy coś się zaczyna, to już nas tak bardzo nie pociąga. Ja na szczęście trafiłam w dziesiątkę, i Tobie życzę tego samego. ;)
      Geniuszy jest mało, ale grunt, że są!
      Jeśli tak bardzo chciałabyś, żebym zrobiła dla Ciebie szablon, to nie ma sprawy. Zawsze mogę spróbować. :)

      Usuń
    6. W takim razie źle zrozumiałam, przepraszam. ;) Ja aktualnie też jestem na humanie i uciekam na biol-chem-mat (nie poszłam tam właśnie przez te dwa rozszerzenia, matematykę lubię).
      Kuleje i jest coraz gorzej. Ja od lat chcę iść na informatykę, ale... ech, szkoda gadać. Ta szkoła mnie dobija. Ja się zastanawiam, czy zdam maturę z polskiego, tak pozmieniali!
      Może kiedyś cię poproszę, o ile oczywiście nie miałabyś nic przeciwko. ;))

      Usuń
    7. Nie ma sprawki ;) ja z matmy byłam noga, a biologii i chemii się po prostu bałam. Lubiłam te przedmioty, ale kiedy pomyślę, że musiałabym umieć anatomię roślin, ptaków, ssaków, bakterii i innych stworzonek, to boli mnie głowa. A chemia... jej się po prostu bałam. A na humanie było dużo historii, która od zawsze była moim ulubieńcem. (cóż za wycieczki osobiste ^^)
      Ja też myślałam, że nie zdam, ale jakoś poszło.
      Służę pomocą ;)

      Usuń
    8. Też lubię historię, ale głównie szczegółową o pierwszej i drugiej wojnie, a tego w szkole mało - głównie fronty i to też słabo opowiedziane... sama sobie oglądam dokumenty albo czytam w sieci. To jest naprawdę ciekawe! Na przykład sama sprawa katyńska, a na historii ledwo co miałam, jakieś dwie rubryczki wzmianki...
      Ty miałaś inną maturę. Ja na polski ustny już nie mogę się przygotowywać cały rok - będę miała na to dziesięć minut już po wyborze tematu. TEGO SIĘ BOJĘ.
      Cieszę się. Mam pomysł na dziwną historię i jak tylko mi się uda ułożyć w miarę plan zdarzeń, być może odezwę się po jakieś cudeńko. ;))

      Usuń
    9. ja przepadam za starożytnością, nie tylko za Grecją i Rzymem, ale innymi cywilizacjami.
      Fakt, polska edukacja związana z historią kuleje! I to potwornie! Nie przypominam sobie, żebym chociaż liznęła wydarzenia po 1990 roku. Przykre!
      a tak, bo przecież poprzednia matura była za mało beznadziejna. tu też niestety jest, jak jest. szkoda. uprzykrzajmy sobie życie jeszcze bardziej. :/
      Nie ma sprawy! Czekam! ;)

      Usuń
    10. Ja lubię sobie jeszcze o Staroyżytnym Egipcie czasem posłuchać. Interesującą mieli kulturę.
      My też nie liźniemy. To jest najgorsze. Ledwo komunizm skończymy i znowu cała historia od nowa. Wkurza mnie to.
      Dokładnie. Ale to jest specjalnie, żeby ludzie nie szli na studia, tylko za łopaty się brali - Polska za bardzo rozwinięty kraj, pracy brakuje. ;/
      W porządku. Biorę się za plan wydarzeń w takim razie. Ach, mam pomysły! ;))

      Usuń
    11. Tak! Też to lubię!
      To jest po prostu przykre. Wciskanie ludziom czystych, nudnych informacji, zamiast zobrazować, zaciekawić tematem. Polacy do pracy! Za marne 1000 zł!
      Czekam na nowe opowiadanie!

      Usuń
    12. Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale wczoraj przez telefon już nie dałam rady. :(
      Dokładnie! Strasznie podoba mi się, jak Egipcjanie się rozwijali, jak się uczyli, jak powstawały ich religie (i szczerze wolę takiego Horusa od Jezusa czy domniemanego Boga - i tak, celowo skojarzyłam tutaj postacie Jezus-Horus).
      W szkołach się tak nie da. Może prywaciarze coś by ciekawego mogli pokazać, ale publiczne szkoły rzadko kiedy uczą ciekawie i obrazowo.
      Dzisiaj postaram się ogarnąć plan zdarzeń i wtedy wrzucę na fanpejdża jakiś zwiastun. ;) Muszę jeszcze Dorcas ruszyć, echh...

      Usuń
    13. Podoba mi się sama kreatywność nie tylko Egipcjan, ale wszystkich starożytnych cywilizacji; np. wiszące ogrody, latarnia na Faros, słynne piramidy, ogromne posągi Buddy. To wszystko jest tak fantastyczne i wspaniałe, że nie ma szans, żeby o tym zapomnieć. To wszystko dało początek nam i okropne jest to, że nie przykładamy do tego zbytniej uwagi.
      Ja, dzięki wszystkich możliwym bogom, miałam dobrą nauczycielką historii i jestem z tego zadowolona. Oprócz suchych faktów, pojawiały się ciekawe odskocznie. Wystarczyłoby, gdyby zatrudniać nauczycieli z pasją, a nie takich, którzy przychodzą do szkoły, jak na skazanie.
      Spokojnie. :) tylko spokój może nas uratować!

      Usuń
    14. Zgadzam się. To są piękne miejsca i, jakby nie patrzeć, wynalazki. Ale ludzie o tym zapominają, uważają, że to, co nowe, jest lepsze. Nie zawsze, niestety...
      Ja miałam dobrą nauczycielkę tylko z gimnazjum. I tam wiele się nauczyłam, choć jak to w gimnazjum, wiele materiału też nie było. Po egzaminach szczególnie mieliśmy takie wstawki od nauczycielki - a to druga wojna, a to Katyń, a to coś o komunie - ogólnie było miło. ;)
      Zgadzam się, choć ja cierpliwym człowiekiem nie jestem i wolę sobie wszystko zapisać, póki pamiętam, zanim mi się całkiem odechce (a miałam już wcześniej pomysł, który zaczęłam obmyślać i teraz leży zakopany w folderze). Muszę się ruszyć, a dzisiaj mam czas, bo mnóstwo lekcji mi odpadło. ;)

      Usuń
    15. Gimnazjum to w ogóle chyba najgorszy z możliwych wynalazków. Niestety.
      Ja do cierpliwych też nie należę, ale staram się nad sobą pracować i w końcu, po 20 latach starań, trochę mi się polepszyło ;)
      Ja mam problemy z pamięcią, więc wiele fajnych pomysłów wylatuje mi z głowy. Zazwyczaj przychodzą, kiedy prawie zasypiam i nie chce mi się wstawać, żeby je gdzieś zapisać. Pewnie gdybym była dzikim zwierzęciem, byłabym leniwcem ^^
      Życzę weny i chęci!

      Usuń
    16. Zgadzam się. Ja po gimnazjum niby się nie zmieniłam, a teraz w liceum widzę, że chociaż zostałam dawna ja, to i czasem może mi odbić (w sobotę po raz pierwszy sobie zdrowo wypiłam - pojechałam z grubej rury, bimber wszedł w grę - w ogóle po raz pierwszy, bo ja to nie pijam, z natury nie lubię takich bajerów i wiem, że teraz przez ruski rok niczego nie dotknę, pewnie do osiemnastki).
      Ja to chyba nigdy się nie nauczę cierpliwości. Ot, po prostu jak coś robię, to muszę to robić szybko i najlepiej bez błędów, bo potem wychodzą takie problemy...
      A ja tak mam z pomysłami, choć ten, co to tak przed snem obmyśliłam, słuchając sobie soundtracków z Króla Artura, zapamiętałam i zapisałam. Teraz zostaje mi wymyślać dalej! (W szkole sobie nawet planowałam, że stworzę mini-słownik, bo zamierzam wrzucić tam do tej historii jakiś język, ale tak, żeby każdy mógł się go nauczyć - trochę jak Tolkien, bo on miał wspaniały pomysł - a po co wrzucać nowość, jak człowiek nie ma co do niej wyjaśnienia, musi się domyślać?).

      Usuń
    17. Tyle razy, ile mówiłam, że nie tknę alkoholu, tyle samo razy zdarzała się okazja i czasem powtórka z rozrywki. ;) Ale takie są prawa młodości. Kiedy się wyszaleć, jak nie teraz?
      To w takim razie czekam, czekam, czekam!!! na Twoje nowe opowiadanie! ^^

      Usuń
    18. Ja bym tak miała, gdybym od jakiegoś czasu już siedziała w "branży". A ja po raz pierwszy w życiu się wzięłam i napiłam i nawet mnie trochę zmogło (nazwijmy to w ten sposób - stałam się nieco odważniejsza, kolega został zjechany po całości xDDD), to drugi raz tego nie zrobię. I nie z powodu kaca, którego nie miałam (ba, po raz pierwszy w życiu się wyspałam, pięć godzin!), to z samego faktu, że raczej sobie postanowiłam i... no, nie chcę tego więcej łamać na razie. xDDD
      I zgadzam się, zgadzam.
      Jaki entuzjazm! Nie mam pojęcia, kiedy coś się pojawi, tym bardziej, że muszę wziąć się za Dorcas, a póki co mam tylko zalążek pomysłu (trochę za mocno pochłania mnie obmyślanie tej mojej własnej historii). Wszystko się okaże w przyszłości. ;) Mogę tylko zdradzić, że to będzie raczej mój świat na podstawie tego realnego, główna bohaterka to długowłosa dziewczyna (wyobraź sobie włosy sięgające mniej-więcej do kolan!), a pierwszy złoczyńca to pewien przystojny czarnoksiężnik. ;))

      Usuń
  14. Ja tego nie skomentowałam? -,- Byłam pewna, że tak.
    Pomysł był naprawdę fajny. Ten bal, jego cała organizacja itd. Pokazałaś coś nowego, co wydaje mi się, że się przyjęło. Piękny też był cały opis tej cudowniej uroczystości, ale czemu ja zaczynam od końca.
    Harry cały czas traktuje ją jak kogoś więcej, nie tylko chodzi o to, że jest opiekuńczy, ale też o to, że on próbuje ją podrywac. :*
    Hermiona w wyprostowanych włosach musi wyglądać cudownie z kolei jej koleżanka do księżniczek nie należy i musiała czuć się dziwnie, ale jej sceny z Draco jak zawsze były świetne, pełne emocji, a u ciebie z blondyna Powiedziałabym, że wychodzi dżentelmen xD
    I na koniec. Co zobaczył Harry? Może stoi przed nim Hermiona albo ona z kimś tańczy? Albo wiem! To Ron! <3
    Pozdrawiam, L. :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, to nie jest Ron! Przykro mi.
      Cieszę się, że przypadł Ci do gustu. Może Harry zaczyna dorastać, czy coś. Sophie to Sophie! kto wie, co skrywa jej serce? ;> może w głębi niego jest księżniczką? ^^
      Draco pomimo swojego wrednego charakteru MUSI być dżentelmenem. Skoro był arystokratą, to najprawdopodobniej w jego wychowanie wpisana była etykieta i te sprawy.
      Pozdrawiam
      Eileen! ;*

      Usuń
  15. Piszę tutaj, bo może tu zybciej wejdziesz... Sprawa jest taka, że nie mam jak sprawdzić rozdziału, bo nei wysłał Ci się załącznik. ;x

    Pozdrawiam i czekam,
    Apocalypsis ;)

    OdpowiedzUsuń